Przyszłość transplantologii to przeszczepy od zwierząt? Prof. Kosieradzki o ksenotransplantacjach
Obszerny wywiad na temat transplantologii z prof. Maciejem Kosieradzkim z Katedry i Kliniki Chirurgii Ogólnej i Transplantacyjnej WUM został opublikowany na stronach uczelni. Specjalista odnosi się w nim m.in. do głośnych ostatnio ksenotransplantacji, czyli przeszczepieniach narządów pochodzących od zwierząt.
Ksenotransplantacje – pomysł nie jest nowy
Prof. Kosieradzki przypomina, że już w latach 80. lekarze z Loma Linda University Medical Center w Kalifornii pod kierunkiem dr. Leonarda Baileya zdecydowali się wszczepić dziewczynce serce pawiana. Mała pacjentka przeżyła zaledwie 21 dni.
Po tym niepowodzeniu środowisko naukowe odwróciło się od ksenotransplantacji. Teraz idea wraca, tyle tylko że dawcami organów są świnie. Okazuje się, że to zwierzę jest optymalnym modelem, jeśli chodzi o przeszczepienia narządów. Jej nerki, wątroba, serce i płuca mają podobne rozmiary jak narządy u dorosłego człowieka. Problem jednak w tym, że ksenoprzeszczepienia wymagają potężnej immunosupresji – mówi Maciej Kosieradzki.
Jak tłumaczy prof. Kosieradzki, my, ludzie (a szerzej - naczelne) nie mamy na powierzchni komórek enzymu o nazwie alfa-galaktozylotransferaza (gen N-GAL), która jest u wszystkich innych ssaków. – I to jest najpotężniejszy antygen immunizujący. Powoduje, że narządy pochodzące od innych ssaków natychmiast są rozpoznawane przez ludzki organizm i odrzucane – wyjaśnia.
I jak dodaje, z pomocą przychodzą współczesne metody biotechnologiczne. Naukowcy wykorzystują technikę nazywaną popularnie nożycami molekularnymi. – Jest to układ enzymów, które służą wycinaniu konkretnego genu. Dzięki temu można przeciąć DNA w dowolnym miejscu i usunąć wybrany gen. W ten sposób można uzyskać świnię ze zmodyfikowanym genomem, minimalizującym ryzyko odrzucenia przeszczepu. Potem wystarczy już takie zwierzę sklonować – mówi.
Czy w Polsce będą przeszczepy nerek lub serca od świni?
Maciej Kosieradzki przypomina, że w Instytucie Zootechniki w Krakowie i w PAN w Poznaniu wyhodowano świnię, która może być dawcą narządów. – Zwierzę nie ma usuniętego genu N-GAL, tylko dodany ludzki gen, który maskuje antygenowość komórek. Ludzki gen został wprowadzony za pomocą cząstki wirusa. Obecnie powstało już ponad 100 świń z taką modyfikacją. Ich skórę wykorzystuje się w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich jako materiał do opatrunków dla osób poparzonych. Jednak do tego, żeby wykorzystywać te zwierzęta jako dawców nerek czy serca, jeszcze w Polsce daleko – uważa specjalista.
W ostatnim roku wykonano dwa takie zabiegi na świecie. Pierwszy odbył się w Nowym Jorku - było to przeszczepienie nerki. Biorcą została osoba zmarła w mechanizmie śmierci mózgu. Kobieta ta wcześniej podpisała deklarację, że chce zostać dawcą narządów. Jednak z przyczyn medycznych okazało się to niemożliwe.
Lekarze zapytali więc rodzinę, czy w sytuacji śmierci mózgu u swojej krewnej zgodzą się na pewien eksperyment. Po uzyskaniu zgody przyszli nerkę pochodzącą od transgenicznej świni do naczyń udowych pacjentki. Narząd znajdował się na zewnątrz, można było zatem obserwować, czy nie jest odrzucany oraz czy ma prawidłową diurezę. Ciekawy jest fakt, że świnia, która została dawcą nerki, była zarejestrowana w FDA jako zwierzę przeznaczone do przemysłu spożywczego. Pozbawiono ją genu N-GAL, żeby mięso z niej pochodzące mogło być spożywane przez osoby uczulone na enzym alfa-galaktozylotransferazę – mówi prof. Kosieradzki.
Przypomina też drugi zabieg ksenoprzeszczepienia, który wykonano na początku bieżącego roku w Maryland. Dokonano transplantacji serca u 57-letniego pacjenta, który wyraził na to świadomą zgodę. Dawcą była transgeniczna świnia, u której usunięto nie tylko gen N-GAL, ale jeszcze cztery inne. Pacjent żyje do dziś.
Dla kogo będą ksenoprzeszczepienia?
W rozmowie specjalista z WUM nie kryje, że przeszczepy od zwierząt wciąż budzą wiele kontrowersji.
– Biorąc pod uwagę całe ryzyko związane z ksenoprzeszczepieniami, najlepiej byłoby wykonywać je w sytuacjach, gdy nie ma już żadnej alternatywy. Oznacza to, że pacjent potrzebuje transplantacji natychmiast, ale nie może doczekać się na narząd pochodzący od osoby zmarłej. Problem jednak w tym, że tacy potencjalni biorcy narządów odzwierzęcych są w bardzo ciężkim stanie, zwykle bez kontaktu, nie mogą więc wyrazić zgody na taki zabieg – podsumowuje.