Stan zagrożenia epidemicznego w Polsce kończy się 31 marca, ale już wiadomo, że zostanie przedłużony do końca kwietnia (wcześniej były podawane terminy nawet do końca września). 30 kwietnia to data, jaka widnieje w „Projekcie rozporządzenia Rady Ministrów zmieniającego rozporządzenie w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu zagrożenia epidemicznego."
Co oznacza przedłużenie stanu zagrożenia epidemicznego?
Tzw. rozporządzenie covidowe oznacza konkretne obostrzenia. To chociażby obowiązek zasłaniania ust i nosa w szpitalach, przychodniach czy aptekach. Resort zdrowia tłumaczy konieczność przedłużenia obostrzeń m.in. wysoką liczbą nowych zakażeń wirusem SARS-CoV-2 oraz ilością świadczeń opieki zdrowotnej (w tym w warunkach szpitalnych) udzielanych osobom zakażonym tym wirusem. Na liście powodów znalazła się także duża liczba zakażeń wirusem grypy, co zdaniem autorów rozporządzenia, jest czynnikiem mogącym negatywnie wpływać na sytuację zdrowotną populacji.
Kiedy WHO odwoła pandemię?
– Uważam, że jest za wcześnie, aby mówić o endemii COVID-19. Sytuacja zaczyna się stabilizować, ale nie można SARS-CoV-2 traktować jak grypy czy przeziębienia – powiedziała wirusolog prof. Agnieszka Szuster-Ciesielska w rozmowie z PAP. Odnosząc się do zarzutu, że WHO szybko ogłosiła pandemię, ale nie spieszy się z jej odwołaniem, wyjaśniła, że w obliczu pojawienia się na całym świecie nieznanego zagrożenia należy szybko reagować. – Natomiast, żeby odwołać pandemię, trzeba mieć rzeczywiście pewność, że profilaktyka i leki są powszechnie dostępne, a sytuacja pod względem zakażeń jest stabilna. Dlatego uważam, że WHO bardzo rozsądnie i odpowiedzialnie podchodzi do tej kwestii – oceniła ekspertka.
Prof. Szuster-Ciesielska zaznaczyła, że największym zagrożeniem, poza samą pandemią, stała się dezinformacja, która – jak powiedziała specjalistka – przyczyniła się do wielu zgonów poprzez odmowę szczepień i właściwego leczenia.
Czytaj też:
Szczepiłeś się przeciwko COVID-19? Naukowcy sprawdzili, jakie są konsekwencjeCzytaj też:
Na wiosnę mniej zachorowań na COVID-19. Poznamy przyczynę koronawirusa?