Urzędniczka uratowała życie mężczyzny. „Nie było czasu na myślenie o strachu”

Urzędniczka uratowała życie mężczyzny. „Nie było czasu na myślenie o strachu”

Dodano: 
Monika Nerwińska
Monika Nerwińska Źródło: UM Świnoujście
Urzędniczka ze Świnoujścia natychmiast ruszyła z pomocą mężczyźnie, u którego doszło do zatrzymania akcji serca. Gdy Monika Nerwińska dobiegła do człowieka, ten nie dawał żadnych oznak życia. Dzięki masażowi serca odzyskał przytomność i funkcje życiowe, nim przyjechała karetka.

Mężczyzna wraz z żoną jechał samochodem. W pewnej chwili kobieta zauważyła, że stracił przytomność i robi się siny. Byli akurat na wysokości budynku urzędu w Świnoujściu. Kobieta zatrzymała samochód i zaczęła wzywać pomocy. Potem wszystko rozegrało się bardzo szybko.

Urzędnicy fachowo udzielili pierwszej pomocy

Urzędnicy stanęli na wysokości zadania: pracownica wydziału komunikacji natychmiast pobiegła po pomoc, a naczelniczka zadzwoniła po pogotowie. Jeden z kierowców urzędu miasta razem z przypadkowym przechodniem wyciągnęli mężczyznę z samochodu i położyli na trawie. W tym momencie Monika Nerwińska już uruchamiała już defibrylator. Kobieta na co dzień pracuje na Stanowisku Obsługi Interesantów. Jest po kursie udzielania pierwszej pomocy. Jednak jak podkreśla świnoujski magistrat, nie jest jednak doświadczonym ratownikiem medycznym. Udało jej się zachować zimną krew, co w tej sytuacji było bardzo ważne.

Jak mówi, gdy usłyszała, że umiera człowiek, natychmiast chwyciła defibrylator i pobiegła na miejsce. Po uruchomieniu urządzenie wyświetliło komunikat, że konieczny jest ręczny masaż serca. Kobieta rozpoczęła uciskanie przedniej ściany klatki piersiowej. Gdy dojeżdżało pogotowie, serce mężczyzny znów biło. Oddychał i był przytomny. – Nie było czasu na myślenie o strachu. Umierał człowiek. Starałam się jak najlepiej robić to, czego nauczono mnie na kursie. Ale gdy już wracałam do budynku urzędu, to nogi miałam jak z waty i ręce mi drżały. Dopiero wtedy dotarło do mnie, co tak naprawdę się wydarzyło – mówi Monika Nerwińska.

Jak działa defibrylator AED?

Defibrylator AED to urządzenie, które pozwala uratować życie podczas nagłego zatrzymania krążenia. Skrót AED to w języku angielskim Automated External Defibrillator, czyli Automatyczny Zewnętrzny Defibrylator. Co ważne – jego obsługa jest intuicyjna i poradzi sobie z tym nawet ktoś, kto nie jest po kursach udzielania pierwszej pomocy ani żadnych szkoleniach medycznych. Urządzenie po podłączeniu samo bada serce i dokładnie instruuje, co należy dalej zrobić.

W przypadku zatrzymania akcji serca, czas ma ogromne znaczenie. W mózgu dochodzi do nieodwracalnych zmian już po 3 minutach od zatrzymania krążenia. Po 10 minutach od nagłego zatrzymania krążenia, jeśli człowiekowi nie jest udzielana pomoc, zwykle dochodzi do śmierci. Szacuje się, że każda minuta zwłoki w podjęciu czynności ratunkowych zmniejsza szanse na przeżycie o 10 proc. Według danych Europejskiej Rady Resuscytacji co roku do nagłego zatrzymania krążenia dochodzi u 400 tys. osób w Europie, a większość przypadków zdarza się poza szpitalem: w domu, na ulicy, w pracy. Defibrylatory AED są używane w niespełna co trzecim przypadku nagłego zatrzymania krążenia.

Pandemia koronawirusa sprawiła, że zmieniły się zalecenia dotyczące resuscytacji – nie jest konieczne wykonywanie oddechów ratunkowych. Kluczowy w ratowaniu życia jest zawsze masaż serca.

Czytaj też:
Zawał mogą mieć nawet młodzi ludzie – jakie są pierwsze objawy?

Źródło: Zdrowie WPROST.pl / UM Świnoujście