W sobotę 7 marca w stolicy Słowenii – Lublanie – miał się odbyć koncert światowej sławy tenora Andrei Bocellego. Muzyk nie dotarł jednak na miejsce. Słoweńskie władze nie wyraziły zgody na przylot muzyka. Tenor przygotował dla zasmuconych fanów specjalne nagranie, w którym przyznał, że nie został wpuszczony na teren Słowenii. Muzyk podkreślił, że nie boi się koronawirusa, dlatego nie chciał odwoływać koncertu. Jestem ostrożny i stosuje środki, które mogą zapobiec zakażeniu. Ale nie możemy panikować ani być pesymistami. To, czego powinniśmy się obawiać, to właśnie strach. To właśnie strach i stres obniżają odporność i zwiększają ryzyko infekcji – stwierdził tenor. – Jest mi niezmiernie przykro, bardzo chciałem dzisiaj z wami być. Przesyłam wam mnóstwo uścisków i mam nadzieję, że koronawirus wkrótce przeminie, a wraz z nim strach przed chorobą – dodał.
Jednocześnie muzyk zaapelował o zachowanie spokoju. Chcę z tego miejsca przekazać wszystkim przesłanie optymizmu i nadziei, ale także odwagi. Wielu z was pewnością pamięta, że na przestrzeni paru lat doświadczyliśmy podobnych sytuacji: choroby szalonych krów, ptasiej grypy, SARS, świńskiej grypy, eboli, wirusa Zika, a teraz koronawirusa. Świat nadal jednak istnieje i mam ogromną nadzieję, że ta burza również szybko minie – powiedział Andrea Bocelli. Koncert Andrei Bocellego w Lublanie został przełożony na 24 listopada.
Czytaj też:
Chaos po doniesieniach o zamknięciu 14 włoskich prowincji. Jest oświadczenie premiera