Jeśli do Polski przychodzi jakaś moda, często jest to właśnie ta niezbyt pozytywna. Zaczątki tej mody też już zaczynają funkcjonować zwłaszcza w mediach społecznościowych.
Najpopularniejsza definicja „simpa” opisuje kogoś, kto robi o wiele za dużo dla osoby, którą lubi. Inne definicje to: „mężczyzna, który stawia dziewczyny ponad kumplami” i „facet, który jest zdesperowany”. Internauci w kontekście takich osób mówią te o oczach szczeniaka. W przypadku szczeniąt jest to słodkie zjawisko, jednak w przypadku mężczyzn już utożsamia się je z toksycznym wzorem męskości.
Zarób 1000 dolarów, oddaj dziewczynie
Matka z Florydy, Karen McClung, po raz pierwszy zetknęła się ze słowem w rozmowach w grupach na portalach społecznościowych, które uważnie obserwuje ze swoją 11-letnią córką i 12-letnim synem.
– Zobaczyłam to słowo i szybko je sprawdziłam – powiedziała McClung. – Zapytałam moje dzieci, co według nich oznacza, a mój syn powiedział: to jest tak, jak gdybym miał 1000 dolarów i mógłbym z nimi zrobić wszystko, ale użyłbym tych pieniędzy, by zwrócić na siebie uwagę dziewczyny, a wtedy wszyscy by się ze mnie śmiali.
Defiicja, która ewoluuje
– Simp może mieć różne konteksty w zależności od używającej tego słowa grupy wiekowej – mówi Laura Capinas, pracownik socjalny z Kalifornii. – W zależności od tego, czy używa go młodszy nastolatek czy licealista, może być inaczej.
Ale ten termin dotyczy nie tylko chłopców.
– Dziewczęta w liceum czasami posługują się tym terminem w odniesieniu do koleżanek – powiedziała Capinas. – Niektóre dzieci, z którymi rozmawiałam, powiedziały, że to nie jest obraźliwe określenie. To trochę jak drażnienie się z kimś.
Są jednak pewne granice.
– Jeśli to słowo wypowiada ktoś, kto jest zwykłym tyranem, zostanie to odebrane jako zaczepka łobuza – powiedziała.
Chociaż nie słyszała, aby dzieci lub rodzice w przebiegu jej doświadczenia zawodowego zbytnio przejmowali się tym słowem, Capinas często słyszy, jak dzieci używają go do opisania swoich rówieśników.
Myra Fortson, matka trójki dzieci z Tampa na Florydzie powiedziała, że omówiła to słowo ze swoją 15-letnią córką i uważa, że takie słowa często „rozprzestrzeniają się szybciej niż ich znaczenie”.
– Dzieci również mają swój język i odmawiają powrotu do pierwotnych znaczeń – powiedziała. – Mówią rzeczy w stylu: może stąd to się wzięło, ale już tego ie oznacza. I nadal używają danego terminu tak, jak chcą.
Czytaj też:
Plaga pandemicznego alkoholizmu. „Nikt mi nie powie, że to normalne picie, a najgorsze przed nami”Czytaj też:
Młodzi wykluczeni. „Głupie myśli chodzą po głowie”Czytaj też:
Za drzwiami gabinetu psychoterapeutki. Co mówią pacjenci w czasie pandemii?
Komentarze