O sprawie poinformowała lokalna gazeta „The State”. Z relacji dziennikarzy wynika, że na początku marca na terenie hrabstwa Sumter w Karolinie Południowej odbyła się ceremonia pogrzebowa. Wówczas w Stanach Zjednoczonych wprawdzie odnotowywano pierwsze przypadki koronawirusa, ale epidemia nie przebiegała w tak gwałtowny sposób jak w ostatnich tygodniach. Władze nie zachęcały także do pozostawania w domach, przez co na wspomnianym pogrzebie zgromadziło się liczne grono żałobników. Kilka tygodni później wyszło na jaw, że sześcioro z nich ma COVID-19.
Zakazili się od jednej osoby?
Cała szóstka uczestników pogrzebu była Afroamerykanami i miała powyżej 60 lat. Pomimo hospitalizacji żadnego z wymienionych żałobników nie udało się uratować, a wśród zmarłych było m.in. małżeństwo z ponad 50-letnim stażem. Zdaniem koronera z hrabstwa Sumter zmarli żałobnicy zakazili się od innego uczestnika pogrzebu, którego tożsamości jeszcze nie ustalono. Niewykluczone, że wśród osób obecnych na ceremonii pojawiło się więcej zakażonych, ponieważ według koronera w uroczystości wzięło udział liczne grono gości.
Pogrzeb, po którym potwierdzono śmierć sześciu żałobników, miał miejsce jeszcze przed wprowadzeniem rozporządzenia na terenie Karoliny Południowej. Służby podlegające pod władze stanu zdecydowały 16 marca, że domy pogrzebowe powinny nie tylko dbać o to, by na ceremoniach nie gromadziły się tłumy, ale także przeprowadzać transmisje internetowe z pochówków tak, by większość żałobników mogła pozostać w domach.
Czytaj też:
Ponad 550 kolejnych ofiar koronwirusa. Włochy potwierdziły niemal 3,5 tys. nowych zakażeń