Jak zaangażować dzieci w przygotowania do świąt? Psycholog: Spraw, by pomagały z własnych chęci
Choć przygotowanie do świąt i ich organizacja to zadanie dla dorosłych, to chętnie angażujemy w nie najmłodszych domowników. I już w tym momencie dr Konrad Piotrowski zwraca uwagę na słowo "zaangażowanie".
Dostosować zadania do wieku
– Co to znaczy, że ktoś jest w coś zaangażowany? To znaczy, że odczuwa pozytywne emocje, wykonując daną czynność, chce robić to, co robi, koncentruje się na wykonaniu tego, myśli jak to zrobić. Z tego punktu widzenia zaangażowanie dzieci w przygotowania do świąt to nie „zlecenie” im określonych zadań, ale sprawienie, że pomogą nam z własnych chęci – mówi dr Piotrowski.
Podkreśla jednocześnie, że wiek dziecka ma kluczowe znaczenie w tym, jakie zadania mu przydzielimy. Czego innego będziemy wymagać od kilkulatka, a zupełnie inne zadania może dostać nastolatek.
Wczesne dzieciństwo i okres przedszkolny: postaw na dobre emocje
Psycholog podkreśla, że dzieci w tym wieku mają trudność ze zrozumieniem, że komuś może zależeć na czymś innym, niż im. Jednocześnie poznają rzeczywistość za pomocą zmysłów: aby się o czymś przekonać, muszą to dotknąć, polizać, zrzucić, uderzyć. Co będzie dla nich atrakcyjne w przygotowaniach świątecznych?
Słowo klucz to doświadczanie. Małe dzieci raczej nie będą stanowiły dla nas wielkiej pomocy w gotowaniu czy sprzątaniu. Angażujmy je w przygotowania, pozwalając im wspólnie z nami odkrywać świat. Jeśli ozdabiamy choinkę, to część dekoracji dajmy dziecku z prośbą, aby powiesiło je tam, gdzie chce i tak, jak chce. Jeśli gotujemy, to pozwólmy dziecku być obok nas. Posadźmy na stole albo krześle, pozwólmy mu włożyć ręce do ciasta, niech spróbuje rozbić jajko do miski, poprośmy je, żeby coś pomieszało, kiedy my będziemy dosypywać przypraw, a potem zamieńmy się rolami - radzi dr Piotrowski.
Od czasu do czasu możemy zaproponować, żeby dziecko coś spróbowało i powiedziało, czy mu smakuje. – Małe dzieci nie potrafią zaangażować się w coś, co nie niesie za sobą pozytywnych emocji. Dajmy im możliwość ich przeżywania, a nie będziemy musieli robić nic więcej – mówi psycholog.
Okres wczesnoszkolny: postaw na wyzwania
To taki moment w życiu dziecka, kiedy już świetnie mówi, czyta, pisze i potrafi przez dłuższy czas skupić na zadaniach. Ale to też moment, kiedy kształtuje się jego samoocena.
W jaki sposób? Wcale nie dzięki temu, co mówimy dziecku: „jesteś super! Nikt tak pięknie jak ty nie rysuje! Jesteś najpiękniejszą księżniczką na balu!". Samoocena dziecka tworzy się w odpowiedzi na efekty jego własnych działań, jednym słowem: samoocena dziecka rośnie, gdy ono samo widzi, że udaje mu się osiągać to, co jest dla niego ważne – podkreśla specjalista.
I właśnie to można wykorzystać podczas gotowania, zakupów czy świątecznych porządków. Dzieci w tym wieku chętnie pokazują, co już potrafią.
– Poprośmy dziecko o pomoc w przygotowaniu jakiejś potrawy, ale niech to ono czyta przepis i mówi nam, jakie mają być kolejne kroki. Kiedy na chwilę odchodzimy od stołu, zaproponujmy, żeby przez chwilę samo się tym zajęło, a my za moment dołączymy. Kiedy jesteśmy w sklepie, poprośmy, żeby przyniosło coś z sąsiedniej półki. Słowem kluczem niech będzie dla nas: wyzwanie. Niech przygotowania świąteczne będą dla dzieci wyzwaniem, z którym będziemy sobie wspólnie radzić – mówi Konrad Piotrowski. Zaznacza jednak, aby zadania, jakie dajemy dzieciom, zawsze były skrojone na miarę ich możliwości. Niepowodzenie nie sprzyja zaangażowaniu.
Okres dorastania: pozwól współdecydować
Psycholog mówi wprost, że w przypadku nastolatków czasem trzeba po prostu przyjąć, że... nie da się nic zrobić. Nie bez powodu ten okres jest nazywany okresem buntu. Czy to oznacza, że nastolatka nie da się zachęcić do pomocy w domu?
Warto zrozumieć, że nastolatek może, we własnym przekonaniu, mieć czasami na głowie coś o wiele ważniejszego niż przygotowania świąteczne: zakochał się, rozmawia z przyjaciółmi na czacie, umówił się ze znajomymi, kupił nową grę itd. Jednocześnie ich potrzeba autonomii może być właśnie kluczem do zaangażowania – mówi dr Piotrowski.
Psycholog zwraca uwagę, że mimo wszystko nastolatki, dokładnie tak, jak małe dzieci, lubią robić to, co sprawia im przyjemność, chcą być w czymś dobre i uczyć się nowych rzeczy. Chcą jednak często działać na własnych warunkach i być przez rodziców traktowane z szacunkiem i czuć, że ich zdanie jest brane pod uwagę.
– Jeśli zależy nam na pomocy nastolatka przy przygotowaniach świątecznych, to umówmy się z nim na konkretne zadania. Jeśli wiemy, że o godzinie 13 córka umówiła się z chłopakiem, to zaproponujmy świąteczne zakupy na godzinę 10, tak aby mogła się z nim spotkać. Nie bójmy się powiedzieć dziecku, że potrzebujemy jego pomocy. Słowem kluczem do zaangażowania nastolatka niech będzie: podmiotowość – mówi dr Piotrowski. I dodaje, że przyznanie komuś podmiotowości, daje temu komuś prawo do współdecydowania. – Warto takie prawo nastolatkom przyznać – mówi.