W trakcie spotkania z żołnierzami w Mińsku prezydent Białorusi poinformował, że był zakażony koronawirusem. Aleksander Łukaszenka nie podał żadnych szczegółów: nie wiadomo, gdzie mógł się zarazić. Przekazał jedynie, że przechodził chorobę bezobjawowo a obecnie jest całkowicie zdrowy.
Koronawirus na Białorusi
Białoruś plasuje się na 33. miejscu na świecie w zestawieniu państw najbardziej dotkniętych pandemią koronawirusa. Do tej pory potwierdzono ponad 67 tys. przypadków zachorowań na COVID-19. Białoruscy lekarze odnotowali 543 zgony związane z koronawirusem. Tyle mówią oficjalne statystyki. Zdaniem części białoruskich lekarzy, którzy walczyli z pandemią, są one mocno zaniżane. W rozmowie z dziennikarzami Biełsatu twierdzili m.in. że w aktach zgonu jako przyczynę śmierci wpisuje się grypę lub zapalenie płuc.
Na Białorusi nie wprowadzano odgórnej kwarantanny i nie zamykano granic. Gdy inne kraje wprowadzały lockdown, białoruscy sportowcy rozgrywali mecze w hokeja, a władze krajowe organizowały defilady wojskowe. Szkoły, sklepy, restauracje i inne udogodnienia pozostały otwarte. Sam prezydent w rozmowach z mediami twierdził, że koronawirus wprowadził całą planetę w stan psychozy, a na pandemii zyskali najbogatsi. Łukaszenka sugerował również, że z COVID-19 można się wyleczyć za pomocą picia wódki oraz chodzenia do sauny.
To nie pierwszy taki przypadek
Prezydent Białorusi jest kolejnym przywódcą, który najpierw bagatelizował zagrożenie, a następnie sam zachorował na COVID-19. W połowie lipca Jair Bolsonaro poinformował w telewizyjnym programie transmitowanym na żywo, że otrzymał pozytywny wynik testu na obecność koronawirusa. Prezydent Brazylii nie zważając na zagrożenie epidemiologiczne, uczestniczył w wiecach politycznych, a także „wydarzeniach towarzyskich”. Podczas spotkań często nosił maski ochronne w sposób nieprawidłowy albo w ogóle ich nie posiadał. Prezydent Brazylii wypowiadał się również krytycznie na temat lockdownu.
Czytaj też:
Odprawił mszę za ofiary pandemii. Władze Katalonii chcą jego ukarania