„Mogę mieć proces za śmierć pacjenta bez mojej winy”. Kulisy pracy na SOR
13 października obchodzimy w Polsce Dzień Ratownictwa Medycznego. To dobra okazja, by porozmawiać o sytuacji zawodowej osób, które na co dzień ratują ludzkie życie. A ta – mimo ich niezwykle ważnego i odpowiedzialnego zajęcia – nie jest najlepsza. Szczególnie w kraju, z którego medycy, pielęgniarki i ratownicy tłumnie wyjeżdżają na Zachód. Co musiałoby się zmienić, żeby zostali? Opowiada nam Paweł, ratownik SOR, któremu na prośbę zmieniamy imię w tekście.
Źle było jeszcze przed pandemią
Chociaż pandemia obnażyła stan polskiej służby zdrowia, sytuacja nie była dobra już od dawna. „Służbą zdrowia w tym kraju nikt nie interesuje się od ostatnich 20 lat” – mówi Paweł. Zapytany o dwie najważniejsze rzeczy, które powinny się zmienić, wskazał na zwiększenie finansowania służby zdrowia i zachęcenie młodych, by po studiach zostawali w Polsce.
Paweł wskazuje na szereg nieprawidłowości systemowych, które skutecznie zniechęcają ratowników do pracy w swoim zawodzie. To oczywiście niskie zarobki, brak szacunku i duże zmęczenie, ale nie tylko. Zwraca także uwagę na olbrzymią odpowiedzialność ratownika za pacjenta. „W Polsce, jeśli pacjent umrze nie z powodu winy ratownika, ten może mieć za to nawet proces sądowy” – wyjaśnia.