Richard Smith, lekarz i były redaktor naczelny „British Medical Jou rnal”, który postawił niedawno tezę, że najlepiej umrzeć na raka, bo ta choroba jak żadna inna daje ludziom szansę na pogodzenie się z odejściem, a rodzinie czas na pożegnanie, nigdy nie musiał leczyć się w Polsce. Gdyby musiał, i to w 2015 r., wolałby pewnie humanitarną śmierć w wypadku. Szczególnie gdyby się okazało, że diagnozę postawiono mu jeszcze przed 1 stycznia i zielona karta diagnostyki i leczenia onkologicznego, wprowadzona od nowego roku, jeszcze mu się nie należy. A nawet jeśli się należy, to nie wiadomo od kogo ani kiedy. Miało być prosto i bezpiecznie, ale po zaledwie trzech tygodniach od zastosowania pakiet onkologiczny chwieje się w posadach, niedopracowane przepisy nie pozwalają skutecznie leczyć pacjentów, a chorzy w trakcie leczenia wypierani są z kolejek przez posiadaczy zielonych kart.
ZDIAGNOZOWANI MAJĄ GORZEJ
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.