Czy makijaż permanentny to tylko poprawa wyglądu? Dla niektórych to powrót normalnego do życia.
Artykuł sponsorowany

Czy makijaż permanentny to tylko poprawa wyglądu? Dla niektórych to powrót normalnego do życia.

Dodano: 
Monika Grzelak She Międzynarodowa Szkoła PMU
Monika Grzelak She Międzynarodowa Szkoła PMU Źródło: Materiał Partnera
Rozmowa z Moniką Grzelak, Trenerką Roku prowadzącą Międzynarodową Akademię Makijażu Permanentnego i Medycyny Estetycznej „SHE Monika Grzelak”, która od lat pomaga leczyć nie tylko ciało ale i duszę, o tym jakie obecnie możliwości daje PMU. Wśród jej klientek są kobiety po ciężkich operacjach onkologicznych, poparzeniach, radioterapii i nie tylko... im pani Monika pomaga non profit.

Od 20 lat z powodzeniem prowadzi Pani jedną z najbardziej prestiżowych placówek szkoleniowych z makijażu permanentnego i medycyny estetycznej w Polsce, skąd pomysł na pomaganie innym?

Od kiedy sięgam pamięcią, zawsze chciałam upiększać innych. Już jako mała dziewczynka robiłam makijaże lalkom z czasem natomiast, zamieniłam je na kursantki i klientki, a co za ty idzie moja odpowiedzialność rownież wzrosła, bo wbrew pozorom, to niesamowite wyzwanie brać odpowiedzialność za wygląd zewnętrzny drugiego człowieka. Dlatego powstało tak wyjątkowe miejsce jak SHE - z pasji, z miłości do tego, co kocham robić. Dodatkowo satysfakcja i radość, jaka towarzyszy efektom mojej pracy, uśmiech zadowolonych klientek i kursantek jest motorem do kolejnych działań, a ja lubię stawiać poprzeczkę coraz wyżej konsekwentnie dążąc do celu.

Na co dzień pomaga Pani nie tylko osobom chorym, ale także osobom, które zmagają się ze skutkami ubocznymi chemioterapii, defektami pooperacyjnymi, rozszczepem wargi, alopecia, nieestetycznymi bliznami. Proszę przybliżyć temat.

W dzisiejszych czasach gdzie tak silnie kładziony jest nacisk na instagramowy kanon piękna coraz więcej osób, aby móc normalnie funkcjonować w tym wyidealizowanym świecie, pragnie pozbyć się kompleksów czy też wstydliwych problemów jakimi mogą być na przykład: łysienie plackowate, blizny, brak sutka, zajęcza warga, brak rzęs i brwi, lub bielactwo. Pozbycie się takich mankamentów i poprawa wizerunku są szczególnie ważne, ponieważ oprócz efektów wizualnych, ulega również często zmianie sam stan psychiczny pacjentów, a co za tym idzie wzmaga się u nich chęć do dalszej walki z chorobą i motywacja do życia, pewność siebie.

W swoich pigmentacjach porusza Pani tematy tabu, takie jak pigmentacja męska czy intymna. Kto może liczyć na pani pomoc?

Tak naprawdę każdy kto w delikatny sposób pragnie podkreślić swoją urodę, lub czuje dyskomfort spowodowany swoim wyglądem. Niestety pigmentacja męska i intymna to w Polsce nadal poniekąd temat wstydliwy i zakazany, a osoby chcące zrobić tego typu zabiegi, nie rzadko obawiają się nieprzychylnej reakcji ze strony opinii publicznej...

Pani autorska metoda korekt i kamuflaży wciąż cieszy się niesłabnąca popularnością. Skąd pomysł na właśnie taki rodzaj pigmentacji?

Zabiegi z zakresu makijażu permanentnego dają szerokie spectrum możliwości, ale żeby nie zaszkodziły i były skuteczne, pozostać muszą zachowane pewne ścisłe procedury. Na dzisiejszym rynku pojawia się coraz więcej placówek i linergistek, które nie do końca dobrze opanowały sztukę pigmentacji, rysunku wstępnego i kolorymetrii, a co za tym idzie więcej klientek z nieudanym makijażem permanentnym, wybarwiającym się na niepożądane kolory, wyglądającym nieestetycznie. Metoda, której jestem autorką, daje możliwość szybkiej poprawy błędnie wykonanego makijażu permanentnego, bez konieczności użycia laserów i removerów. Mamy tu duże pole do popisu zarówno jeśli chodzi o całkowite usunięcie źle wykonanej pigmentacji jaki i modyfikację sinych ust, niebieskich, łososiowych brwi czy rozlanych kresek. Zabieg ma także tę zaletę, że proces gojenia się przebiega w sposób bardzo delikatny, a tuż po jego wykonaniu, klientka jest w stanie bez problemu wrócić do pracy, dlatego też nie tylko zabiegi, ale także szkolenia z tej dziedziny cieszą się u nas wciąż rosnącą popularnością.

Jak to mówią nazwisko zobowiązuje... Jako Trener Roku i Firma Szkoleniowa Roku jest Pani ciągle na świeczniku konkurencji. Czy pojawia się hejt? Jak według Pani najlepiej radzić sobie z krytyką?

Nie jest tajemnicą, że osoby hejtujące poniżając innych dają możliwość upustu swoim silnie negatywnym emocjom i jest to dla nich sposób radzenia sobie z własnymi frustracjami i niedowartościowaniem. Niestety świat makijażu permanentnego jest szczególnie narażony na tego typu zachowania. Osobiście uważam, że szkoda tracić życia i czasu na tak negatywne emocje. Na swój sukces ciężko pracowałam przez 20 lat, stawiając na najwyższą jakość, nikomu nie zazdroszcząc - i nie zawsze była to droga usłana różami - często za to droga przez łzy, z mnóstwem wyrzeczeń, łącznie z brakiem czasu dla rodziny. Wiadomo, że miło jest słuchać samych pozytywnych komentarzy na temat swojej pracy czy własnej osoby, natomiast należy pamiętać o tym, że opinia niezbyt pozytywna może być także konstruktywna i przydatna. Ważna jest jednak kultura wypowiedzi, ponieważ atakowanie innych, czy celowe wpędzanie ich w kompleksy dla poprawienia swojej własnej samooceny, są to zachowania, których nigdy nie zaakceptuję. Jestem osobą bardzo pokorną i robię to, co szczerze kocham to, co przynosi mi ogromną satysfakcję, a szacunek do ludzi i chęć niesienia im bezinteresownej pomocy są argumentami motywującymi mnie do kolejnych działań.

Jest Pani pomysłodawczynią jedynych takich Mistrzostw Makijażu Permanentnego w Polsce i na świecie - Kopalnia Diamentów... Na czym dokładnie polega ten projekt i skąd taki pomysł ?

Były to pierwsze takie Mistrzostwa Makijażu Permanentnego, zarówno w Polsce jak i na świecie. Chciałam, aby wszyscy mieli równe szanse - również osoby przed szkoleniem, nie mające żadnego doświadczenia i przygotowania w tej dziedzinie. Przewidziane zostały trzy kategorie - basic, master i master plus. Na podstawie przesłanych prac i certyfikatów osoby zakwalifikowane będą miały szanse wykazać się wysoką estetyką pracy, zdolnościami manualnymi, zmysłem estetycznym a także wiedzą teoretyczną w przypadku ostatnich dwóch kategorii. Karta kryteriów i ocen została skonstruowana na podstawie mojego 20-sto letniego doświadczenia, a skład niezależnego i bezstronnego jury dobrany w taki sposób, aby nie było możliwości mataczenia i powinowactwa. Atrakcyjna pula nagród powyżej 90 tys zł.w postaci szkoleń i voucherów gotówkowych, zapewni dodatkowe atrakcje. Projekt stworzony jest po to, aby wyłonić diamenty w kraju i na świecie.

Na rynku pojawił się kolejny zabieg w Pani autorskim wydaniu -diamentowy face & body lifting-zabieg, którego efekty widoczne są gołym okiem, a lekarze medycyny estetycznej zastanawiają się czy klientki nie korzystały z zabiegów operacyjnych. Uchyli Pani rąbka tajemnicy?

Obserwując jak wiele z moich klientek zmaga się z problemami nie tylko pierwszych oznak starzenia jak zmarszczki nosowo-wargowe czy kurze łapki, ale także z uciążliwą, nadmierną wiotkością i brakiem jędrności skóry, postanowiłam stworzyć alternatywę dla chirurgicznego liftingu twarzy. Szukałam długo, aż powstała moja autorska metoda implantacji nici PDO- nici, które ze względu na minimalną inwazyjność zapewniają długotrwałe efekty, pobudzając produkcję nowego kolagenu oraz stymulując syntezę elastyny odpowiedzialną za sprężystość skóry. Jak już wspomniałam jestem osobą, która ciągle szuka i nieustannie pragnie podwyższać swoje kwalifikacje i umiejętności. Nie umiem stać w miejscu, a moim życiowym motorem jest działanie stąd kolejny pomysł, aby dodatkowo wzmocnić i spotęgować skuteczność wyżej wymienionego zabiegu. Tak narodził się pomysł na Diamentowy Face & Body Lifting, czyli właśnie połączenie mojej autorskiej techniki implantacji nici PDO z diamentową mezoterapią igłową, która dzięki zawartości min. wysokiego stężenia kompleksu aminokwasów oraz kwasu hialuronowego rewitalizuje skórę, stymuluje jej procesy metaboliczne, a co za tym idzie, dogłębnie nawilża przywracając sprężystość, redukując zmarszczki do minimum oraz w bardzo widoczny i bezpieczny sposób odmładzając nawet o kilka lat. Stosować go można nie tylko w obrębie twarzy, ale również na szyi, dekolcie, ramionach czy piersiach.

Była Pani jednym z największych wystawców na tegorocznych targach Beauty Days. Stoisko wielkości blisko 500 m. robi wrażenie. Jakie niespodzianki przygotowała Pani na tę okoliczność?

Oprócz wymienionych już Mistrzostw Makijażu Permanentnego - Kopalnia Diamentów, zainteresowane osoby mogły wziąć udział w bezpłatnych warsztatach microblading oraz warsztatach z mojej autorskiej metody pigmentacji krótkotrwałej - Perfect Magic Shadow Eybrows Lips. Swoją premierę miał także innowacyjny, najwyższej jakości inteligentny aparat do PMU Master One, który otrzymał nagrodę Złoty Lotos 2019. Jest się czym chwalić, ponieważ wyróżnia go niebywała precyzja, lekkość i miękkość pracy, co pozwoli z kolei na zminimalizowanie bólu oraz maksymalne osadzenie się pigmentu w skórze, już po pierwszej pigmentacji. Jest to również jedyny aparat w Polsce, gdzie przy użyciu jednej rączki, istnieje możliwość zastosowania sterylnej i bezpiecznej igły akupunkturowej, która spełnia wymogi sanepidu, gdyż wiele z aparatów do makijażu permanentnego ze względu na brak sterylności oraz możliwość zarażenia się żółtaczką i wirusem HIV, nie zostaje dopuszczona do użytku. Nie zabrakło też wykładów, paneli dyskusyjnych, porad z dziedziny makijażu permanentnego, medycyny estetycznej, dofinansowań, oferty szkoleń, zabiegów prywatnych i marketingu. Gościliśmy osoby zarówno tych związane z branżą jak i tych, którzy chcieli spróbować w życiu czegoś nowego.

Zabiegi prywatne i szkolenia… Czy można to pogodzić jednocześnie stawiając na jakość, jaką oferuje Pani w She Monika Grzelak?

Jak najbardziej tak. Usługi na najwyższym poziomie to dla mnie priorytet. Zawsze stawiałam na jakość, bo jakość obroni się sama. Jestem na rynku juz ponad 20- ścia lat i nie wyobrażam sobie inaczej. Zarówno szkolenia jak i zabiegi prywatne traktuję równorzędnie, z wielkim szacunkiem i pokorą do zawodu, który wykonuję już przecież tak długo. Nie interesują mnie łatwe i tanie rozwiązania. W stu procentach stawiam na pełen profesjonalizm, dobrej jakości produkty, wykwalifikowaną kadrę, wiedzę przekazywaną na najwyższym poziomie i bez tajemnic. Myślę, że to są właśnie rzeczy, które wyróżniają moją placówkę na tle innych. Zarówno kursantki jak i klientki są tu dla mnie najważniejsze. Ich zadowolenie, a w przypadku tych drugich także samodzielność i odpowiednie przygotowanie do rynku pracy po odbytym szkoleniu, to dla mnie rzecz najistotniejsza. Moja dewiza brzmi - Nigdy nie rób drugiemu tego, czego sama nie chciałabyś sobie zrobić.

Rozmawiała O. Kowalska

Galeria:
She Monika Grzelak
Źródło: Materiał Partnera