„Mam nadciśnienie, więc nie ćwiczę”. Ups, kiepska wymówka

„Mam nadciśnienie, więc nie ćwiczę”. Ups, kiepska wymówka

Dodano: 

Pułapki rywalizacji w sporcie amatorskim

Rywalizacja może być dobrym czynnikiem motywującym, ale lekarze jej nie zalecają.

– Zalecamy osobom rekreacyjnie uprawiającym sport, żeby nie rywalizowali. Jeśli ktoś chce przebiec maraton, żeby zrobić kolejną „życiówkę”, to jako lekarz go ostrzegam, że lepiej, by nie był to jego główny cel. Dlaczego? Będzie wtedy na maksa rywalizował, a to jest ryzyko – może przekroczyć granicę swoich możliwości i odniesie szkody w zdrowiu wynikające z takiego przekroczenia – mówi prof. Mamcarz.

Zwraca uwagę, że nie porównuje się 25-letniego piłkarza czy sprintera z 45-letnim, ba, nie porównuje się wyników uzyskiwanych przez tę samą osobę na początku kariery i po jej zakończeniu.

– Trzeba pamiętać, że do pewnego wieku osiąga się najlepsze wyniki, potem jest constans, a potem stopniowy spadek. Z biegiem czasu wszystko się w nas starzeje, to fizjologiczny proces, który trzeba szanować. Nie można rywalizować, ponieważ jest to mało skuteczne, a sport tylko wtedy jest korzystny, gdy wykorzystujemy fizjologiczną adaptację, a nie walczymy o to, by wygrać: z przeciwnikiem, ze sobą, z czasem, dystansem – podkreśla kardiolog.

Przypomina, że kiedy do wysiłku dochodzi rywalizacja, organizm reaguje na nią dodatkowym dużym wyrzutem adrenaliny, co z kolei podnosi puls.

– Serce i tak podczas wysiłku przyspiesza, a jeśli do tego dodamy rywalizację – przyspiesza jeszcze bardziej – podkreśla prof. Mamcarz.

Dla osób, które mogą mieć wadę serca albo inne czynniki ryzyka predystynujące do np. zawału czy udaru, rywalizacja może być tym jednym krokiem za daleko. Profesor przestrzega też, by nie stawiać sobie celów, które zdobyły inne osoby.

– Jest na przykład 75-latka, która zdobyła koronę maratonów Ziemi. To jest nierealne, żeby wiele innych osób w tym wieku mogło powtórzyć jej wyczyn. Takich osób może być na całym świecie 10. Jeśli 70-latek chce powtórzyć jej wyczyn, to tego nie pochwalam. Nie będę mówił, że to super i że jest to przykład do naśladowania. W aspekcie zdrowotnym nie jest – dodaje lekarz.

Dlaczego warto mierzyć ciśnienie przed treningiem

Zwykłym śmiertelnikom, którzy po prostu chcą zacząć intensywnie uprawiać sport, pozostaje zdrowy rozsądek, który powinien podpowiedzieć regularne mierzenie ciśnienia. Warto też rozważyć konsultację lekarską. Zwłaszcza, że – przypomnijmy – nadciśnienie początkowo nie daje żadnych objawów, a hipertensjolodzy szacują, że aż 30 proc. polskiej populacji ma nadciśnienie, ale tego po prostu nie wie.

Kiedy ciśnienie prawidłowe, a kiedy nadciśnienie

  • Prawidłowe ciśnienie tętnicze to wartości równe lub niższe 120/80 mm Hg
  • Nadciśnienie równe lub wyższe niż 140/90 mm Hg.

Prof. Mamcarz uważa, że jeśli trenować zaczyna młody szczupły dwudziestoletni człowiek, któremu nic nie dolega i w jego rodzinie nie ma przypadków chorób układu krążenia ani przedwczesnych śmierci z powodów kardiologicznych, to ryzyko, że zaszkodzi sobie intensywnym treningiem jest niskie, choć oczywiście powinien prowadzić go w bezpieczny sposób (czyli stopniowo zwiększając obciążenia).

Jeśli zaś tzw. wywiad rodzinny jest obciążony (czyli np. bliski krewny miał zawał w piątej dekadzie życia), warto sprawdzić, czy ten młody człowiek nie ma ukrytej wady układu krążenia.

Czterdziestolatek zaś, nawet jeśli nie planuje intensywnej aktywności fizycznej, powinien udać się na tzw. bilans czterdziestolatka, by skontrolować swój stan zdrowia.

Ile czekać z treningiem po chorobie

Bezwzględnym przeciwskazaniem do intensywnego wysiłku fizycznego jest infekcja (np. grypa czy infekcja paragrypowa, angina, zapalenie oskrzeli itp.) oraz stan rekonwalescencji po niej.

– Przerwa w treningu powinna trwać przez co najmniej tyle, ile trwała infekcja, a powrót do treningu powinien odbywać się na takich zasadach, jak po kontuzji, zatem ze stopniowym zwiększaniem obciążenia – podkreśla prof. Mamcarz.

Wyjaśnia, że proces zapalny w różnych infekcjach może mieć szlaki do jakiejś struktury w organizmie, np. do układu nerwowego czy układu krążenia i w razie niesprzyjających warunków siać tam spustoszenie.

– Grypa może na przykład zdestabilizować blaszkę miażdżycową. Już w 1946 roku dr Szczeklik zauważył: „Obserwujemy większą liczbę zawałów w sezonie grypy” – dodaje.

Przypomina, że ludzie, którzy zaszczepili się przeciwko grypie, mają aż 5-6 razy niższe ryzyko hospitalizacji z powodu... niewydolności serca niż niezaszczepieni. To nie jest przypadkowa korelacja.

– Nigdy nie wiemy, czy wirus, który nas zaatakował, nie będzie również osłabiał naszych naczyń i serca. Wiemy natomiast, że takie wirusy są. W razie infekcji – na przykład grypy – możemy mieć mały odczyn zapalny mięśnia sercowego, o czym najczęściej nawet nie wiemy, bo organizm sam sobie z tym problemem radzi. Jeśli jednak w trakcie tego samoleczenia serca ktoś będzie je przeciążał nadmiernym w tej sytuacji wysiłkiem, to wirus będzie miał z tego powodu tylko radość – łatwiej mu będzie wygrać ze swoim gospodarzem i spowodować poważny problem. Żaden sportowiec nie jest dopuszczany do zawodów, jeśli ma wirusową infekcję. Nie tylko dlatego, że z powodu infekcji będzie słabszy, ale przede wszystkim z tego, że wystawiając go do zawodów w przebiegu infekcji ryzykujemy zdrowiem sportowca – tłumaczy prof. Mamcarz.

Justyna Wojteczek, zdrowie.pap.pl
Źródło: Wytyczne Europejskiego Towarzystwa Kardiologicznego

Czytaj też:
Chcesz się zdrowiej odżywiać? Sugeruj się... kolorem produktów. Na czym polega tęczowa dieta?

Źródło: Serwis Zdrowie PAP