Prof. Chłosta: Musimy się przygotować na epidemię tego nowotworu

Prof. Chłosta: Musimy się przygotować na epidemię tego nowotworu

Dodano: 
Operacja laparoskopowa zespołu prof. Piotra Chłosty
Operacja laparoskopowa zespołu prof. Piotra Chłosty Źródło:Archiwum prywatne
Jeden na siedmiu mężczyzn zachoruje przed 80. rokiem życia na raka prostaty. Ważne jest jednak, żeby rozpoznać nowotwór na wczesnym etapie, gdy możliwe jest wyleczenie. Jednak w większości przypadków dziś nawet z zaawansowanego raka prostaty można uczynić chorobę przewlekłą – mówi prof. Piotr Chłosta, kierownik Katedry i Kliniki Urologii Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Katarzyna Pinkosz, „Wprost”: W przypadku kobiet rak piersi nie jest już tematem tabu. A rak prostaty u mężczyzn? Czy późne rozpoznawanie, a w związku z tym też większa śmiertelność z powodu tego nowotworu w Polsce niż w innych krajach, nie jest spowodowana po części wstydem i niechęcią do pójścia do urologa i zgłaszania się na badania PSA?

Prof. Piotr Chłosta: Świadomość się zmienia, dbanie o własne zdrowie staje się bardziej „trendy” niż palenie papierosów czy stosowanie używek. Dotyczy to nie tylko chodzenia na siłownię i zdrowego odżywiania, ale również przeprowadzania badań profilaktycznych, w tym badań urologicznych.

To cieszy, jednak wszyscy mamy wciąż jeszcze wiele do nadrobienia; ja też staram się edukować, a jako lekarz wolę zapobiegać niż leczyć, a jeśli leczyć, to chorobę w mniejszym stopniu zaawansowania. Wtedy jest możliwe zastosowanie mniej inwazyjnych sposobów leczenia; można też nowotwór wyleczyć, a nie tylko wydłużyć pacjentowi życie. Oczywiście, najlepiej byłoby, żeby wszyscy odpowiadali na apele „Sprawdź stan swojego zdrowia, bo Twój los jest Twoich rękach”.

Statystyki nie są jednak dobre. Coraz więcej mężczyzn choruje na raka prostaty.

Ten problem jest widoczny na całym świecie. Rak gruczołu krokowego jest rozpoznawany co roku prawie u pół miliona mężczyzn w Europie, a ponad 2 mln mężczyzn na kontynencie żyje z tą chorobą. Jest ona ściśle związana z wiekiem, a ponieważ nasze życie się wydłuża, to będziemy rozpoznawać ten nowotwór u coraz większej liczby mężczyzn.

U jednego na siedmiu mężczyzn w Europie przed 80. rokiem zycia rozwinie się rak gruczołu krokowego.

Każdego roku na naszym kontynencie z tego powodu umiera 107 tys. osób. Jednak umierają pacjenci, u których choroba jest zaawansowana, ma charakter przerzutowy – albo w wyniku progresji, albo zbyt późnego rozpoznania. Dlatego bardzo ważna jest identyfikacja pacjentów wysokiego ryzyka, którzy maja historię rodzinną raka gruczołu krokowego. Rak ten częściej występuje też u Afroamerykanów.

Rak prostaty to również ogromne koszty, które nadwerężają system ochrony zdrowia. Ok. 9 bln euro przeznacza się na leczenie mężczyzn dotkniętych tym nowotworem. Dlatego warto zrobić wszystko, by rozpoznać go wcześniej. Leczenie chorych na zaawansowanego raka prostaty jest droższe niż leczenie we wczesnym stadium. Warto jednak podkreślić, że teraz leczenie stadium zaawansowanego oznacza nie tylko wydłużanie życia, ale też regularne opóźnianie progresji choroby. Dziś jesteśmy w stanie zaawansowanego, przerzutowego raka prostaty zmienić w chorobę przewlekłą.

Czytaj też:
O urologii jest dziś głośno. Festiwal KultURO ratuje życie

Czy można zmniejszyć ryzyko zachorowania?

Nie, to choroba, na którą zachorowanie w głównej mierze zależy od wieku.

Badania autopsyjne wykonane u mężczyzn powyżej 80. roku życia, którzy zmarli z innych powodów niż urologiczne, pokazały, że 80 proc. z nich miała raka gruczołu krokowego. Ale oni nie zmarli z jego powodu. Istotne jest jednak, żeby wyodrębnić grupę mężczyzn, u których rak prostaty może spowodować przedwczesny zgon.

Ważne, żeby każdy mężczyzna po 40-50. roku życia poszedł do urologa i wykonał badanie PSA?

Tak, choć trzeba pamiętać, że PSA nie jest markerem nowotworowym, tylko markerem gruczołu krokowego. Podniesienie wartości PSA może też być spowodowane m.in. łagodnym rozrostem gruczołu krokowego, stanem zapalnym czy nawet wiekiem. Dlatego konieczne jest też przeprowadzenie badań – badania fizykalnego przez lekarza, czasem wykonania rezonansu. A raka potwierdza się dopiero na podstawie badania mikroskopowego skrawków pobranych w trakcie biopsji lub badania histopatologicznego preparatu.

Społeczeństwo jednak starzeje się, a, jak już wspominałem, ryzyko raka prostaty rośnie wraz z wiekiem. Dane WHO wskazują, że w 2008 roku rozpoznano na świecie 899 tys. przypadków raka gruczołu krokowego; było ok. 258 tys. zgonów. A prognoza pokazuje, że w 2030 roku będzie rozpoznawanych 1 mln 700 tys. przypadków i ponad pół miliona zgonów. Pokazuje to o ponad 70 proc. wzrost liczby rozpoznań raka gruczołu krokowego, a o ponad 50 proc. wzrost liczby zgonów. Pytanie, czy jesteśmy przygotowani na epidemię raka gruczołu krokowego?

Czytaj też:
Rock i rak. Znany polski urolog chwyta za gitarę i przekonuje: Nie skazuj siebie na straty

Jak więc do tej epidemii się przygotować?

Reagować na apele lekarzy: „Badaj się, bo jeśli zadbasz, to wygrasz”. Często nie unikniemy zachorowania, ale choroba wcześnie wykryta nie oznacza wyroku. Biologia raka prostaty jest inna niż np. nerki lub pęcherza – rozwój raka prostaty jest powolny. Może minąć wiele lat, zanim choroba się rozwinie. Jesteśmy w stanie doskonale przygotować się do leczenia zmierzającego do wyeliminowania choroby lub doskonałego jej kontrolowania, dzięki możliwości zastosowania radykalnych metod leczenia – jak chirurgia, radioterapia. W przypadku pacjenta wysokiego ryzyka możemy dobrać leczenie uzupełniające, a gdy nie możemy całkiem wyeliminować choroby, dysponujemy dziś nowymi lekami stwarzającymi ogromną szansę na to, że stanie się ona przewlekła.

Ważne jest jeszcze jedno: urolog XXI wieku nie jest „wycinaczem”, który usuwa raka i zostawia chorego. Urolog, na podstawie znajomości biologii choroby i znajomości pacjenta, jest zobowiązany prowadzić go do końca życia. Era tzw. „wycinaczy”, którzy próbowali niedawno zaistnieć przy wprowadzaniu robotów chirurgicznych, już się skończyła.

Model „lekarza jednej operacji”, który po wykonaniu operacji zostawia pacjenta (a ten musi sam szukać wsparcia w innych ośrodkach ośrodkach) jest pozbawiony fundamentalnych podstaw etyki zawodowej.

Pacjent z rakiem prostaty powinien więc szukać pomocy u urologa albo w wielospecjalistycznym ośrodku, a nie w klinikach, które oferują wyłącznie operację usunięcia raka np. z użyciem robota?

Pacjent XXI wieku to inny pacjent niż jeszcze 20-30 lat temu. Jest dobrze wyedukowany, bo ma dostęp do wiedzy, ma też prawo do wielodyscyplinarnych konsultacji, na podstawie których może wybrać najlepsze dla niego leczenie. Decyzja o sposobie leczenia powinna zapaść w porozumieniu z pacjentem. Nie leczymy choroby, tylko człowieka, który powinien móc wybrać leczenie zgodne z jego oczekiwaniami.

Jak ocenia pan możliwości diagnostyki i leczenia raka prostaty w Polsce?

Nie odstajemy od świata – zarówno jeśli chodzi o dostępność do leczenia chirurgicznego, jak uzupełniającego czy stosowanego na etapie choroby zaawansowanej. Trzeba to z satysfakcją podkreślić. Oczywiście, zdarza się, że programy lekowe czasem ograniczają pewne możliwości leczenia, a lekarz musi spędzać wiele czasu na uzupełnianie dokumentacji, jednak mam świadomość, że jest to spowodowane kosztami leków. Na razie musimy pogodzić się z tym, że programy lekowe są, wierzę jednak, że zostaną z czasem zlikwidowane i będziemy mogli łatwiej dobierać leczenie do pacjenta.

W Polsce mamy bardzo dobrze wykształcone kadry, świetnych lekarzy urologów z ogromnym doświadczeniem, zarówno w chirurgii laparoskopowej, robotycznej, jak w chirurgii otwartej, choć ta ostatnia zajmuje coraz mniej miejsca w leczeniu. Widać rewolucję, jaka dokonała się na naszych oczach, jeśli chodzi o zastosowanie technik znikomo inwazyjnych.

Czy pacjent z rakiem prostaty ograniczonym do narządu, od początku powinien być pod opieką wielospecjalistycznego konsylium?

Jeśli chory ma nowotwór ograniczony do narządu, to można zastosować leczenie radykalne metodą operacyjną, ale istnieje też możliwość napromienienia z pól zewnętrznych oraz możliwość leczenia metodą napromieniana od wewnątrz (brachyterapia). Urolog, przedstawiając pacjentowi wszystkie opcje leczenia, powinien stworzyć mu możliwość konsultacji z innymi specjalistami, np. z radioterapeutą. Pacjent ma prawo do takiej konsultacji.

W niektórych przypadkach, gdy rak jest niewielki, ograniczony do narządu, rozwija się wolno, nie widać nieprawidłowości w badaniach obrazowych, to można zastosować obserwację – tzw. aktywny nadzór. Dotyczy to tych mężczyzn, którzy chcą uniknąć ryzyka powikłań związanych z leczeniem radykalnym, chcą takie leczenie opóźnić oraz tych, u których choroba może rozwijać się tak powoli, że mają szansę z nią przeżyć wiele lat i nie stanie się ona przyczyną zgonu. Ten sposób jest dopuszczalny, ale w porozumieniu z pacjentem, który musi taki sposób postępowania dobrze rozumieć. „Aktywny nadzór” może być w każdej chwili przerwany przez urologa, gdy w czasie systematycznie przeprowadzanych badań okaże się, że dalsza taka obserwacja może okazać się zagrożeniem dla kontroli choroby.

Niestety, jest pewna grupa chorych, którzy od początku muszą mieć intensywne leczenie, gdyż choroba jest zaawansowana, stwarza zagrożenie. Mamy już opracowane wytyczne Polskiego Towarzystwa Urologicznego i Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej dotyczące postępowania w różnych stopniach zaawansowania raka gruczołu krokowego. Są one zbieżne z zaleceniami światowymi, a jednocześnie uwzględniają możliwości leczenia w Polsce.

Wierzę, że te zalecenia w rękach urologów, onkologów klinicznych, radioterapeutów, lekarzy rodzinnych będą przewodnikiem, jak należy postępować w tej chorobie – o której coraz więcej wiemy: o jej biologii i czasami skomplikowanym przebiegu. Staje się ona coraz rzadziej nieprzewidywalna.

Pacjent nie powinien więc dziś diagnozy raka prostaty traktować jako wyroku?

Absolutnie nie. Swoim pacjentom mówię: „Katastrofą jest, jeśli lekarz nie ma pomysłu i proponuje tylko leczenie dobrym słowem”. Jeśli jest pomysł na leczenie, oznacza to zawsze ogromną szansę albo na wyleczenie, albo na uczynienie z raka gruczołu krokowego choroby przewlekłej.

Czytaj też:
Prof. Chłosta: Nieoptymalne leczenie raka prostaty to... ani po rycersku, ani po lekarsku