Po 40 chemioterapiach zaszła w ciążę. Dziś mówi: „Powinnam nie żyć, wierzę w cuda”

Po 40 chemioterapiach zaszła w ciążę. Dziś mówi: „Powinnam nie żyć, wierzę w cuda”

Dodano: 
Anna Iwaniuk z synem Lwem
Anna Iwaniuk z synem Lwem 
Miałam małe szanse na wyzdrowienie i pięć lat temu, i dwa lata temu, na to, że urodzę dziecko i że będzie ono zdrowe też nie było szans. I choć to moja największa obawa, że Lew zostanie bez mamy, synek daje mi tyle siły, wiary i nadziei, że nie dopuszczam do siebie myśli, że może być źle – mówi w rozmowie z „Wprost” Anna Iwaniuk, mama trzymiesięcznego Lwa.

„Mam małego synka i nowotwór, który chce mnie zabrać z tego świata” – piszesz w sieci.

Dziś zostałam przyjęta do szpitala (rozmowa odbyła się 12.08. – red.). Na oddziale chirurgii naczyniowej czekam na zabieg, będą mi wstawiać stenty (rurki rozszerzające chorobowo zmienione naczynia krwionośne – red.) do żyły ramienno-głowowej, bo guz nowotworowy zaczął ją uciskać, a ja zaczęłam przez to puchnąć. Lekarze muszą udrożnić tę żyłę, bo w tej chwili opuchlizna i ból sprawiają, że ciężko mi funkcjonować. Na szczęście ten niewielki zabieg może sprawić, że wszystko wróci do normy.

Jesteś w szpitalu więc rozmawiamy przez telefon. Słyszę mocny głos silnej kobiety.

Staram się żyć jak najnormalniej. Opiekuję się synem, to daje mi dużo satysfakcji. Gdyby nie ta „przytkana” żyła i dolegliwości z tym związane, czułabym się praktycznie zdrowa.

Oczywiście i ciąża, i nowotwór, mocno obciążyły mój organizm, ale na szczęście psychicznie bardzo dobrze się czuję i to tę moją „fizyczność” jakoś pcha. Poza tym wspiera mnie partner, rodzina, rodzice, którzy teraz opiekuję się Lewkiem.

Jak dzielisz czas na leczenie, rekonwalescencję, kolejne walki z rakiem, z czasem na opiekę nad maleńkim dzieckiem?

Lew ma 3 miesiące. Cudownie się uśmiecha, rozumie coraz więcej rzeczy, jest niesamowicie kontaktowy. Moje życie zmieniło się wraz z jego pojawieniem się na świecie, ale już cała ciąża była specyficzna. Oprócz tego, że miałam dolegliwości charakterystyczne dla tego stanu, przeszłam też dziesięć cykli chemioterapii. Nieskutecznych zresztą. Nowotwór w czasie ciąży się rozwinął.

Po porodzie leczenie utknęło w miejscu. Przeszłam tylko jedną biopsję, by sprawdzić, z jakim rodzajem raka mam do czynienia teraz. I zaczęłam zbierać pieniądze na amerykański lek.

Artykuł został opublikowany w 33/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.