Rock i rak. Znany polski urolog chwyta za gitarę i przekonuje: Nie skazuj siebie na straty

Rock i rak. Znany polski urolog chwyta za gitarę i przekonuje: Nie skazuj siebie na straty

Dodano: 
Festiwal KultURO 2022: rock dla urologii
Festiwal KultURO 2022: rock dla urologii
– Gramy, bo pandemia COVID przycichła, rozpoczęła się za to pandemia nowotworów, wielu pacjentów jest diagnozowanych w bardzo ciężkich stadiach. Mam nadzieję, że KultURO to zmieni . Nawet jak ocalimy w ten sposób jedno życie, to warto – mówi prof. Piotr Chłosta, jeden z najwybitniejszych w Polsce chirurgów urologów i twórca największego w Europie festiwalu, gdzie rockowo gra się o i dla urologii.

Katarzyna Pinkosz, „Wprost”: W Krakowie trwa festiwal KultURO, największy w Europie festiwal z urologią na pierwszym miejscu. Ale zapytam przewrotnie: czy z profilaktyką w Polsce jest aż tak źle, że jeden z najlepszych w Polsce chirurgów urologów musi odejść od stołu operacyjnego, chwycić za gitarę; grać, śpiewać, organizować koncert rockowy, żeby zachęcić do badań profilaktycznych i wizyt u urologa?

Prof. Piotr Chłosta: Nie jest aż tak źle z badaniami profilaktycznymi, jest nawet coraz lepiej, ale wiele można jeszcze poprawić. Dlatego zamiast wywieszać plakat w przychodni, staramy się wykorzystać inne formy przekazu, np. muzykę, rock and roll, sztukę, konkursy, prelekcje dla dzieci, dla seniorów, dla organizacji pacjenckich, by pokazać, że nasz los jest w naszych rękach. Bo wczesne wykrycie nowotworu oznacza życie. Siedem poprzednich lat – tyle już organizujemy festiwal KultURO – pokazało, że to działa. U ok. 10 proc. osób, które przychodzą do nas na badania, wykrywamy choroby, o których nie wiedzieli. Nie zawsze są to choroby urologiczne, ale to też dowodzi interdyscyplinarności festiwalu KultURO.

To odwaga, żeby o takich tematach, jak urologia, badania, profilaktyka mówić podczas koncertu. Tak łatwiej dotrzeć do ludzi?

„Nie skazuj siebie jeszcze na straty, tylko dlatego, że rak prostaty” – to hasło napisane przez Rafała Bryndala. Okazuje się, że ta forma przekazu ma dużą siłę oddziaływania i łatwiej dociera do młodych. W tym roku na koncercie były z nami gwiazdy polskiej i międzynarodowej estrady, jak Janusz Grzywacz czy Marek Piekarczyk: legenda i lider zespołu TSA wystąpił tym razem ze swoim zespołem instrumentów smyczkowych. Był też Piotr Cugowski i zespół „Trzynasta w Samo Południe”.

Jak widać, rock służy nie tylko do zabawy, ale też do tego, żeby promować zdrowie i urologię, a Kraków wpisuje się na listę najzdrowszych miast świata w dziedzinie urologii. To cenna inicjatywa, doskonale rozumiana przez władze miasta, które starają się wszelkimi sposobami promować zdrowy tryb życia w różnych dyscyplinach. Cieszę się że urologia jest jedną z nich. Jeśli dzięki temu uratuje się nawet jedno życie, to nie mam wątpliwości, że warto i należy to robić.

Od siedmiu lat Pan Profesor również gra i śpiewa podczas koncertów. Skąd to zainteresowanie muzyką?

Muzyka łagodzi obyczaje, nawet lekarskie… Poza wykształceniem medycznym mam też wykształcenie muzyczne: jestem absolwentem szkoły muzycznej I stopnia im. Grażyny Bacewicz we Wrocławiu, w klasie skrzypiec.

W moim domu rodzinnym zawsze istniała muzyka, oddaję się jej na zasadzie pasji, w czasie wolnym od pracy. Nie ma go dużo, jednak wspólnie z dwoma kolegami urologami założyliśmy zespół EndoPower; który w przyszłym roku będzie obchodzić 10-lecie istnienia.

Wszystko zaczęło się od niespodzianki, kiedy zagraliśmy dla kolegów na jednym z kongresów Polskiego Towarzystwa Urologicznego (PTU). Łączą nas pasje zawodowe, jesteśmy też przyjaciółmi.

Mieszkamy w różnych miastach, ale spotykamy się często w weekendy, po seminariach, warsztatach: bierzemy instrumenty, ćwiczymy, gramy. To pasja, przyjaźń, pielęgnowanie w muzyce tradycji, które obowiązują w urologii: praca ręka w rękę, w celu uzyskania najlepszego efekty.

Czytaj też:
Prof. Chłosta: Nieoptymalne leczenie raka prostaty to... ani po rycersku, ani po lekarsku

Nagraliśmy już dwie płyty, mamy przygotowany materiał na trzecią. Żałuję, że w tym roku, z powodu obowiązków kolegów, EndoPower po raz pierwszy nie zagrał na festiwalu KultURO, ale wierzę, że w kolejnych edycjach to się uda. W tym roku wystąpiły za to niekwestionowane autorytety – z różnym rodzajem muzyki. Każdy znajduje tu coś dla siebie; zarówno miłośnicy mocnego uderzenia, jak kameralnego brzmienia. Warto i trzeba być z nami!

Dziś, gdy okazuje się, że z powodu pandemii COVID-19 więcej osób przychodzi w bardziej zaawansowanych stadiach nowotworów, mówienie o tym, żeby się badać, jest jeszcze ważniejsze?

O ile można powiedzieć, że pandemia COVID-19 przycichła, to rozpoczęła się pandemia nowotworów. Najpoważniejsze wskaźniki przewidują, że w ciągu najbliższych lat będziemy notować nawet 25-procentowy wzrost zachorowalności (i wykrywalności) chorych na nowotwory urologiczne.

Jest to związane nie tylko z tym, że w czasie brakowało diagnozy, ale też z tym, że żyjemy dłużej, a większość nowotworów układu moczowego jest zależna od wieku. To m.in. rak prostaty, nerki, pęcherza moczowego. Problemem jest też to, że coraz częściej rozpoznajemy bardzo agresywne nowotwory u młodych ludzi. U młodych ludzi biologia raka gruczołu krokowego okazuje się zupełnie inna niż u osób starszych.

Czytaj też:
Jesteś mężczyzną po czterdziestce? Powinieneś zrobić to badanie

Niestety, u wielu pacjentów widać dziś wyższy stopień zaawansowania nowotworu. To niepokojące. Mam nadzieję, że festiwal KultURO, którego głównym celem jest propagowanie profilaktyki chorób urologicznych, chociaż częściowo to zmieni. Zawsze podkreślałem, że konsultacje lekarskie przez telefon czy przez Internet są możliwe tylko wtedy, gdy w niedługim czasie lekarz spotka się z pacjentem.

Diagnozowanie i leczenie na podstawie rozmowy telefonicznej nie ma uzasadnienia w medycynie.

Polscy urolodzy są znakomicie wykształceni, ale czy mają takie same „narzędzia” do leczenia, jak koledzy w Europie?

Polscy urolodzy to klasa mistrzowska – PTU od 25 lat czuje się odpowiedzialne za umożliwienie młodym specjalistom urologii możliwości uzyskania dyplomu pod auspicjami Europejskiej Rady Urologii, który jest dostępny dla specjalistów urologów w krajach „starej” UE. PTU odpowiada za szkolenie specjalizacyjne, za staże w ośrodkach certyfikowanych przez Europejską Radę Urologii, za realizowanie programu specjalizacyjnego. Tytuł FEBU (Fellow of the European Board of Urology) to jest synonim doskonałości, który pokazuje, że polska ekipa stoi w jednym szeregu z kolegami z krajów zachodnich, a niekiedy nawet ich przewyższa, jeśli popatrzymy na wyniki egzaminu.

...ale czy mają takie same „narzędzia” do leczenia, jak koledzy w Europie? Myślę tu zarówno o lekach, jak o możliwości np. wspomagania wykonywania operacji robotami.

Jeśli chodzi o leki, to w zasadzie tak, choć… w żadnym kraju, poza Polską, nie istnieje coś takiego jak program lekowy. Leki są dostępne, ale tylko dla pacjentów, którzy spełniają kryteria programu lekowego. Uważam, że leki powinien móc zapisywać pacjentowi lekarz, jeśli widzi wskazania; zwłaszcza np. nowej generacji terapie hormonalne, które znacznie wydłużają czas do wystąpienia progresji u chorych na zaawansowanego raka gruczołu krokowego, pęcherza moczowego czy nerki.

Czytaj też:
Prof. Chłosta: To nie jest puste hasło: „Mój los w moich rękach”. Po czterdziestce każdy mężczyzna powinien zbadać prostatę

Pacjent powinien po prostu dostać lek, jeśli ma wskazania?

Tak. Bardzo często program lekowy może realizować tylko lekarz onkolog. Czasochłonne procedury, które są związane z przygotowaniem dokumentacji medycznej, uniemożliwiają realizację programu przez urologa, który jest chirurgiem. Musiałoby się to wiązać z tym, że mniej czasu spędzałby przy łóżku pacjenta, mniej operował. Uważam, że programy lekowe ograniczające dostęp do leczenia są niewłaściwe. To powinno się zmienić. Uczmy się od innych. Zawsze powtarzam: trzeba być tam, gdzie inni są już od dawna.

Jeśli chodzi o możliwości wykonywania operacji laparoskopowych czy laparoskopowych z asystą robota, to są coraz większe.

Urologia jako dyscyplina chirurgiczna zmienia się. Następuje koniec „ery wycinaczy”, czyli osób, które tylko operowały, a potem zostawały chorego.

Zawsze powtarzam: urolog jest odpowiedzialny za rozpoznanie nowotworu urologicznego, a potem jego leczenie i prowadzenie chorego do końca życia.

Coraz częściej w publicznych szpitalach jest możliwość wykonania operacji z pomocą robota?

Tak, choć refundowana przez NFZ jest tylko jedna procedura: prostatektomia radykalna. Moim zdaniem: jest wyceniona za nisko, ale to krok w dobrym kierunku.

Chirurgia robotowa to korzyść dla pacjenta, bo powoduje mniejszą ingerencję w organizm; jest mniejsza rana, mniejsza utrata krwi, mniejsza blizna lub nie ma jej wcale. Chory szybciej wraca do zdrowia, do aktywności społecznej, zawodowej. Są też korzyści dla menedżera – podniesienie atrakcyjności ośrodka, mniejsze zużycie leków przeciwbólowych, krótszy czas hospitalizacji.

A urologa cieszy widok pacjenta, który następnego dnia po operacji wygląda tak, jakby tej operacji w ogóle nie przeszedł. To stanowi o pięknie chirurgii.

To korzyści. A minusy robotów?

Oczywiście zbyt niskie wyceny. Wyceny w urologii, zwłaszcza onkologicznej, to bolączka od lat. Nie pokrywają nakładów inwestycyjnych szpitala. Wszystko drożeje – benzyna, usługi, sprzęt medyczny, natomiast nie rosną wyceny procedur medycznych. Tu też bardzo czekamy na zmiany.

Prof. Piotr Chłosta (FEBU), kierownik Katedry i Kliniki Urologii Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, wieloletni prezes Polskiego Towarzystwa Urologicznego (PTU). Wprowadził do rodzimej urologii szereg nowatorskich metod operacyjnych i oryginalnych modyfikacji kilku powszechnie stosowanych sposobów leczenia zabiegowego. Jest pomysłodawcą i twórcą festiwalu KultURO.

Czytaj też:
Jak zmniejszyć liczbę zgonów z powodu nowotworów: debata Wprost z wiceministrem Miłkowskim