To jedno z pierwszych zagrożeń dla osób podróżujących latem. A co z pozostałymi?
Jeśli mówimy o podróży, to tak naprawdę nie pora roku jest ważna, a obrany przez nas kierunek. W egzotycznych częściach świata, jak np. bardzo popularnych wśród Polaków krajach Południowego Pacyfiku, m.in. Kambodży, Chinach, Indiach, Indonezji, Laosie, Malezji, Tajlandii i Wietnamie, panuje nie tylko inny klimat, ale także flora bakteryjna, na którą organizm Europejczyka nie jest uodporniony. Przed częścią chorób, jak polio, wirusowe zapalenie wątroby typu A i B, dur brzuszny czy błonica, chronią szczepienia, które obligatoryjnie powinniśmy wykonać przed wizytą w tej części świata. Pamiętajmy jednak, że nie uchronią one nas przed wszystkimi zagrożeniami. Jedną z najpopularniejszych dolegliwości turystów jest tzw. biegunka podróżnych, którą wywołują bakterie E.coli. Objawia się, biegunkami, które trwają zazwyczaj od kilkunastu godzin do kilku dni, a do zakażenia dochodzi przeważnie na skutek niedostatecznej higieny rąk, spożywanie niemytych owoców i warzyw, a także picie nieprzegotowanej, niebutelkowanej wody. Najgroźniejsze są jednak choroby, na które nie ma szczepionek, jak malaria i denga, a także odporne na antybiotyki bakterie, np. New Dehli, o której nie tak dawno było głośno także w Polsce z powodu kilkuset przypadków zakażeń.
Można uniknąć wymienionych przez Pana zakażeń?
Na pewno można zminimalizować ich ryzyko. W przypadku wirusowych lub bakteryjnych infekcji, jak wspomniana przed chwilą biegunka podróżnych czy grypa, najważniejsza jest profilaktyka. Przede wszystkim podróżni muszą dbać o higienę, często dezynfekować dłonie, a po zameldowaniu w hotelu zdezynfekować najczęściej dotykane miejsca, jak np. deska sedesowa w toalecie. Oprócz tego powinni zwracać baczną uwagę na to co jedzą i piją. Najlepiej, jeśli zimne napoje ograniczą tylko do butelkowanych, a posiłki będą spożywać wyłącznie w miejscach, gdzie panują odpowiednie warunki sanitarne. W przypadku chorób przenoszonych przez owady, turyści powinni zaopatrzyć się w moskitiery i środki odstraszające owady. Pewnie zaskoczę Panią po raz kolejny, ale niebezpieczny może być także lód dodawany do zimnych napojów. Jakiś czas temu portal Daily Mail opublikował wyniki badań, z których wynika, że w ponad połowie badanych próbek lodu z 10 restauracji, znajdowało się więcej bakterii niż w wodzie pochodzącej z toalety. Znaleziono w nich m.in. pałeczki ropy błękitnej, a także drobnoustroje z grupy gronkowców. Co ciekawe, jak ustalili naukowcy, przyczyną zakażenia lodu nie była woda, z której był zrobiony, a maszyny do jego produkcji. Urządzenia te były czyszczone i dezynfekowane zbyt rzadko lub w nieodpowiedni sposób, co prowadziło do rozwoju mikroorganizmów.
Rzeczywiście mnie Pan zaskoczył. Czy to jedynie problem restauracji?
Niestety nie. W warunkach domowych również niewiele osób pamięta o dezynfekcji pojemników na lód. Panuje przekonanie, że jeśli w takim pojemniku znajduje się tylko woda, to nie trzeba go dezynfekować, czy nawet myć, bo czym niby miałby się ubrudzić w zamrażarce? Prawda jest jednak taka, że w całej lodówce panują wręcz idealne warunki dla drobnoustrojów i jest ich tam naprawdę dużo, choćby z surowego mięsa czy niemytych owoców oraz warzyw. Mitem jest także twierdzenie, że niskie temperatury „wymrażają” zarazki. Jak podaje Główny Inspektorat Sanitarny, bakterie i wirusy mogą przeżyć w lodzie nawet kilka lat, więc jest dokładnie odwrotnie, niż się większości wydaje.