WHO podała w poniedziałek 7 grudnia, że to poszczególne kraje mają zadecydować, czy szczepienie powinno być obowiązkowe. Organizacja rekomenduje jednak, by pozostały dobrowolne. Dlaczego? Ponieważ dobrowolność przekona ludzi bardziej, niż przymus.
„Nie sądzę, aby mandaty były kierunkiem, w którym należy się kierować, zwłaszcza w przypadku tych szczepionek” – powiedziała na wirtualnej konferencji prasowej Kate O'Brien, dyrektor działu szczepień WHO. „Faktycznie zachęcanie do szczepień i ułatwianie ich bez tego rodzaju wymagań jest znacznie lepszym rozwiązaniem.
O'Brien powiedział, że mogą istnieć pewne zawody medyczne, w których szczepienie może być wymagane lub wysoce zalecane ze względu na personel i bezpieczeństwo pacjentów. Ale eksperci WHO przyznali, że toczyła się bitwa, którą trzeba było stoczyć, aby przekonać opinię publiczną do przyjęcia szczepionek, gdy staną się dostępne.
Trzeba przekonywać ludzi do szczepień
Jeśli chodzi o uczynienie szczepionek obowiązkowymi, powiedziała: „Myślę, że wszyscy, którzy pracujemy w służbie zdrowia, woleliby uniknąć tego jako sposobu na zaszczepienie ludzi. O wiele lepiej służy nam przedstawianie ludziom danych i korzyści oraz pozwalanie ludziom decydować o sobie. Są pewne okoliczności… w których sądzę, że jedyną odpowiedzialną rzeczą byłoby szczepienie”.
Według przeglądu WHO różnych kandydatów na szczepionki, 51 przeszło do testów na ludziach, z których 13 przeszło do ostatniego etapu masowych testów.
Dalsze 163 kandydujące szczepionki są opracowywane w laboratoriach z myślą o ewentualnych testach na ludziach.
Dziś, 8 grudnia, w Wielkiej Brytanii ma rozpocząć się pierwsze na świecie wprowadzenie szczepionki Pfizer.
Czytaj też:
Szczepionka na COVID-19 będzie obowiązkowa? Krzysztof Gawkowski dla „Wprost”: To akt determinacji