Ogólnonarodowy projekt dotyczący odbudowy zdrowia publicznego: minister Niedzielski zapowiada reformy

Ogólnonarodowy projekt dotyczący odbudowy zdrowia publicznego: minister Niedzielski zapowiada reformy

Dodano: 
Minister zdrowia Adam Niedzielski
Minister zdrowia Adam Niedzielski Źródło:MAREK WIŚNIEWSKI / PULS BIZNESU / FORUM
Trzeba walczyć z pandemią, a jednocześnie rozwiązywać problemy, które dotyczą całego systemu – o priorytetach ostatnich dwóch lat i na najbliższą przyszłość mówi minister zdrowia Adam Niedzielski.

Katarzyna Pinkosz: Jak podsumowałby pan dwa lata sprawowania funkcji ministra zdrowia? To nie był łatwy czas – epidemia COVID-19, wojna w Ukrainie, fala uchodźców w Polsce…

Minister Adam Niedzielski: Jestem zadowolony, że zespół ludzi, z którymi pracuję, wytrzymał ciśnienie ostatnich lat. Często pracowaliśmy w trybie 24-godzinnym, było niewiele czasu na spędzanie go z rodziną, co na pewno odbiło się na każdym z nas, na rodzinach, komforcie życia. Mimo to nie ograniczyliśmy działań do projektowania i realizowania polityki walki z pandemią – a przecież cały czas trzeba było odpowiadać na nowe wyzwania. Podejmowaliśmy też wysiłki systemowe, by dokonywać reform dotyczących części niecovidowej.

Dokonaliśmy czegoś w rodzaju… zmiany garnituru w czasie jazdy na rowerze. Trzeba walczyć z pandemią, a jednocześnie rozwiązywać problemy, które dotyczą całego systemu.

Lista sukcesów jest naprawdę długa: zwiększyliśmy gwarancję finansowania ochrony zdrowia do 7 proc. PKB. Później udało się rozwiązać bardzo poważny problem wynagrodzeń w systemie opieki zdrowotnej. Do tej pory wynagrodzenia były tak niskie, że personel medyczny często decydował się na wyjazd za granicę lub przechodził do prywatnej służby zdrowia. Wzrost wynagrodzeń, jaki przez te dwa lata zapewniliśmy, kierując duże środki finansowe do poszczególnych grup zawodowych, gwarantują pacjentowi, że będzie miał opiekę medyczną.

Trzecia rzecz, którą udało się wprowadzić, to fundamentalna reforma podstawowej opieki zdrowotnej.

Lekarze mogą zlecać pacjentom więcej badań, od października ma wejść opieka koordynowana w POZ. Jednak nie wszyscy lekarze popierają te zmiany…

Reforma POZ jest podzielona na etapy, przygotowaliśmy ją w różnych konfiguracjach zespołu, który pracował nad koncepcją. Zespół nieco się zmniejszył ze względu na brak skłonności do współpracy Porozumienia Zielonogórskiego. Ocena ekspertów jest jednak zgodna, że wprowadzane zmiany są słuszne: poszerzenie diagnostyki i wprowadzenie modelu opieki koordynowanej. To nie jest łatwe przedsięwzięcie, stąd pewne głosy niezadowolenia. Zdaję sobie z tego sprawę, jednak idealne rozwiązania nie istnieją. Chcemy jak najszybciej wdrażać wypracowane rozwiązania. Jeśli będzie konieczność ich korygowania, będziemy to robić.

Reforma jest na półmetku, obecnie czekamy na przygotowanie rozwiązań mających wprowadzić opiekę koordynowaną w POZ.

Mówił pan o wzroście wynagrodzeń lekarzy, ale zapowiedział też promowanie finansowe lekarzy pracujących w publicznym systemie zdrowia, żeby nie łączyli pracy w publicznym i prywatnym systemie. Jak to będzie wyglądać?

To dalszy kierunek zmian. Chcielibyśmy, by gwarancje wynagrodzeń oferowane przez państwo były korzystniejsze dla lekarzy, którzy zdecydują się na pracę wyłącznie w systemie publicznym. Na razie nie ma jeszcze konkretnego kształtu tego rozwiązania; pracujemy nad nim. Kolejny ruch płacowy będzie w lipcu przyszłego roku. Przygotowujemy się, patrząc, na co będzie nas stać, gdyż pod względem finansowym czasy stały się dużo bardziej skomplikowane niż dwa lata temu, gdy rozpoczęliśmy na ten temat dyskusję społeczną. Zapewne w przyszłym roku ta kwestia będzie przedmiotem naszej dyskusji ze środowiskiem medycznym.

Niedawno ruszył pilotaż nocnej i świątecznej opieki lekarskiej. Co jest jego celem?

Chcemy się dostosować do oczekiwań pacjentów, którzy lubią mieć wygodne rozwiązania, jednak również rozwiązać problem nadmiarowego zgłaszania się pacjentów na SOR. Według szacunków ponad 80 proc. osób korzystających z SOR nie powinno tam szukać pomocy. System, który projektujemy, jest oparty na platformie kontaktu elektronicznego.

Chcemy, by pierwszą linią kontaktu pacjenta z nocną i świąteczną pomocą medyczną była teleporada – oczywiście udzielana przez lekarza, który zadecyduje, czy chory powinien być umówiony na wizytę (zostanie zapisany na konkretną godzinę), czy nie jest to konieczne.

Oczywiście pacjenci będą też kierowani na SOR, gdy będzie to potrzebne. Nie w każdym przypadku jest to jednak niezbędne.

Już we wrześniu projekt ustawy o jakości miał trafić pod obrady Sejmu. Czy jest szansa na dotrzymanie tego terminu? Kiedy jakość w ochronie zdrowia zacznie być oceniana i finansowo doceniana?

Pomysł na zmiany w systemie opieki zdrowotnej był taki, że po pierwsze trzeba zagwarantować większe nakłady; po drugie zapewnić pracownikom, że będą z tego wzrostu korzystali. Trzecim elementem było, żeby wzrost nakładów przełożył się na efekt dla pacjenta.

Kluczowa jest tu ustawa o jakości, której realizacja pokaże, czy nakłady, które zwiększamy, przynoszą rzeczywiste korzyści.

Jeśli nie, to trzeba odpowiedzieć na pytanie, co powinno być robione inaczej. Fundamentem jest mierzenie jakości klinicznej i jakości obsługi pacjenta.

Długo trwały dyskusje np. dotyczące kształtu systemu no-fault; były różne punkty widzenia: społeczne, polityczne. W pewnym momencie doszło do pewnego spłaszczenia problemu, jakby dotyczył on wyłącznie tego, czy lekarz powinien być zwolniony z odpowiedzialności karnej, jeśli przyzna się do błędu medycznego. A przecież istotą systemu no-fault są przede wszystkim korzyści dla pacjenta: zgłaszanie zdarzeń niepożądanych, niezamiatanie ich pod dywan, system kompensacji. Dyskusja zabrała wiele czasu, ale jesteśmy już gotowi, by projekt we wrześniu trafił do parlamentu.

Dzięki tej ustawie pacjent będzie mógł sprawdzić, w którym szpitalu będzie miał szansę na lepsze leczenie?

Tak, już udało się wdrożyć pewne elementy tego systemu w okulistyce i chirurgii onkologicznej: NFZ prowadzi listy, które pokazują, ilu pacjentów jest leczonych, jaka jest długość ich pobytu w szpitalu. Dwie sprawy są tu najważniejsze. Pierwsza: każda placówka będzie musiała pokazać swoje wyniki leczenia, obsługi pacjenta. Drugi: za lepszą jakość będzie otrzymywała większe pieniądze. Do tej pory obowiązywał paradygmat, że NFZ płaci tyle samo za określoną usługę medyczną.

Ta ustawa ma wprowadzić zróżnicowanie: jeśli dana placówka lepiej leczy, otrzyma więcej pieniędzy. Jakość nie może być pobocznym działaniem.

Oczywiście, konieczne jest zdefiniowanie wskaźników, by móc porównać podmioty lecznicze między sobą. Ta ustawa ma promować kulturę zarządzania jakością; jej tworzenie będzie pewnym procesem.

Krajowa Sieć Onkologiczna wejdzie od przyszłego roku w całej Polsce?

Tak, projekt już został skierowany do Komitetu Stałego Rady Ministrów. Mamy też „siostrzane” rozwiązanie – w postaci Krajowej Sieci Kardiologicznej, która znajduje się na etapie pilotażu.

Proces sieciowania jest po to, by zapewnić pacjentowi koordynację leczenia, a z drugiej strony możliwość konsultacji ze specjalistami z ośrodków o najwyższej referencyjności.

Pilotaż sieci onkologicznej pokazał, że trzeba unikać sytuacji, kiedy małe ośrodki samodzielnie podejmują decyzje o leczeniu skomplikowanych i trudnych przypadków choroby. Ta sama logika zostanie przeniesiona do sieci kardiologicznej.

Wzbudzająca kontrowersje reforma szpitali na razie została odłożona?

Konsultacje publiczne pokazały, że są dwa punkty krytyczne. Pierwszy to powołanie Agencji Rozwoju Szpitalnictwa – miał to być duży podmiot, jednak jesteśmy w czasach, kiedy trzeba raczej oszczędzać, niż realizować kosztochłonne projekty. Druga wątpliwość dotyczyła ingerencji w decyzje podejmowane przez samorządy; chodzi głównie o szpitale powiatowe. To nie jest tak, że chcemy przeprowadzić tę reformę nad głową samorządowców.

Wsłuchujemy się w krytyczne głosy, chcemy szukać rozwiązań, które pozwolą modernizować szpitalnictwo – myślę zarówno o zmianach jakościowych, jak i o reformie zarządzania.

Chcielibyśmy, żeby zaproponowane rozwiązania były pewnego rodzaju konsensusem. Projekt modyfikujemy, mamy pewien pomysł dotyczący kształtu ustawy, tak by koncentrowała się na restrukturyzacji.

Chcieliśmy przesunąć kalendarium tej ustawy. Okazało się jednak, że nie jest to wystarczająca odpowiedź na pojawiające się w dyskusji głosy. Widzimy, że modyfikacja musi być głębsza, staramy się wypracować nowy model zmian.

Przygotowując wydanie „Wprost o Zdrowiu” na Forum Ekonomiczne, pytaliśmy ekspertów ochrony zdrowia i lekarzy klinicystów o pilne wyzwania na drugie półrocze. A jaki jest dla pana priorytet?

Likwidacja długu zdrowotnego postcovidowego. Nie da się tego zrobić dzięki jednemu projektowi, jednemu rozwiązaniu. Koniecznych jest wiele działań, z których część już została wprowadzona, np. zdjęcie limitów w świadczeniach specjalistycznych, Profilaktyka 40 Plus, inwestycje w infrastrukturę szpitalną, w lepszy sprzęt.

Można powiedzieć, że konieczny jest ogólnonarodowy projekt dotyczący odbudowy zdrowia publicznego.

Cieszę się, że świadomość konieczności takich działań dotyczy nie tylko Ministerstwa Zdrowia. Mamy wspólny projekt, który jednoczy Ministerstwo Zdrowia, Kancelarię Prezydenta, Ministerstwo Aktywów Państwowych i spółki skarbu państwa - to program Zdrowe Życie. W ramach tego programu chcemy zapewnić możliwość wykonywania diagnostyki w mniejszych miejscowościach, promujemy także pewne zasady dotyczące dbania o siebie, brania odpowiedzialności za własne zdrowie.

Tu też bardzo ważna jest reforma POZ, o której mówiłem. Poszerzenie diagnostyki oznacza szybsze rozpoznawanie schorzeń, z kolei dzięki opiece koordynowanej pacjent otrzyma lepszą opiekę już na poziomie lekarza POZ.

Podczas Forum Ekonomicznego weźmie pan udział w debacie oksfordzkiej „Wprost”: „Jeśli chodzi o zdrowie, to kod zamieszkania jest ważniejszy niż kod genetyczny”. Czy rzeczywiście tak jest?

To bardzo ciekawy temat. Powinniśmy dążyć do tego, żeby niezależnie od kodu zamieszkania dostęp do leczenia był porównywalny, gdyż już w konstytucji znajduje się zapis o równym dostępie do systemu opieki zdrowotnej. Jednak w krajach Europy Zachodniej też miejsce zamieszkania w dużym stopniu przesądza o średniej długości trwania życia. Z drugiej strony ogromny wpływ na nasze życie ma genetyka. Każde z tych zagadnień jest ciekawe, w każdym wiele się zmienia. Jeśli chodzi o genetykę, to postęp dotyczy diagnozowana i leczenia. Podobnie staramy się zmniejszać wpływ miejsca zamieszkania na długość życia. Konieczne jest wprowadzanie rozwiązań mających na celu to, żeby zarówno kod genetyczny, jak i kod zamieszkania w jak najmniejszym stopniu decydowały o naszym zdrowiu. Myślę, że dyskusja będzie bardzo ciekawa. Co roku debaty oksfordzkie „Wprost” przyciągają dużo uwagi, stanowią też dobrą rozrywkę dla słuchaczy. Mam nadzieję, że w tym roku też tak będzie.

Rozmawiamy w dniu ogłoszenia refundacji dwóch nowych terapii w SMA, w tym najdroższego leku na świecie: terapii genowej. Od dwóch lat pełni pan funkcję ministra zdrowia. Udostępnienie tej terapii można uznać za jeden z ważnych sukcesów?

Na poziomie refundacyjnym postęp w ostatnich latach mamy imponujący, a ten rok jest wręcz unikalny: udało się udostępnić w refundacji 84 nowe substancje lecznicze, gdy jeszcze niedawno sukcesem była refundacja 30 nowych terapii, a w 2012 roku – 19.

Przyrost tempa wprowadzania do refundacji nowych cząsteczek jest imponujący, nie tylko ze względu na liczbę, ale też sposób uwzględniający wszystkie uwarunkowania technologiczne, efektywność – te prace są ogromną zasługą wiceministra Macieja Miłkowskiego.

To dobry dzień, jednak oprócz tego, że dla polskich pacjentów będzie dostępny najdroższy lek na świecie – co ma pewien wymiar symboliczny – to pokazujemy pewną logikę udostępniania leczenia dla pacjentów. Nie wprowadzamy rozwiązań punktowych, tylko budujemy kompleksową opiekę: w kwietniu 2021 roku rozpoczęliśmy realizację badań przesiewowych w zakresie SMA, zaczęliśmy badać każdego noworodka. Do dziś udało się przebadać już ponad 280 tys. dzieci. Pozwala to na zdiagnozowanie przypadków SMA w okresie przed wystąpieniem pierwszych objawów. Istotą terapii jest zatrzymanie objawów, dlatego zastosowanie leczenia już w okresie przedobjawowym daje dziecku możliwość normalnego życia, prawidłowego rozwoju, podczas gdy jeszcze kilka lat temu było ono skazane na głęboką niepełnosprawność. Nie chodzi więc tylko o to, że mamy najdroższą terapię świata, ale też o wkomponowanie jej w pewien program: są badania przesiewowe i dostępne wszystkie zarejestrowane leki, gdyż udostępniliśmy również terapię doustną. Udało się więc zbudować kompleksowe rozwiązanie, bardzo oczekiwane.

Źródło: Wprost o Zdrowiu