Na całym świecie już ponad 17 milionów osób zaszczepiło się przeciwko COVID-19. Zarówno szczepionki opracowane przez AstraZeneca, jak i Pfizer i BioNTech są wstrzykiwane w mięsień naramienny: gruby, mięsisty obszar górnej części ramienia.
Dlaczego szczepionki wstrzykuje się w mięśnie?
Jak wyjaśnia immunolog Joanna Groom z Walter and Eliza Hall Institute, w przeciwieństwie do warstwy tłuszczu tuż pod skórą, mięśnie mają doskonałe ukrwienie. To w uproszczeniu pomaga „rozproszyć” szczepionkę w komórkach dendrytycznych, które pobierają antygeny. Następnie komórki dendrytyczne migrują do węzłów chłonnych. Tam napotykają komórki T i komórki B – białe krwinki, które pomagają chronić nasz organizm przed określonymi patogenami. Komórka dendrytyczna prezentuje antygeny limfocytom T i B, a następnie daje im sygnał do namnażania się. Wtedy komórki B mogą rozpocząć wytwarzanie przeciwciał.
Jakie ryzyko niesie wstrzykiwanie szczepionki w mięśnie?
Jak wyjaśnia ekspertka, szczepionka wstrzyknięta bezpośrednio do krwiobiegu jest podatna na zniszczenie. „Istnieją inne specyficzne komórki odpornościowe, które mogą zniszczyć szczepionkę, zanim będzie miała możliwość przedostania się do węzła chłonnego”. Dzieje się to jednak bardzo rzadko. Dr Groom wyjaśnia, że chociaż częste skutki uboczne szczepień domięśniowych mogą obejmować ból mięśni przez kilka dni, jest to oznaka, że twój układ odpornościowy wykonuje swoją pracę. „Tak działa układ odpornościowy” – dodaje.
Czytaj też:
Naukowcy: Stres i depresja mogą obniżać skuteczność szczepionki na COVID-19