Co robią z nami „wieczne chemikalia”? Mają je we krwi nawet dzieci

Co robią z nami „wieczne chemikalia”? Mają je we krwi nawet dzieci

Dodano: 
Próbki krwi w laboratorium. Zdjęcie ilustracyjne
Próbki krwi w laboratorium. Zdjęcie ilustracyjne Źródło:Shutterstock / Elnur
Są używane do produkcji patelni, opakowań żywności czy odzieży przeciwdeszczowej. Naukowcy alarmują: mamy ich za dużo we krwi. Mowa o PFAS nazywanych wiecznymi chemikaliami. Nowe badanie pokazuje, że te chemiczne związki nie pozostają bez wpływu na organizm.

Zespół naukowców z Keck School of Medicine w USA odkrył, że narażenie na mieszaninę syntetycznych chemikaliów, które są wszechobecne w środowisku, zmienia kilka krytycznych procesów biologicznych. Mowa między innymi o metabolizmie tłuszczów i aminokwasów. Zakłócenie tych procesów wiąże się ze zwiększonym ryzykiem wystąpienia bardzo szerokiego spektrum chorób. Na liście są nowotwory, choroby układu krążenia, choroby metaboliczne i zaburzenia rozwojowe.

Czym są wieczne chemikalia?

Związki PFAS nie występują naturalnie, ale ze względu na swoje szczególne właściwości – odpychają równocześnie cząsteczki tłuszczu i wody – są szeroko stosowane w wielu produktach codziennego użytku. To m.in. odzież wodoodporna czy np. papierowe kubeczki do kawy. PFAS, do których należy ponad 4,7 tys. substancji chemicznych, mogą przenikać do organizmu wraz z pokarmem i wodą, a następnie kumulować się w nim, ponieważ związki te nie ulegają rozkładowi. Stąd ich potoczna nazwa – wieczne chemikalia. Co więcej, udowodniono, że substancje te mogą być przekazywane przez matkę na płód podczas ciąży lub na dziecko poprzez karmienie piersią.

Choć o ich szkodliwości mówi się od dawna, to nowe badanie jasno pokazuje, że dyskusja o ograniczeniu PFAS jest zasadna. „Odkryliśmy, że ekspozycja na kombinację PFAS nie tylko zaburzyła metabolizm lipidów i aminokwasów, ale także zmieniła funkcję hormonów tarczycy” – powiedział cytowany przez serwis MedicalXpress dr Jesse A. Goodrich, główny autor badania.

Jego zespół sprawdził próbki krwi pobrane od 312 nastolatków. Okazało się, że wszystkie dzieci miały we krwi mieszaninę kilku powszechnych PFAS. Naukowcy wykazali, że chemikalia nie pozostają obojętne na organizmy młodych ludzi. Mają wpływ m.in. na pracę tarczycy, która ma istotny, jeśli chodzi o prawidłowy wzrost i rozwój dzieci i młodzieży.

Czy będzie zakaz stosowania PFAS?

Dyskusja o wiecznych chemikaliach nie omija też Europy. Na obecność PFAS we krwi dzieci niemal trzy lata temu zwracali uwagę Niemcy. Informował o tym Federalny Urząd Ochrony Środowiska (UBA). Już wtedy dyrektor UBA Dirk Messer ostrzegał, że wciąż nie wiadomo, jakie szkody mogą spowodować te substancje w dłuższej perspektywie i zapowiedział, że Niemcy będą się starały o wprowadzenie daleko idącego zakazu stosowania PFAS w Unii Europejskiej. Według szefa UBA takich ograniczeń wymaga ostrożność i troska o zapewnienie dzieciom zdrowego środowiska.

Obecnie w Niemczech głośno jest o PFAS za sprawą dziennikarskiego śledztwa stacji NDR, WDR i dziennika „Sueddeutsche Zeitung”. Wynika z niego, że związki PFAS, mogą zanieczyszczać glebę i wody gruntowe w ponad 1500 miejscach w Niemczech. Co więcej, bardzo często mieszkańcy nie są informowani o zagrożeniu.

Jak przypomina serwis DW.com, Niemcy, Dania, Norwegia, Holandia i Szwecja opowiadają się za wprowadzeniem zakazu stosowania PFAS. Te kraje zgłosiły wniosek w tej sprawie na początku roku do Europejskiej Agencji Chemikaliów. Odpowiednie rozporządzenie musiałaby opracować Komisja Europejska, która następnie zaproponowałaby je krajom członkowskim UE. Ta procedura powoduje, że jeśli zakaz rzeczywiście wszedłby w życie, to może się to stać najwcześniej w 2026 roku.

Czytaj też:
Tygodniowo zjadasz łyżeczkę mikroplastiku. W jakich produktach się znajduje?
Czytaj też:
Naukowcy: Dzieci karmione butelką spożywają „miliony” mikroplastików

Źródło: MedicalXpress, Nauka w Polsce PAP, DW.com