Maciej Mazurek, współzałożyciel platformy telemedycznej Radamed, zdobył najwyższy szczyt Antarktydy. „W ekstremalnych warunkach zdrowie decyduje o wszystkim”
Antarktyda jest środowiskiem całkowitej izolacji. Brak dostępu do opieki medycznej, niemożność szybkiej ewakuacji oraz ekstremalne warunki pogodowe sprawiają, że każdy problem zdrowotny – od zaburzeń rytmu serca po infekcję czy odmrożenia – może mieć poważne konsekwencje. W rejonie Masywu Vinsona ewakuacja bywa niemożliwa przez kilka dni, a nawet pozornie niegroźny problem może szybko wymknąć się spod kontroli.
– Zanim potwierdziłem udział w wyprawie, musiałem mieć absolutną pewność, że mój organizm jest w stanie funkcjonować przez wiele dni w zimnie, na wysokości i pod dużym obciążeniem. To była decyzja oparta na zdrowiu, nie na ambicji – mówi Maciej Mazurek.
Konkretne badania zamiast subiektywnego „czuję się dobrze”
Przygotowania zdrowotne trwały wiele miesięcy i obejmowały diagnostykę kardiologiczną z próbą wysiłkową, ocenę wydolności oddechowej, regularną kontrolę parametrów krwi – w tym poziomu żelaza i markerów stanu zapalnego, a także analizę wcześniejszych urazów i przeciążeń, które w ekstremalnych warunkach mogłyby się odezwać.
– Na Antarktydzie nie ma miejsca na niedoleczone kontuzje czy ignorowanie sygnałów organizmu. Jeśli coś jest przeoczone wcześniej, tam bardzo szybko daje o sobie znać – podkreśla Mazurek.
Jak przyznaje, nawet bardzo dobre przygotowanie nie eliminuje wszystkich ryzyk już w trakcie samej wyprawy.
– Podczas ekspedycji pojawiły się u mnie problemy z układem trawiennym. W takich warunkach to nie jest drobiazg, bo każdy spadek energii czy odwodnienie mogą mieć realne konsekwencje. Konsultowałem sytuację z lekarzem Radamedu przez łączność satelitarną, żeby mieć pewność, że reaguję właściwie – mówi Mazurek.
Lekarz: w ekstremum liczą się dane, nie ambicja
Jak wyjaśnia lekarz współpracujący z platformą telemedyczną Radamed, przygotowanie do wypraw ekstremalnych musi opierać się na twardych danych medycznych, a nie wyłącznie na subiektywnym samopoczuciu.
– Sprawdzamy m.in., jak serce reaguje na długotrwały wysiłek, czy pojawiają się zaburzenia rytmu, jak organizm znosi deficyt tlenu i długotrwałe niskie temperatury. Jednym z najczęściej niedoszacowanych ryzyk są właśnie arytmie, które mogą ujawnić się nagle, zwłaszcza w połączeniu z zimnem i wysokością – tłumaczy lekarz.
Na podstawie wyników badań podejmowane są decyzje dotyczące dalszych przygotowań, ich intensywności lub konieczności dodatkowej diagnostyki.
– W takich projektach zdrowie nie jest deklaracją. To zestaw konkretnych parametrów, które muszą się zgadzać, żeby wyprawa w ogóle miała sens – zaznacza lekarz.
Telemedycyna jako realne narzędzie przygotowań
Jak dodaje lekarz, telemedycyna odgrywa istotną rolę już na etapie przygotowań do wypraw ekstremalnych, pozwalając na szybkie konsultowanie wyników badań i podejmowanie decyzji bez zbędnej zwłoki.
– Zdarzały się sytuacje, w których wyniki odbiegały od normy i konieczna była korekta planu treningowego lub dodatkowe badania. Zdalne konsultacje umożliwiają reagowanie od razu, a nie po fakcie – wyjaśnia.
Sam Mazurek podkreśla, że bez takiego podejścia wyprawa mogłaby zakończyć się znacznie wcześniej.
– Gdybym ten etap przygotowań potraktował powierzchownie, w najlepszym przypadku wyprawa skończyłaby się na etapie bazy. W gorszym – konsekwencje mogłyby być dużo poważniejsze – mówi.
Konsekwentna realizacja Korony Ziemi
Zdobycie Masywu Vinsona było siódmym etapem realizacji Korony Ziemi. Wcześniej Maciej Mazurek stanął m.in. na Mont Blanc, Aconcagui, Kilimandżaro, Elbrusie, Górze Kościuszki oraz Piramidzie Carstensza.
W kolejnych latach planuje wejścia na Mount Everest oraz Denali, kontynuując projekt, który – jak podkreśla – wymaga nie tylko determinacji, ale przede wszystkim pełnej odpowiedzialności za własne zdrowie.