Polka mieszkająca na Sycylii broni Włochów. „Chodzi o magię wspólnych doświadczeń”

Polka mieszkająca na Sycylii broni Włochów. „Chodzi o magię wspólnych doświadczeń”

Przechodnie w Mediolanie
Przechodnie w Mediolanie Źródło:Newspix.pl / ABACA
– Nikt nie zbagatelizował problemu. Po prostu w momencie wybuchu epidemii trwał karnawał – stwierdziła Agnieszka Maj, która na co dzień mieszka na Sycylii. Kobieta w rozmowie z WP zdradziła, jak teraz wygląda życie na wyspie oraz jaka przyszłość czeka jej firmę obsługującą turystów.

Agnieszka Maj mieszka w okolicach Mesyny, a na Sycylię przeprowadziła się 20 lat temu. Razem z mężem prowadzi firmę wynajmującą narty i skutery wodne oraz organizującą zabawy na wodzie, takie jak parasailing. Kobieta przyznała w rozmowie z Wirtualną Polską, że turyści zaczynają przyjeżdżać zazwyczaj pod koniec kwietnia, a jej przedsiębiorstwo już jest nastawione tylko na straty. – Samo przygotowanie do sezonu wiąże się z wielkimi kosztami. Co roku trzeba ubezpieczyć sprzęt i przygotować go do jazdy. Turystów nie ma i nie będzie w najbliższych miesiącach. Rezerwacje anulowano aż do sierpnia – wyjaśniła.

„Nikt nie zbagatelizował problemu”

Sycylię 16 marca odcięto od kontynentu, zawieszając prawie wszystkie połączenia drogą morską i powietrzną. Mieszkańcy muszą z kolei siedzieć w domach, a wyjście na zewnątrz powinno wiązać się tylko z istotnym powodem. – Za wyjście bez powodu grozi mandat. 130 euro (584 zł) to nie mało. Nie wydaje mi się, żeby w obecnej sytuacji mieszkańcom uśmiechało się płacić takie kwoty – wyjaśniła Maj.

Polka broni jednak Włochów w kontekście oskarżeń, że w pierwszych dniach epidemii zbyt lekkomyślnie podeszli do kwestii zagrożenia zarażeniem, nie przywiązując wagi do konieczności przebywania w kwarantannie. – Nikt nie zbagatelizował problemu. Po prostu w momencie wybuchu epidemii trwał karnawał. Ma on dla Włochów ogromne znaczenie, bo jest wspaniałą okazją do spędzenia czasu z rodziną i przyjaciółmi. I wcale nie chodzi o alkohol i głośną zabawę, ale o magię wspólnych doświadczeń – wyjaśniła Maj dodając, że wówczas nikt nie spodziewał się, że epidemia będzie rozwijała się w tak szybkim tempie.

Czytaj też:
Polacy utknęli w hotelu na Cyprze. Wśród gości 30 przypadków koronawirusa