Psychika Polaków w dobie kryzysów. Prof. Heitzman: „Najważniejsze jest tworzenie więzi”

Psychika Polaków w dobie kryzysów. Prof. Heitzman: „Najważniejsze jest tworzenie więzi”

Dodano: 
Rodzice z dziećmi, na spacerze
Rodzice z dziećmi, na spacerze Źródło:Shutterstock / zdj. ilustracyjne
– Człowiek samotny, który funkcjonuje w oderwaniu od interakcji z ludźmi, ma jeszcze większe poczucie zagrożenia. Jeśli zjednoczymy się w gronie najbliższych, będziemy potrafili przekazywać sobie pozytywne emocje, to zwiększy się nasze poczucie bezpieczeństwa – mówi prof. Janusz Heitzman, wiceprezes Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.

Katarzyna Pinkosz, Wprost: Więcej jest obecnie osób szukających pomocy u psychologa i psychiatry z powodu depresji i lęku o przyszłość?

Prof. Janusz Heitzman: Badania na całym świecie pokazują, że okres pandemii spowodował wzrost o blisko 30 proc. zaburzeń depresyjnych i o ponad 20 proc. wzrost zaburzeń lękowych.

Trwa pandemia COVID-19, wojna w Ukrainie, mamy kryzys gospodarczy i kryzys autorytetów. Trudno się dziwić, że wiele osób w tej sytuacji odczuwa niepokój, pojawiają się stany depresyjne, lękowe – w jeszcze większym nasileniu niż przed 2019 rokiem. Jak sobie w tej trudnej sytuacji radzić?

To zależy, czy mówimy o radzeniu sobie w szerszym znaczeniu społecznym, czy indywidualnym. Jeśli chodzi o ten szerszy wymiar, to na pewno jest to trudniejsze. Pandemia trwa. Już pozostawiła po sobie spustoszenie, zarówno w zakresie zdrowia somatycznego, jak psychicznego. Nie mamy też wpływu na to, że trwa wojna. Gdyby się zakończyła, to na pewno wzrosłoby poczucie zbiorowego bezpieczeństwa. Również gdyby zmniejszyła się inflacja, to też sytuacja byłaby korzystniejsza. Dziś na to się jednak nie zanosi. W tej sytuacji musimy poszukiwać w sobie zasobów, które będą wzmacniały naszą psychikę.

A wiele osób czuje bezsilność, co z kolei powoduje frustrację i lęki…

Ważne jest to, czy polityka państwa daje nam poczucie bezpieczeństwa, czy mamy poczucie, że nie będzie zagrożone nasze codzienne funkcjonowanie w pracy, w domu przez czynniki od nas niezależne. Pandemia COVID-19, wojna w Ukrainie spowodowały, że to indywidualne poczucie bezpieczeństwa jest zaburzone. Zagrożenie wydaje się wręcz chroniczne – nie można określić, kiedy się zakończy. Powoli przyzwyczailiśmy się już do funkcjonowania w sytuacji dużej niepewności. Może ona jednak być niwelowana lub pogłębiona przez oddziaływania instytucjonalne, państwowe. Zdrowie psychiczne jest związane z tym co dzieje się wokół, co ma na nas bezpośredni wpływ – czy możemy spokojnie pracować, czy boimy się o jutro, czy idziemy do pracy z przyjemnością, czy z poczuciem niepewności i lęku.

Bardzo ważne byłoby, żeby każdy z nas miał poczucie bezpieczeństwa ekonomicznego, bytowego. Jednak wielu z nas pewnie go dziś nie ma. Jak radzić sobie w tej sytuacji?

Każdy z nas musi poszukiwać tego, co będzie wzmacniać jego poczucie bezpieczeństwa – np. budować dobre relacje z najbliższymi. Człowiek samotny, który funkcjonuje w oderwaniu od innych ludzi, jeszcze bardziej pogrąża się. Jeśli zjednoczymy się w gronie najbliższych, będziemy potrafili przekazywać sobie pozytywne emocje, to zwiększy się nasze poczucie bezpieczeństwa, nadwątlone przez to, na co nie mamy wpływu. Nawet, jeśli wokół nas nie jest najlepiej. Czyli: mniej kłótni w domu, mniej przemocy, lepsza komunikacja, wzajemny szacunek i akceptacja.

Najważniejsze jest więc tworzenie więzi?

Lub ich odbudowanie. Więzi społeczne zostały poważnie nadwątlone przez pandemię, wzrosły wskaźniki przemocy domowej, a także uzależnień. Zerwanie więzi rówieśniczych spowodowało ucieczkę, szczególnie młodych ludzi, do komunikacji w mediach społecznościowych. Jednak tam wzajemne uczenie się interakcji jest praktycznie niemożliwe. Serdeczności i wsparcia nie zastąpi wysłanie komuś emotki uśmiechniętej buzi. A przecież dla każdego, a już szczególnie dla młodego człowieka, poczucie akceptacji, istnienia w grupie, jest czynnikiem niezwykle ważnym, wyznaczającym możliwości radzenia sobie w trudnych sytuacjach. Jeśli nie nauczy się tego w wieku dojrzewania, to później będzie mu trudno zachować poczucie, że swoim działaniem ma wpływ na to, co się z nim dzieje. Historia uczy nas, że młodzież dojrzewająca w okresach wielkich epidemii była później – w wieku dojrzałym, nie tylko gorzej wykształcona, ale też słabsza m.in. w zakresie kompetencji.

Po pomoc psychologiczną zgłasza się obecnie o ok. 30 proc. więcej młodych ludzi. Gdyby nie uruchomiona dla nich reforma systemu psychologiczno-psychiatrycznej opieki środowiskowej, czyli tworzenie środowiskowych poradni psychologiczno-psychoterapeutycznych, to bylibyśmy dziś w dramatycznej sytuacji. Poradnie te udzielają pomocy przedlekarskiej, bo najczęściej taka wystarcza.

Bardzo dużo mówi się o trudnej sytuacji dzieci i młodzieży w okresie pandemii. A jak odnajdują się osoby starsze?

To kolejna grupa bardzo dotknięta sytuacją pandemiczną, zagrożeniem ogólnego stanu zdrowia, jak również zagrożeniem bezpieczeństwa. Warto jednak pamiętać, że osoby starsze mają większe doświadczenie i sytuacja zagrożenia jest dla nich łatwiejsza do akceptacji, gdyż mają poczucie, że wychodzili już obronną ręką z różnego typu kryzysów i przełomów.

Osoby w wieku 65. plus mają jednak poczucie braku bezpieczeństwa, jeśli chodzi np. o dostępność do świadczeń medycznych, czy problemy bytowe, związane z inflacją. Do tego dochodzą inne zagrożenia, jak np. wykluczenie cyfrowe.

Dużym problemem w pandemii było ograniczenie możliwości leczenia chorób somatycznych. Wiele osób starszych zaniedbało wówczas swój stan zdrowia, miało utrudniony dostęp do specjalistycznej opieki medycznej. Okres oczekiwania na planowe interwencje medyczne wydłużył się. Poczucie braku bezpieczeństwa objawia się zaburzeniami psychosomatycznymi, jak zaburzenia snu, lękowe, depresyjne. Kryzys ekonomiczny czy niemożność dostania się do specjalisty często spędzają osobom starszym sen z powiek. Mają też poczucie osamotnienia, odrzucenia, braku wsparcia, opieki, stabilnej przyszłości. Pogorszenie zdrowia psychicznego znacząco wpływa na pogorszenie zdrowia somatycznego. Na pewno wymaga to rozwiązań systemowych, starsza osoba sama sobie z tym nie poradzi. Może konieczne stanie się uruchomienie środowiskowego programu profilaktyczno-opiekuńczego? To może być szansa, by zniwelować tzw. dług zdrowotny.

Liczba osób wymagających pomocy może rosnąć?

Niestety, tak. Brak zdrowia psychicznego ma wpływ na pogorszenie zdrowia somatycznego, gorszą jakość życia i skrócenie jego długości.

Warto zwrócić uwagę także na to, że większość osób trafiających do szpitala, czy do lekarzy różnych specjalności, wymaga konsultacji psychologicznej, psychiatrycznej. A często nie jest to możliwe, co też ma wpływ na wzrost zaburzeń snu, lękowych, depresyjnych. Bywa, że pacjent próbuje poradzić sobie sam, np. sięgając po alkohol, różnego rodzaju leki uspokajające, suplementy.

Od kilku lat jest już prowadzona reforma psychiatrii dorosłych, na razie w postaci pilotażu Centrów Zdrowia Psychicznego. Czy dzięki temu łatwiej znaleźć pomoc?

Tak. Reformowanie psychiatrii dorosłych, zgodnie z Narodowym Programem Ochrony Zdrowia Psychicznego, zakłada odejście od modelu szpitala psychiatrycznego jako centrum opieki psychiatrycznej. Zmieniła się optyka patrzenia na zdrowie psychiczne i na leczenie. Nie patrzymy już na nie przez pryzmat „zamykania” kogoś na wiele tygodni w szpitalu i tworzenia ze szpitala azylu, tylko poprzez codzienną dostępność do możliwości uzyskania wsparcia psychiatrycznego i psychologicznego. W Centrach Zdrowia Psychicznego funkcjonują punkty zgłoszeniowo-koordynacyjne. Wszystko jest tak zorganizowane, by bez zbędnej zwłoki była możliwość kontaktu z osobą, która wskaże, jaki rodzaj pomocy dana osoba powinna uzyskać. Do takiego punktu zgłoszeniowo-koordynacyjnego można przyjść bez skierowania, niemal z ulicy. Punkty te działają od poniedziałku do piątku od godz. 8.00 do 18.00, a często nawet dłużej.

Warto podkreślić, że współczesna psychiatria, dzięki stosowaniu nowoczesnych leków, również o przedłużonej formie uwalniania, zmniejsza konieczność przebywania pacjenta w szpitalu. Oddziały psychiatryczne powinny być głównie przy szpitalach ogólnych, gdzie jest możliwość konsultacji wielospecjalistycznych. W większości przypadków pacjent jednak może uzyskać potrzebną mu pomoc nie w szpitalu, tylko w poradni czy w oddziale dziennym Centrum Zdrowia Psychicznego.

Czy osoba, która jest w kryzysie psychicznym powinna zgłosić do Centrum Zdrowia Psychicznego?

Tak. Już ok. 30 proc. populacji ma dostęp do Centrów Zdrowia Psychicznego i myślę, że ta liczba będzie stopniowo wzrastać. Centrum Zdrowia Psychicznego zapewnia taką pomoc, jakiej pacjent potrzebuje – środowiskową, psychologiczną, psychiatryczną – zarówno w poradni, jak na oddziale dziennym czy na oddziale szpitalnym, jeśli to konieczne.

Prof. Janusz Heitzman jest kierownikiem Kliniki Psychiatrii Sądowej Instytutu Psychiatrii i Neurologii, wiceprezesem Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego.

Pełna lista Centrów Zdrowia Psychicznego znajduje się na stronie czp.org.pl

Materiał powstał we współpracy z Ministerstwem Zdrowia








Materiał powstał we współpracy z Ministerstwem Zdrowia