Ogromne zaległości w operacjach serca. „Przed pandemią te kolejki były niewielkie”

Ogromne zaległości w operacjach serca. „Przed pandemią te kolejki były niewielkie”

Dodano: 

W przypadku kardiochirurgii wśród chorych oczekujących na operację najwięcej jest tych ze zwężeniem zastawki aortalnej i zaawansowaną chorobą wieńcową. Zdaniem specjalisty szczególnie ważne są operacje zastawki, gdyż chorobę wieńcową można też leczyć przy użyciu zabiegów kardiologii interwencyjnej.

„W okresie pandemii kardiologia interwencyjna częściej zastępowała kardiochirurgię. Stenoza (zwężenie) zastawki aortalnej może być leczona metodą kardiologii interwencyjnej, ale w naszym kraju dotyczy to pacjentów w starszym wieku, którzy z powodu ogólnego stanu zdrowia nie mogą być operowani tradycyjnie. Młodzi pacjenci, jak również ci z innymi wadami zastawkowymi, np. niedomykalnością zastawki mitralnej, muszą być poddani tradycyjnej operacji kardiochirurgicznej” – zaznacza prof. Mariusz Kuśmierczyk.

Spadła liczba zabiegów, ale nie zachorowań

Pod koniec 2020 r. spadła również liczba zabiegów dotyczących raka płuca, gdyż było mniej niż zwykle pacjentów. Nie znaczy to, że mniej było zachorowań z tego powodu. Wielu chorych odwlekało wizytę u lekarza i nie byli diagnozowani. „Jednak od początku 2021 r. chorych z tym nowotworem jest coraz więcej” – dodaje.

Obecnie operuje się większą liczbę pacjentów, jednak poważnym problemem jest wciąż brak personelu medycznego. „Nie chodzi tylko o lekarzy, głównie chirurgów i anestezjologów, brakuje także pielęgniarek, które przeszły do innych szpitali, głównie zajmujących się dotąd leczeniem covidu” – zwraca uwagę prof. Mariusz Kuśmierczyk.

Kardiochirurgów i torakochirurgów jest mniej niż w latach poprzednich, bo wśród lekarzy rezydentów spada zainteresowanie tą specjalnością. „Wysyp lekarzy w kardiochirurgii był na początku lat 90. XX w., większość z nas jest teraz między 50. i 60. rokiem życia. Prawie nie ma dopływu młodej kadry, bo kardiochirurgia stała się mało atrakcyjna. To ciężka, fizyczna praca, na dodatek mocno absorbująca, mamy mało wolnego czasu. Zdarza się, że przychodzą do nas lekarze z tzw. negatywnego naboru, czyli tacy, którzy nie dostali się na inne specjalizacje i nie zawsze radzą sobie w kardiochirurgii” – wyjaśnia prezes Polskiego Towarzystwa Kardio- i Torakochirurgów.

Jego zdaniem trudno będzie nadrobić powstałe podczas pandemii zaległości w kardio- i torakochirurgii, a dwa lata to absolutne minimum.

Czytaj też:
Zdrowe serce w młodym wieku zaprocentuje na starość. Chodzi o ryzyko demencji

Opracowała:
Źródło: Nauka w Polsce PAP / Autor: Zbigniew Wojtasiński