„Nie odmówimy pomocy w stanie zagrożenia zdrowotnego" – podkreśliła cytowana przez „Rynek Zdrowia”dr Jolanta Majer, śląski konsultant wojewódzki w dziedzinie medycyny ratunkowej. Ona sama w zmianie dostrzega próbę ograniczenia przeciążenia SOR-ów opieką nad pacjentami, którzy nie powinni się tam znaleźć, gdy ich choroba nie jest stanem nagłym. „Według badań, ok. 80 proc. pacjentów, którzy trafiają do SOR-ów, nie wymaga hospitalizacji. To pacjenci, których leczeniem i wstępną diagnostyką mogliby zajmować się lekarze podstawowej opieki zdrowotnej (POZ)”– powiedziała dr Majer.
Potrzebne zmiany w szpitalach?
Przypomnijmy. Możliwość wystawiania skierowań na SOR lub szpitalną izbę przyjęć (IP) została zablokowana 4 stycznia przez Centrum e-Zdrowie (podległe Ministerstwu Zdrowia). „Dostępność tej funkcjonalności nie miała uzasadnienia medycznego ani systemowego. Mając na uwadze, iż udzielenie świadczeń w SOR/IP pacjentom znajdującym się w stanach uzasadniających udzielenia takich świadczeń nie wymaga skierowania, a obowiązujące przepisy nie przewidują preferencji dla osób ze skierowaniami przy ustalaniu kolejności udzielania świadczeń, blokuje się możliwość wystawiania ww. e-skierowań” – napisano w krótkim komunikacie.
Co to oznacza dla samych pacjentów? Dr Jolanta Majer w rozmowie z „Rynkiem Zdrowia” podkreśliła, że nie należy obawiać się, że teraz SOR-y będą odsyłać pacjentów. „Dotąd większość pacjentów i tak nie miała skierowań. Należy pamiętać, że SOR udziela świadczeń opieki zdrowotnej polegających na wstępnej diagnostyce oraz podjęciu leczenia w zakresie niezbędnym dla stabilizacji funkcji życiowych osób, które znajdują się w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego; w stanach nagłych świadczenia zdrowotne są udzielane bez wymaganego skierowania”– powiedziała.
Specjalistka jednak zwraca uwagę, że zmiana jest szeroko komentowana w środowisku medycznym i wiele wskazuje na to, że szpitale powinny zmienić dotychczasową organizację pracy, tym bardziej że w wielu placówkach przyjęcia planowych pacjentów odbywają się na SOR-ach.
„Część pacjentów, którzy wcześniej pojawiali się ze skierowaniem na SOR, teraz powinna ze skierowaniem z POZ trafić już na właściwy oddział, adekwatny do wstępnego rozpoznania. Po zablokowaniu skierowań ordynatorzy SOR-ów (...) widzą potrzebę – i też tak uważam – utworzenia w szpitalu miejsca dla tych pacjentów, którzy rzeczywiście wymagają pomocy już poza POZ, ale jeszcze nie na SOR. Tę rolę mogłaby pełnić izba przyjęć, czy może punkt konsultacji lekarskich”... – dodała dr Majer.
Czy na SOR-ach będzie mniejszy tłok?
Ale lekarze zwracają też uwagę na kwestię odpowiedzialności. Do tej pory za odesłanie pacjenta pełną odpowiedzialność ponosił właśnie SOR. Jeśli pacjenci będą kierowani bezpośrednio na konkretne oddziały (czyli np. oddział chirurgii czy neurologii) to ta odpowiedzialność spadnie na lekarzy tych konkretnych oddziałów.
O jeszcze innym aspekcie braku skierowań na Szpitalny Oddział Ratunkowy czy izbę przyjęć powiedziała cytowana przez „Wyborczą” dr Joanna Zabielska-Cieciuch, lekarka rodzinna z Białegostoku i prezes Porozumienia Zielonogórskiego na Podlasiu. „Uważam, że skierowania na SOR są niepotrzebne, bo pacjent, którego trzeba ratować, może się zgłosić sam. Z drugiej strony też traktuję je jako informację dla drugiego lekarza. Nieraz proszą też o skierowanie ratownicy z pogotowia” – przypomniała.
Czy brak skierować rzeczywiście odciąży SOR-y? To tak naprawdę zależy wciąż od lekarzy POZ, którzy mają możliwość diagnostyki pacjentów, którzy nie wymagają interwencji na SOR. „Mam nadzieję, że można oczekiwać, iż lekarze POZ częściej będą zlecać podstawową diagnostykę wiedząc, że mogą skierować pacjenta na konkretny specjalistyczny oddział, a już nie na SOR. Do szpitali ze skierowaniami z POZ na konkretne oddziały trafią pacjenci wymagający pogłębienia diagnostyki i chorzy przewlekle”– podsumowała dr Majer.
Czytaj też:
Wirus RSV, grypa i COVID-19 wreszcie w odwrocie? Spada liczba zachorowań na świecieCzytaj też:
Więcej postępowań w sprawie błędów medycznych. Rośnie świadomość pacjentów