Dziecko urodziło się w Nowym Jorku. Miało wrodzone wady serca, między innymi niewłaściwie ukształtowane komory. Dotąd było to wskazanie do transplantacji lub do zatrzymania pracy serca chorego, by po omacku szukać uszkodzeń. Dwutygodniowy maluch nie miał jednak czasu, by czekać na zgon innego noworodka, podobnego wiekiem i zgodnego tkankowo. Zatrzymanie akcji serca grozi z kolei uszkodzeniem mózgu i innych organów. Dlatego kardiochirurg Emile Bacha z Columbia Presbyterian Hospital w Nowym Jorku zbadał chore serce za pomocą rezonansu magnetycznego, a dane przesłał do drukarki 3D. Dzięki temu mógł więc dokładnie obejrzeć uszkodzony organ i precyzyjnie zaplanować operację, co skróciło jej czas i zmniejszyło ryzyko powikłań czy niepowodzenia. Już wcześniej druk 3D ratował życie ma łych pacjentów. Kilka lat temu kilkumiesięczny Kaib nagle przestał oddychać. Na szczęście masaż serca przeprowadzony przez jego ojca Bryana przywrócił dziecku funkcje życiowe. Badania wykazały, że dziecko ma tracheobronchomegalię, chorobę powodującą, że tchawica nie jest wystarczająco elastyczna, by umożliwić swobodny przepływ powietrza do płuc. W takich przypadkach w tchawicy umieszcza się specjalną szynę. Nigdy jednak tej szyny nie udawało się idealnie dopasować. Teraz naukowcy z Uniwersytetu w Michigan wydrukowali element idealnie dopasowany do ciała Kaiba. Dzięki temu chłopiec może funkcjonować zupełnie normalnie i świetnie się czuje.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.