A medyczna marihuana?
MC: Jeśli chodzi o zastosowanie medyczne, to jej rejestracja i legalizacja jest trudna. Wiemy, że jest to świetna substancja przeciwbólowa i mieliśmy we Francji przykład leku, który jest bardzo skuteczny i miał być zalegalizowany, ale ostatecznie nie udało się tego zrobić ze względu na problemy administracyjne.
PR: Przeprowadzono wiele badań naukowych, które miały ocenić wpływ palenia marihuany na mózg. Niektóre bazowały na komórkach nerwowych, inne wykorzystywały rezonans magnetyczny. Niezwykle ciekawe badania przeprowadzono w Nowej Zelandii. Trwały aż 25 lat i obejmowały grupę tysiąca osób, które obserwowano od 13. do 38. roku życia. W tym czasie pięciokrotnie zadawano uczestnikom pytanie, czy palili marihuanę i jak często. Okazało się, że wśród tych, którzy regularnie sięgali po używkę, poziom inteligencji nieznacznie spadł. Z kolei u osób, które marihuany nie paliły, poziom inteligencji wzrósł. Uważam, że są to solidne badania naukowe, które naprawdę są wartościowe.
A badania na zwierzętach?
PR: Przeprowadzono ciekawe badania na szczurach. Im oczywiście nikt jointów nie kazał palić, co przecież byłoby trudne, ale za to podano im substancję, która imituje działanie marihuany. Następnie zwierzęta wpuszczono do labiryntu i okazało się, że te, które wcześniej bez problemu znajdowały drogę, po zażyciu substancji miały z tym znaczny problem.
A dlaczego choroby neurodegeneracyjne częściej dotykają kobiety? Przecież to na ogół panie prowadzą zdrowszy styl życia. Proszę mnie poprawić, jeśli się mylę.
MC: We Francji mówi się wiele o przeciążeniu kobiet. O tym, że mają dużo więcej na głowie niż mężczyźni. Nie tylko pracują, ale też zajmują się domem, dziećmi, zakupami. Teoretycznie powinno to kobiety chronić przed chorobami neurodegeneracyjnymi, ponieważ chociażby w przypadku choroby Alzheimera to właśnie ci, którzy mają niewiele stymulacji mózgu, chorują częściej. Przecież najlepszym sposobem, by się przed nią obronić, to mieć bardzo dużo różnorodnych zajęć.
Jednak kobiety chorują.
MC: Tak naprawdę nadal niewiele wiemy, co dokładnie powoduje chorobę Alzheimera. Prawdopodobnie w pewnym stopniu decyduje czynnik genetyczny. Naukowcy zastanawiają się też nad wpływem hormonów, które w przypadku kobiet odgrywają znacznie większą rolę niż u mężczyzn. W tej chwili nie wiemy niczego na pewno, jeśli chodzi o gospodarkę hormonalną, za to z całą pewnością wiemy, że jest niewielka szansa odziedziczenia Alzheimera. Musimy też pamiętać o tym, że kobiety przeciętnie żyją dłużej, dlatego też skoro po osiemdziesiątce widać eksplozję Alzheimera, częściej diagnozuje się chorobę u pań. Może to więc wynikać po prostu z faktu, że kobiet w tym wieku jest więcej niż mężczyzn.
Co zrobić, żeby nieustanne „bycie online” nie szkodziło mózgowi? A może ma pewne korzyści?
PR: To bardzo interesujące w kontekście choroby Alzheimera, o której mówiliśmy wcześniej. Jednym z dobrych sposobów na jej opóźnienie, oprócz uprawiania sportu, zdrowego żywienia, jest także posiadanie bogatego życia towarzyskiego. „Bycie online” nie będzie szkodliwe, jeśli nie zaprzestaniemy realnych kontaktów z ludźmi. Mózgowi służą ożywione dyskusje na różne tematy. Idealnie byłoby uprawiać sport w grupie, ponieważ taka czynność pozwala łączyć dwa ważne elementy – ćwiczenie ciała i umysłu.
Jakieś rady, jak zredukować czas spędzany przed ekranem telefonu lub komputera?
PR: Często jest to kwestia osobistej decyzji i samodyscypliny. We Francji coraz więcej osób postanawia wyznaczyć w swoim domu strefę bez wi-fi. Uzgadniają, w które miejsca nie wolno wnieść telefonu, korzystać z tabletu. Może to być kuchnia, toaleta, salon, sypialnia… Przyznam, że sam zabierałem telefon do toalety, zanim Michel uświadomił mi, jakie to ryzykowne (wszechobecne drobnoustroje, które osiedlają się na powierzchni telefonu). Można zrobić wiele rzeczy, żeby uniknąć inwazji technologii w naszym życiu, np. zadecydować, że prywatne maile odbieramy tylko między godziną 9 a 10 albo że usuniemy z telefonu aplikacje, których nie używamy. Możemy też zablokować osoby, które utrudniają nam życie. Proszę zauważyć, że często są to dokładnie te same osoby, które często sprawiają nam problemy. Na ogół też nic się wielkiego nie dzieje, jeśli nie odbierzemy natychmiast telefonu lub nie oddzwonimy. Większość spraw rozwiązuje się samoistnie, bez naszego udziału. Ile razy było tak, że po 30 minutach oddzwoniła pani do kogoś i usłyszała „A, już nic”. Bill Gates zabronił swoim dzieciom korzystać z telefonów przed ukończeniem 14. roku życia. Wiedziała pani o tym?
Nie.