Tebogo Tsotesi – mąż Gosiame Thamara Sithole, która miała urodzić 7 synów i 3 córki w jednym ze szpitali w Pretorii, po raz ostatni rozmawiał z nią 7 czerwca, kiedy opuściła dom. Od tego czasu ślad za kobietą przepadł, a żadna z państwowych lub prywatnych placówek medycznych nie potwierdza, by 37-lataka trafiła na oddział położniczy i była ich pacjentką.
Rekordowy poród, którego... nie można udokumentować
Wcześniej podawano, że do porodu doszło przedwcześnie o północy 8 czerwca. 5 dzieci przyszło na świat naturalnie w 29. tygodniu ciąży, a reszta przez cesarskie cięcie. Rzeczniczka szpitala w rozmowie z południowoafrykańską edycją "The Sunday Times" oświadczyła jednak, że "żadna z naszych placówek nie była zaangażowana w opiekę położniczą tej pacjentki".
Czytaj też:
RPA. Kobieta urodziła dziesięcioraczki. Tym samym pobiła światowy rekord
Wielkie zamieszanie z dziesięcioraczkami, których nikt nie widział
Dr Mathabo Mathebula, dyrektor generalny Szpitala Akademickiego w Pretorii w rozmowie z lokalnym radiem powiedział, że Gosiame Thamara Sithole miała pojawić się na recepcji w towarzystwie ochrony i twierdziła, że jest matką 10 noworodków, które urodziła w innym szpitalu.
Dzieci miały zaś zostać przeniesione na oddział innej placówki. Jak dotąd żadna państwowa lub prywatna instytucja nie potwierdziła tego faktu, a śledczym z prowincji Gauteng nie udało się ustalić, gdzie obecnie przebywa kobieta, która miała urodzić dziesięcioraczki.
Pandemia, łzy szczęścia i sprzeczne informacje
Ojciec dzieci – bezrobotny Tebogo Tsotesi – twierdzi, że odmówiono mu możliwości towarzyszenia żonie przy porodzie ze względu na obostrzenia związane z koronawirusem. Przez pewien czas porozumiewał się z nią za pomocą komunikatora WhatsApp, ale kontakt w pewnym momencie się urwał.
Tuż po otrzymaniu informacji o przyjściu na świat dziesięcioraczków ojciec noworodków pojawił się nawet podczas oficjalnej konferencji prasowej, na której zapewniał, że popłakał się, gdy dowiedział się, że urodziło się mu 10 dzieci.
Wcześniej lekarze mieli zapewniać Gosiame Thamara Sithole, że ma urodzić ośmioraczki. Niedawno miało okazać się, że w jej łonie są jeszcze bliźniaki. Przed przejściem na urlop macierzyński kobieta była zatrudniona w jednym ze sklepów na stanowisku kierowniczki. Informację o nietypowej ciąży mnogiej miała utrzymywać aż do porodu.
Apel o wstrzymanie dotacji na dziesięcioraczki
Sytuację skomplikował rozgłos, jaki zdobyła sprawa dziesięcioraczków i pobicie światowego rekordu. Tebogo Tsotesi zaczął otrzymywać pieniądze na wychowanie licznego potomstwa, którego jak dotąd jeszcze nie zobaczył. Po przyjęciu czeku na 70 tys. dolarów wydał specjalne oświadczenie cytowane przez serwis Pretoria News, w którym zapewnił, że:
„Doceniam wsparcie finansowe, które otrzymujemy od członków społeczeństwa, ale chciałbym zaapelować o zaprzestanie dokonywanie wpłat na nasze konta, dopóki członkowie naszej społeczności nie zobaczą dzieci”.
Matka dziesięcioraczków twierdzi, że rodzina męża chce się wzbogacić na dzieciach
To jednak nie koniec zamieszania, bo poszukiwana przez lokalne służby Gosiame Thamara Sithole zamieściła w mediach społecznościowych nagranie, w którym wyjaśnia, że rzeczywiście urodziła 10 dzieci, ale nie zamierza ich pokazywać, bo rodzina męża postanowiła zbić na nich majątek i mocno zbogacić się na dotacjach, które spływają z całego świata.
Jak dotąd żaden lekarz nie potwierdził, by udało się pobić dotychczasowy rekord świata i pokonać Halimę Cisse z Mali, która w maju urodziła dziewięcioraczki w jednym z marokańskich szpitali.
Czytaj też:
Kobieta urodziła dziewięcioraczki. „To niezwykle rzadki przypadek”