Rak prostaty jest drugim, po raku płuc, najczęściej występującym nowotworem złośliwym u mężczyzn w Polsce. Statystyki są złe: każdego roku diagnozowanych jest około 10 tys. nowych przypadków zachorowań oraz około 5 tys. zgonów, a liczby te rosną.
Potrzebne leki nowej generacji
Jeśli nie ma przerzutów raka prostaty, stosuje się wyłącznie leczenie chirurgiczne. W bardziej zaawansowanych stadiach konieczna jest terapia hormonalna, a czasem także radioterapia i chemioterapia.
W najtrudniejszej sytuacji są w Polsce pacjenci z zaawansowaną chorobą – z opornym na kastrację rakiem gruczołu krokowego z przerzutami do kości. Większość krajów Unii Europejskiej refunduje wszystkie dostępne leki nowej generacji na zaawansowanego raka prostaty, również leki hormonalne nowej generacji o innym mechanizmie działania. Tak jest nawet w Rumunii, Bułgarii, Czechach czy pogrążonej w kryzysie Grecji. Daje to lekarzom i pacjentom możliwość wyboru i optymalizowania terapii. Polska, nie po raz pierwszy, znajduje się „w ogonie Europy” – w ramach programu lekowego dotyczącego leczenia po chemioterapii refunduje się tylko jeden nowej generacji lek hormonalny, choć już od kilku lat zarówno eksperci, jak środowisko pacjentów występuję o dostęp do nowych terapii, które dla wielu chorych są szansą na życie. – Mówimy o wydłużeniu życia nie o kilka czy kilkanaście, ale o kilkadziesiąt miesięcy – zaznacza prof. Piotr Chłosta, prezes Polskiego Towarzystwa Urologicznego.
Chorzy walczą o leki
Pacjenci z zaawansowanym rakiem prostaty nie mają czasu czekać: rak nie poczeka. Nie rozumieją, dlaczego wciąż nie mają szans na stosowanie leków nowej generacji, które mogą wydłużyć ich życie. Zwłaszcza, że już w 2014 r. pojawiły się pierwsze pozytywne rekomendacje Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT) dotyczące leków hormonalnych nowej generacji w leczeniu raka gruczołu krokowego. Pozytywne opinie AOTMiT nie zostały jednak uwzględnione przez resort zdrowia, który do dziś refunduje tylko jedną terapię. Budzi to sprzeciw lekarzy, gdyż leczenie zaawansowanego raka prostaty powinno być leczeniem personalizowanym. Nie wszystkim pacjentom pomaga ten sam lek.– Leki hormonalne nowej generacji nawzajem się uzupełniają, mają podobną skuteczność, ale nieco odmienny profil toksyczności. Chcielibyśmy móc je podawać pacjentom w zależności od wskazań medycznych – mówi dr med. Wojciech Rogowski, onkolog ze Szpitala Onkologicznego Magodent.
– Dzwonią do mnie na infolinię chorzy z zaawansowanym rakiem prostaty i dosłownie płaczą w słuchawkę, bo jedyny dostępny w Polsce lek, w ich przypadku akurat nie działa. Jesteśmy emerytami, przepracowaliśmy 40 lat płacąc podatki, z nadzieją, że będziemy mogli korzystać z systemu ochrony zdrowia, a tak nie jest – opowiada Tadeusz Włodarczyk, prezes Zarządu Stowarzyszenia Mężczyzn z Chorobami Prostaty „GLADIATOR”. Pacjenci z sekcji prostaty Stowarzyszenia UroConti w listopadzie 2016 r. napisali do ministra zdrowia, że brak refundacji jest dla nich niezrozumiały, skoro „na rynku są zarejestrowane inne substancje lecznicze nowej generacji, które wydłużają życie oraz obniżają dolegliwości bólowe wynikające z przerzutów”. W kolejnym piśmie napisali wręcz: „Odnosimy wrażenie, jakby celowo utrudniano refundację nowym lekom, skazując nas na jedynie słuszny lek”.
Polski nie stać na skuteczne terapie?
Ministerstwo Zdrowia nie zareagowało na żadne z tych pism, mimo iż zawsze kończyły się prośbą o pilne spotkanie. Na kolejnych listach refundacyjnych nie pojawiały się nowe substancje na zaawansowanego raka prostaty z przerzutami. Dla pacjentów jest to niezrozumiałe. Podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu ds. Praw Pacjenta mówili, że dopisanie kolejnych leków w ramach istniejącego już programu lekowego nie zwiększyłoby nawet wydatków z budżetu państwa. – Jeśli więc nie chodzi o pieniądze, to o co? – zastanawiali się przedstawiciele UroConti.
W kolejnym dramatycznym piśmie do ministra Konstantego Radziwiłła pacjenci z ironią napisali: „Jakimi nieukami muszą być naukowcy z bogatych krajów, że enzalutamid i dichlorek radu 223 zaopiniowali do refundacji, udostępniając w terapii opornego na kastrację raka gruczołu krokowego z przerzutami do kości?”. Zastanawiają się, jak to możliwe, żeby w kraju, w którym emeryci ze składki zdrowotnej i podatku od emerytur odprowadzają rocznie około 36 mld zł, nie można było przeznaczyć 2 mln zł na refundację leków najnowszej generacji. I jak to możliwe, że rządy niemal wszystkich krajów UE, także tych biedniejszych od Polski, mogły porozumieć się z producentami leków w tej kwestii, a Polska nie?
– To lekarz powinien decydować w jaki sposób należy leczyć pacjenta, a nie urzędnik. Na spotkaniu z wiceministrem Markiem Tombarkiewiczem usłyszeliśmy, że refundacji nie będzie, bo nie ma na to pieniędzy w budżecie. Czy rzeczywiście nas na to nie stać? Wielu pacjentów nie może być leczonych tym jedynym dostępnym lekiem, bo wiadomo, że u nich nie zadziała. Czy im nie należy się pomoc od państwa? Zapracowali na nią – zaznacza Tadeusz Włodarczyk, prezes stowarzyszenia „GLADIATOR”.
Wiktoria Marcinkowska