Z rynku ubywa niezależnych aptek. Zastępują je sieciówki

Z rynku ubywa niezależnych aptek. Zastępują je sieciówki

Dodano:   /  Zmieniono: 
(fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
Z polskiego rynku ubywa niezależnych aptek. W zeszłym roku stanowiły one 40 proc. ogółu aptek, w ciągu kolejnych pięciu lat ich liczba jednak spadnie o ok. 30 proc. – prognozują analitycy Euler Hermes. Zastępują je apteki należące do sieci franczyzowych, grup zakupowych i hurtowni. Ogólna liczba aptek (blisko 14 tysięcy) nie powinna znacząco się zmienić.
– Przewaga dużych grup zakupowych czy hurtowników tworzących własne sieci aptek polega na tym, że mają niższe ceny. Otrzymują też wsparcie marketingowe i promocyjne, oczywiście na tyle, na ile to jest możliwe na regulowanym rynku aptecznym. Tym wygrywają z niezależnymi aptekami, ponieważ marże detaliczne, w przypadku wielu leków regulowane ustawowo, są bardzo niskie – ocenia w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Grzegorz Błachnio, ekspert Euler Hermes, międzynarodowej firmy zajmującej się ubezpieczaniem należności handlowych.

W rezultacie wydłuża się czas regulowania należności aptek wobec hurtowni. O ile rok temu aptekarzom wystarczało na to średnio 59 dni, to dziś ten czas wydłużył się do niemal 70 dni. Jak podkreśla Błachnio, konsekwencje wydłużenia terminów płatności hurtownicy biorą na siebie, ponieważ w tym samym czasie nie nastąpiły opóźnienia w czasie, w jakim regulują swoje należności wobec producentów. Można to uznać za wsparcie dla tego segmentu rynku.

– Jeśli apteka zaopatruje się samodzielnie, to nie uzyskuje w hurtowniach dużych zniżek, a tym samym różnice, które może zarobić na marży, są bardzo niskie – uważa Grzegorz Błachnio. – Niestety, to powoduje, że te niezależne apteki sobie nie radzą: mają do wyboru albo przystąpić do jakiegoś programu franczyzowego, do grupy zakupowej, albo po prostu zniknąć z rynku, zamknąć biznes, odstąpić lokalizację komuś innemu.

Sytuacja finansowa aptek prowadzonych przez sieci hurtowe jest znacznie lepsza niż niezależnych placówek. W roku ubiegłym stanowiły ok. 25 proc. ogółu aptek, ale obrót przez nie generowany przekraczał 40 proc. ogólnego obrotu na rynku.

– W tym lub przyszłym roku udział ten wzrośnie 50 proc. Sieci aptek zapewne będą się rozwijać. Na pewno nie zastąpią w całości aptek indywidualnych prowadzonych przez niezależnych farmaceutów, ale tak jak w innych segmentach handlu koncentracja będzie postępować – prognozuje ekspert Euler Hermes.

Dodaje, że na rynku aptecznym pojawia się coraz więcej placówek wyspecjalizowanych, które łączą swój model działalności np. z drogeriami.

– Są one nastawione na sprzedaż nie tylko farmaceutyków, i nie jest to nawet ich główne źródło przychodów, lecz także suplementów diety, odżywek sportowych, artykuły drogeryjnych. Takie apteki zazwyczaj należą właśnie do różnego rodzaju sieci, czy niezależnych, czy afiliowanych przy hurtowniach farmaceutycznych – wyjaśnia Błachnio.

Dla klientów aptek te zmiany nie będą zbyt dotkliwe. Nawet jeśli niezależna apteka zakończy swoją działalność, zastąpi ją inna, np. sieciowa. Zdaniem Grzegorza Błachnio łączna liczba aptek (blisko 14 tysięcy) nie powinna spadać. Tym bardziej że np. na Mazowszu od początku roku placówek przybywa.

– Zmiana właściciela apteki dla konsumentów znaczy niewiele. Oni zauważają przede wszystkim różnego rodzaju programy lojalnościowe, które oferują sieci apteczne – mówi ekspert.

Newseria.pl