Zdjęcia Maksymilian Rigamonti
Rozmawiała Magdalena Rigamonti
Pani postanowiła się nie zestarzeć.
Nic nie postanowiłam. Mnie się wydaje, że starość bierze się z mózgu.
Jest pani na emeryturze?
Na dwóch. Na polskiej i australijskiej. Australijska jest mi wypłacana pomniejszona o polską. Tam jest wszystko dobrze zorganizowane. Poza tym mam dużo lat, więc zdążyłam długo pracować w Polsce i długo w Australii.
Ma pani...
Nie lubię, jak ktoś mówi o moim wieku. Co innego, kiedy sama mówię. Wypominanie mi wieku to jakiś nietakt w stosunku do wszechświata. Kiedy którejś koleżance mówię: „Ale wiesz, ja to już staruszka”, to zaraz wybucham śmiechem. Jakbym chciała zagłuszyć. Podejrzewam, że to nerwowe. Z drugiej strony, cieszę się jak głupi do sera. Ze wszystkiego się cieszę.
A ja myślę, że pani trochę oszukuje.
Za krótko się znamy, za krótko rozmawiamy. Za tym pytaniem: „Postanowiła się pani nie zestarzeć?” idzie zaraz, że jestem jakąś lalą, co sobie robi operacje plastyczne i cały czas siedzi przed lustrem. Starość jest w środku albo jej nie ma. I we mnie nie ma.
Nie będzie?
Nie wiem. Na razie uwielbiam swoje towarzystwo. W Australii robiłam zdjęcia na ślubach, z tego żyłam. Myślałam sobie, czy ci ludzie za kilka lat będą mieli o czym ze sobą rozmawiać, czy tylko będą się starzeć. Ja ze sobą rozmawiam całe życie, ale przysięgam, że nie mam alzheimera. No i nie narzekam, nie rozmawiam o dolegliwościach... Okej, kolano kwalifikuje się do operacji...
Ponarzekamy?
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.