Od dłuższego czasu w sieci kwitł handel e-receptami. To jeden ze skutków telemedycyny, która – zwłaszcza w czasie pandemii – okazała się nie tylko ułatwieniem, ale w wielu przypadkach wybawieniem. Jednak między czasie rozwinął się też receptowy biznes – w internecie wystarczyło wypełnić ankietę o stanie zdrowia, uiścić opłatę (zwykle w wysokości kilkudziesięciu złotych), aby po kilku minutach otrzymać mailem lub smsem receptę na wybrany lek. Były to m.in. leki na grypę, środki antykoncepcyjne (stałe i awaryjne), leki stosowane w chorobach przewlekłych, na depresję, na ból kręgosłupa czy na otyłość.
Niektórzy pacjenci zamawiali je masowo, a konsultacja z lekarzem odbywała się tylko na papierze. Ministerstwo Zdrowia postanowiło ukrócić tę praktykę, wprowadzając rozporządzenie ograniczające wystawianie płatnych recept i zwolnień lekarskich w sieci.
Rekordzista chciał wystawić 60 tysięcy recept w dwa dni
Tak też się stało. Od 3 lipca w Polsce obowiązują limity dotyczące wystawiania e-recept – lekarze mogą wystawić ich nie więcej niż 300 na dzień. Zdaniem przedstawicieli resortu zdrowia, wprowadzono je po to, aby wypowiedzieć walkę serwisom internetowym wystawiającym e-recepty bez wywiadu medycznego i konsultacji na odległość.
Po dwóch dniach obowiązywania limitu minister zdrowia Adam Niedzielski informował na Twitterze, że w tym czasie 283 lekarzy próbowało przekroczyć granicę 300 recept dla więcej niż 80 pacjentów w ciągu 10 godzin swojej pracy.
Większość to pracownicy tzw. receptomatów. Rekordzista chciał wystawić w dwa dni 60 tysięcy recept. Czy to jeszcze medycyna czy już tylko biznes – pytał retorycznie szef resortu zdrowia.
Lekarze domagają się zniesienia limitów
Lekarze uważają, że 300 recept to za mało i takie ograniczenie może doprowadzić do paraliżu w przychodniach, a tym samym do ograniczania praw pacjentów do świadczeń opieki zdrowotnej. Przedstawiciele Naczelnej Izby Lekarskiej zarzucają ministerstwu, że limity zostały wprowadzone bez żadnego aktu prawnego i domagają się niezwłocznego wycofania się z wprowadzania limitów wystawianych recept i wypracowanie rozwiązań systemowych w porozumieniu ze środowiskiem lekarskim.
W piśmie wystosowanym do Ministra przez lek. Łukasza Jankowskiego, prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej czytamy:
Naczelna Izba Lekarska w pełni popiera racjonalne działania służące uregulowaniu rynku podmiotów wystawiających recepty w trybie komercyjnym tzw. receptomatów. Proponowaliśmy wielokrotnie zarówno rozwiązania systemowe uniemożliwiające rejestrację takich podmiotów, jak też np. ograniczenie możliwości wykonywania teleporady jedynie do osób, które pierwszą wizytę w podmiocie odbyły w trybie stacjonarnych lub – w niektórych specjalnościach np. psychiatrii – z wykorzystaniem narzędzi przekazujących obraz i dźwięk w czasie rzeczywistym. Propozycje te nie zostały jednak nigdy ani przedyskutowane ani tym bardziej wprowadzone w życie.
Na pismo Izby na Twitterze ostro odpowiedział Minister Zdrowia. Niedzielski napisał na Twitterze:
Na 302 lekarzy, którzy chcieli wystawić recepty ponad limit, blisko 100% to podmioty, które prowadzą biznes receptowy przez internet, a nie #POZ. Proszę nie wprowadzać ludzi w błąd bo tu chodzi o ich zdrowie. Czy @NaczelnaL działa w interesie receptomatów? Imperium kontratakuje
Niektóre placówki zdalnie wystawiające recepty informują, że osiągnęły dzienny limit. „Jeżeli nadal chcesz korzystać z opieki medycznej bez kolejek, zostaw swój adres mailowy. Poinformujemy Cię o rozwoju sytuacji” – brzmi jeden z komunikatów. „Rynek Zdrowia” podał do wiadomości, że pacjentów z kwitkiem odsyłają też niektóre przychodnie stacjonarne.
Czytaj też:
Duże zmiany w wystawianiu i realizowaniu zleceń na wyroby medyczne. Będzie prościej i szybciejCzytaj też:
Niedzielski wprowadza ograniczenia w wystawianiu e-recept. Jest doniesienie do prokuratury na 10 lekarzy