– Podobne zakażenia stwierdzono też w północno-wschodniej Hiszpanii. W rezultacie zabito ok. 100 tys. norek. W podobnym czasie pojawiały się już pojedyncze zakażenia w duńskich hodowlach, eksterminowano kilkanaście tysięcy zwierząt. W tej chwili sytuacja w Danii nabrała innego wymiaru. Po pierwsze dlatego, że zakażenie stwierdzono na bardzo wielu fermach, po drugie – zakażenie wariantem koronawirusa, który zakaził norki, potwierdzono także u ludzi – dodał.
Ludzie zarażają się koronawirusem od norek
Rzymski tłumaczył, że dla badaczy nie jest zaskoczeniem, że ludzie mogą zakażać koronawirusem norki, a te z kolei mogą z powrotem zakażać człowieka.
– Norki należą do łasicowatych, podobnie jak fretki. Te drugie są zwierzęcym modelem eksperymentalnym do badań kandydatów na lek i szczepionkę przeciwko SARS-CoV-2. Zwierzęta te z łatwością się zakażają nowym koronawirusem, prezentują objawy infekcji i mogą rozprzestrzeniać wirusa drogą kropelkową – wskazał.
Dodał, że na rozprzestrzenianie się wirusa na fermach ma wpływ przede wszystkim stłoczenie zwierząt w przestrzeniach zamkniętych. Do transmisji wirusa może dochodzić także m.in. przez materiał kałowy obecny w pyle.
Mutacje koronawirusa u norek
– Norki amerykańskie w trakcie pandemii stały się dla wirusa nowym gospodarzem. Mutacje są rezultatem procesu adaptowania się do niego – to nic zaskakującego. Istnieje więc ryzyko, że mutujący u tych zwierząt SARS-CoV-2 będzie miał wpływ na dynamikę i kontrolę pandemii w sytuacji, w której ludzie będą się nim od norek zakażać i rozprzestrzeniać go dalej między sobą. Oczywiście mogłoby się również zdarzyć i tak, że ewoluujący u norek koronawirus byłby mniej zakaźny dla człowieka. Jednak obserwacje w Danii i w Holandii jednoznacznie wskazują na coś innego – zmutowane u zwierząt warianty wirusa mogą szerzyć się w ludzkiej populacji – zaznaczył.