Śmiertelnie niebezpieczne ozdoby. „Na szczęście powietrza wystarczyło, by maluch mógł oddychać”

Śmiertelnie niebezpieczne ozdoby. „Na szczęście powietrza wystarczyło, by maluch mógł oddychać”

Dodano: 
Boże Narodzenie
Boże Narodzenie Źródło:Pexels / freestocks.org
Świąteczne ozdoby, jakie wykorzystujemy do przystrojenia choinki, mogą być bardzo niebezpieczne, zwłaszcza, kiedy w domu przebywają małe dzieci. Przypomniały o tym australijskie lekarki w mediach społecznościowych, opisując przypadek jednego z pacjentów.

Małe dzieci (do 18 miesiąca życia) wkładają do buzi wszystko, co wpadnie im w ręce. W ten sposób zdobywają wiedzę na temat otaczającego je świata i stymulują czucie głębokie. Mogą zjadać śnieg, części kwiatów, a także elementy bombek lub inne dodatki, którymi przystrajamy swoje mieszkania i domy w okresie świątecznym. Połknięcie ozdób może mieć bardzo poważne konsekwencje, o czym przypominają w mediach społecznościowych dwie australijskie lekarki.

Świąteczne ozdoby a ryzyko zadławienia

Specjalistki przytaczają historię dziecka, które połknęło zawieszkę bombki. Przedmiot utknął w jego drogach oddechowych. „Na szczęście powietrza wystarczyło, by maluch mógł oddychać” – podkreślają lekarki. Należy jednak zauważyć, że ta sytuacja mogła mieć bardziej tragiczny finał. Wsadzanie do ust niejadalnych przedmiotów grozi zadławieniem. To stan, w którym dochodzi do zamknięcia dróg oddechowych przez ciało obce. W efekcie dana osoba nie jest w stanie złapać powietrza, co skutkuje niedotleniem organizmu i może doprowadzić do zatrzymania akcji serca.

instagram

Zadławienie zagraża więc zarówno zdrowiu, jak i życiu. Dochodzi do niego nie tylko podczas próby zjedzenia bombek lub innych świątecznych ozdób. Niebezpieczeństwo stwarza także zbyt łapczywe spożywanie pokarmów czy za szybkie picie płynów. Dlatego warto zachować szczególną ostrożność podczas delektowania się wigilijną kolacją i pałaszowania świątecznych przysmaków. Warto też bacznie obserwować dzieci i trzymać bożonarodzeniowe dekoracje z dala od małych rączek. Najlepiej zrezygnować z wieszania na choince drobnych ozdób i szklanych dodatków.

Zadławienie a zakrztuszenie

Zadławienia nie należy utożsamiać z zakrztuszeniem. To odmienne stany, choć w obu sytuacjach dochodzi do utraty możliwości swobodnego oddychania. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z zamknięciem światła dróg oddechowych i wystąpieniem duszności, w drugim natomiast – mówimy o podrażnieniu dróg oddechowych przez ciało obce, co wyzwala gwałtowny odruch kaszlu i może skutkować zadławieniem.

Co zrobić, gdy dojdzie do zadławienia?

Trzeba reagować natychmiast. Gdy osoba poszkodowana jest przytomna, należy pochylić ją lekko do przodu i uderzyć nadgarstkiem jednej dłoni w okolice między łopatkami. Wykonujemy pięć takich ruchów. Jeśli nie przyniosą one oczekiwanych rezultatów, przechodzimy do rękoczynu (chwytu) Heimlicha. Polega on na uciskaniu nadbrzusza. Dzięki temu dochodzi do sprężenia powietrza w drogach oddechowych. Wzrost ciśnienia w klatce piersiowej prowadzi do wypchnięcia ciała obcego znajdującego się w tchawicy.

Jak wykonać rękoczyn Heimlicha? Stajemy za osobą poszkodowaną. Obejmujemy ją obiema rękami w pasie i lekko pochylamy do przodu. Następnie jedną dłoń zaciskamy i kładziemy pięść na brzuchu dławiącego się człowieka, w okolicy między pępkiem a wyrostkiem mieczykowatym mostka, który znajduje się na wysokości dziewiątego kręgu piersiowego. Drugą dłonią chwytamy zaciśniętą pięść i uciskamy przeponę (energicznym ruchem do siebie i ku górze).

Jeśli pierwsza próba wypchnięcia ciała obcego z dróg oddechowych kończy się niepowodzeniem, czynność można powtórzyć jeszcze cztery razy. Rękoczynu Heimlicha nie należy wykonywać u niemowląt (dzieci do 12 miesiąca życia), kobiet w ciąży oraz osób nieprzytomnych. U maluchów powyżej pierwszego roku życia ucisk na przeponę wykonuje się jedną dłonią zaciśniętą w pięść. Druga powinna pozostać otwarta i przytrzymywać plecy małego człowieka.

Jeżeli rękoczyn Heimlicha nie pomoże, trzeba wezwać karetkę pogotowia ratunkowego (zadzwonić pod numer 999 lub 112). W sytuacji, gdy osoba poszkodowana straci przytomność, podejmujemy reanimację (resuscytację krążeniowo-oddechową) aż do przyjazdu zespołu ratownictwa medycznego.

Czytaj też:
Niemowlę zakrztusiło się smoczkiem. Błyskawiczna akcja ratowników
Czytaj też:
Jej synek zakrztusił się w przedszkolu. „Wiem, co przeżywają rodzice tego 3-latka z Rzeszowa”

Źródło: Instagram/cprkids, gov.pl, WPROST