Radiolog „na kółkach”. „Często słyszałem, że nie powinienem być lekarzem”

Radiolog „na kółkach”. „Często słyszałem, że nie powinienem być lekarzem”

Dodano: 
Lek. Oleg Nowak
Lek. Oleg Nowak 
Przełomów w życiu Olega Nowaka, lekarza radiologa, było kilka. W 2009 roku uległ wypadkowi na snowboardzie, w wyniku którego do dziś jeździ na wózku inwalidzkim. W 2011 roku od osób ze świata medycyny usłyszał, że nie powinien być lekarzem. A w 2022 roku został pełnomocnikiem Naczelnej Rady Lekarskiej ds. lekarzy z niepełnosprawnościami.

Aleksandra Zalewska-Stankiewicz, „Wprost”: „Lekarz na wózku. Abstrakcja czy rzeczywistość – to temat pańskiego wystąpienia na TEDx. Medyk z niepełnosprawnością to dla wielu wciąż abstrakcja?

Lek. Oleg Nowak: Niestety tak, choć coraz rzadziej spotykam się ze spojrzeniami pełnymi zdziwienia na mój widok. Jestem pierwszym lekarzem, który rozpoczął i skończył studia na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym jako osoba na wózku. Miałem 18 lat, kiedy w wyniku wypadku na snowboardzie w Austrii, uszkodziłem rdzeń kręgowy. Pierwszą operację kręgosłupa przeszedłem w szpitalu w Salzburgu. Po tygodniu przewieziono mnie do Centrum Zdrowia Dziecka, które na kilka miesięcy stało się moim drugim domem. To tam świętowałem moje urodziny, choć trudno nazwać to imprezą. Od tego momentu w moim życiu zaczęły walczyć dwa odczucia – determinacji i rezygnacji.

Lek. Oleg Nowak

Patrząc na Pana, musiała wygrać determinacja.

W pierwszych miesiącach po wypadku miałem nadzieję, że nie będę skazany na wózek. Obiecywano mi, że tak jak dawniej, będę chodził i grał w koszykówkę. Jednak po drugiej operacji kręgosłupa poprawa neurologiczna wcale nie nastąpiła. Za to pełni determinacji byli moi rodzice. W szpitalu w Warszawie leżałem przez pół roku – na ten czas przenieśli swoje życie z Częstochowy do stolicy. Przyjeżdżali do szpitala zanim się budziłem, aby być przy mnie, pomagać mi w samoobsłudze. Po powrocie do domu codziennie byłem rehabilitowany. W między czasie znajomi wyjechali na studia, a mój poziom rezygnacji wzrastał.

Musiałem podjąć decyzję – albo tkwić w marazmie, albo wyjechać na studia.

To chyba nie tylko kwestia decyzji, ale też sił. Skąd je Pan w sobie znalazł?

Od zawsze chciałem być lekarzem – chirurgiem, tak jak mój tata i brat. Gdy dotknęła mnie niepełnosprawność, myślałem, że moje zawodowe plany całkowicie legły w gruzach. Zwłaszcza, że nie znałem żadnego medyka z niepełnosprawnością. Ale jeśli inny lekarz mówi, że możesz być lekarzem, mimo że jesteś na wózku, to warto mu uwierzyć. A ja to słyszałem od rodziny i od przyjaciół moich rodziców. Złożyłem papiery na kierunek lekarski na WUM.