Tomasz jest naukowcem, zajmuje się badaniem roślin i pracuje w laboratorium w instytucie badawczym należącym do Chińskiej Akademii Nauk. W Szanghaju mieszka od kilku lat. Rozmawiamy za pośrednictwem komunikatora wideo.
Tomasz: Przepraszam, że jestem taki zarośnięty, ale przestałem się golić w czasie tego lockdownu…
Katarzyna Świerczyńska, Wprost: Kiedy ostatni raz pan wychodził z domu?
Siedzę w domu od miesiąca. Musimy wychodzić codziennie na obowiązkowy test PCR, ale on jest robiony tu, na osiedlu. Dzisiaj pierwszy raz nasz blok nie musiał się testować, chyba dlatego, że od jakiegoś czasu w budynku nie było żadnego przypadku zakażenia.
Jak wygląda lockdown Szanghaju?
Może powiem jeszcze o tym, że kiedy epidemia wybuchła, w 2020 roku, mnie akurat nie było w Chinach i ten początek mnie na szczęście ominął. Ale od tamtej pory różne obostrzenia już bez przerwy obowiązywały. To na przykład maseczki w transporcie publicznym, ale to akurat uważam za słuszne, nawet bez epidemii w tak zaludnionym mieście jak Szanghaj. Myślę, że przez ostatnie dwa lata tu, w Chinach, pod tym względem było lepiej, niż w Europie, bo tych zakażeń rzeczywiście było niewiele. Ja mieszkam w zachodniej części Szanghaju, nie w ścisłym centrum, ale jednak jesteśmy jeszcze uważani za centrum. Nie wiem, czy pani wie, jak wyglądają tu osiedla, bo to jest coś zupełnie innego, niż w Polsce. To osiedla zamknięte, otoczone murem, nie da się stąd tak po prostu wyjść.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.