Dramat mieszkańców Szanghaju: „Nie mam pojęcia, czy jeszcze w życiu pozwolą mi wyjść na zewnątrz”

Dramat mieszkańców Szanghaju: „Nie mam pojęcia, czy jeszcze w życiu pozwolą mi wyjść na zewnątrz”

Dodano: 
Szanghaj, kwiecień 2022 roku. Wolontariuszka przy punkcie testowania na COVID-19.
Szanghaj, kwiecień 2022 roku. Wolontariuszka przy punkcie testowania na COVID-19. Źródło:Shutterstock / Graeme Kennedy
25 milionów mieszkańców Szanghaju od ponad trzech tygodni jest objęta lockdownem. Władze chcą całkowicie wyeliminować koronawirusa i jeszcze bardziej zaostrzyły surowe przepisy. Ludzie są coraz bardziej sfrustrowani.

Władze Szanghaju zapowiedziały przedłużenie i dodatkowe zaostrzenie przepisów lockdownu covidowego – podała w piątek agencja Reutera.

Chiny chcą wyeliminować koronawirusa ze społeczeństwa

Większość państw świata rozluźniła restrykcje koronawirusowe, ale Chiny obstają przy strategii „zero Covid” i dążą do wyeliminowania wirusa ze społeczeństwa. Twardy lockdown z powodu fali zakażeń wariantem Omikron ogłoszono w części Szanghaju pod koniec marca, a na innych obszarach miasta na początku kwietnia. Władze przedłużyły go teraz do 26 kwietnia, ostrzegając przy tym, że będzie obowiązywał aż do całkowitego zwycięstwa nad wirusem.

„Nie mam pojęcia, czy jeszcze w życiu pozwolą mi wyjść na zewnątrz, wpadam w depresję” – napisał jeden z użytkowników chińskiej sieci społecznościowej Weibo pod doniesieniami o najnowszej decyzji władz, ogłoszonej w czwartek późnym wieczorem.

Przymusowe wywózki mieszkańców Szanghaju

Władze informowały wcześniej w tym tygodniu o „pozytywnym trendzie”, ale nawet na osiedlach, które spełniły kryteria, ludziom nie pozwolono wychodzić z domów, co dodatkowo wzmaga frustrację – podał Reuters. W czasie lockdownu pojawiły się liczne doniesienia o problemach z dostawami żywności czy lekarstw, a także o przepychankach i bójkach z udziałem rozgniewanych mieszkańców i pracowników kontroli epidemicznej.

Według BBC wśród nowych wytycznych znalazło się m.in. instalowanie alarmów w drzwiach osób zakażonych oraz ewakuacje budynków w celu przeprowadzenia dezynfekcji. Wcześniej w tym tygodniu brytyjska stacja informowała, że na kilku osiedlach pod przymusem wywieziono ludzi z mieszkań do tymczasowych kwater.

W należącej administracyjnie do Szanghaju miejscowości Beicai mieszkańcom kazano spakować rzeczy i zostawić otwarte drzwi wejściowe. Nie mogli zabrać ze sobą zwierząt domowych – podała BBC.

Zgodnie z nowymi wytycznymi w mieście codziennie mają być prowadzone masowe testy przesiewowe. Przyspieszony ma być transfer osób zakażonych do masowych ośrodków kwarantanny, utworzonych w centrach wystawienniczych i innych dużych obiektach, czasem poza Szanghajem. Z materiałów udostępnianych przez media wynika, że niektóre z tych centrów to olbrzymie hale z tysiącami łóżek.

Ponad 15 tysięcy bezobjawowych zakażeń COVID-19

30-letnia mieszkanka Szanghaju, Zhang Chen, powiedziała agencji Reutera, że kilkoro jej krewnych, w tym czteroletni syn i jego 84-letnia babcia, zostało zabranych do jednego z takich ośrodków. Poskarżyła się na panujące tam warunki, w tym brak pryszniców i niewielką liczbę toalet. „To pacjenci, a nie kryminaliści, ale tam jest tak, jakby byli przestępcami odsyłanymi, by cierpieć” – powiedziała.

Władze Szanghaju zgłosiły w piątek 15 698 nowych bezobjawowych przypadków zakażenia koronawirusem i 1931 przypadków objawowych. Poza obszarami kwarantanny odnotowano 250 infekcji. Poprzedniej doby zmarło 11 zakażonych osób, co podniosło bilans zgonów w najnowszej fali do 36. Według agencji Reutera wielu mieszkańców wyrażało jednak wątpliwości co do oficjalnych statystyk. Pojawiają się również obawy, że masowe testy i ewakuacje mogą przyczyniać się do rozprzestrzeniania wirusa pomiędzy ludźmi.

Czytaj też:
25 milionów mieszkańców Szanghaju od trzech tygodni siedzi w domach. Są pierwsze ofiary śmiertelne