Krystyna Janda: Jak miałabym nie pomóc pracownicy, gdy dowiaduję się, że ma raka?

Krystyna Janda: Jak miałabym nie pomóc pracownicy, gdy dowiaduję się, że ma raka?

Dodano: 
Krystyna Janda
Krystyna Janda Źródło:archiwum prywatne
Aktorka, reżyserka, prezes Fundacji Krystyny Jandy Na Rzecz Kultury i dyrektorka dwóch teatrów zaangażowała się w akcję „Masz wybór” i promuje profilaktykę raka piersi. Jak podkreśla, robi to dla zaprzyjaźnionych z nią kobiet chorujących na raka i w ich imieniu. W rozmowie z „Wprost” aktorka przyznała, że jej działania nie ograniczają się jednak do udziału w kampanii. Na co dzień wspiera m.in. pracownice, którym przyszło z chorobą nowotworową się mierzyć.

– Jestem szefową dużej fundacji, pracuje u nas bardzo wiele kobiet i tak, jak jestem z nimi, gdy zachodzą w ciążę, tak samo jestem z tymi, u których wykryto chorobę. Od 17 lat jestem szefową przedsiębiorstwa i ze wszystkimi swoimi pracownikami, aktorami, ludźmi którzy organizują życie teatralne, jestem w przyjaźni. Nie wyobrażam sobie, jak miałabym im nie pomóc, gdy dowiaduję się, że spotkało ich coś złego – powiedziała w rozmowie z „Wprost” aktorka.

Krystyna Janda pytana, czy w stworzonym przez nią miejscu pracy o raku rozmawia się otwarcie, przyznała:

Nie znam nikogo, kto ukrywałby, że jest chory. Ludziom potrzeba wsparcia, poczucia, że nie są sami, choćby dania im możliwości opowiedzenia, zwierzenia się, co się z nimi dzieje, co czują. To też jest wielka pomoc.

Wsparcie na wagę złota

Jak zaznacza Magdalena Pluta, badaczka z Wydziału Pedagogiki Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, która naukowo zajmuje się funkcjonowaniem m.in. społecznym osób z chorobą nowotworową, praca zawodowa zajmuje bardzo ważne miejsce w życiu zdrowego człowieka. Jak przypomina, świadczą o tym liczne badania naukowe, chociażby te robione przez CBOS, z których wynika, że praca, choć w nieco mniejszym stopniu niż to było kilka, kilkanaście lat temu, wciąż jest jedną z najważniejszych wartości życiowych wymienianych przez Polaków.

Czytaj też:
Rak to nie wyrok. Ale to mit, że gdy kobieta dostanie bardzo silną chemioterapię, to rak zginie

– Jeśli zaś chodzi o osoby z chorobą nowotworową, choć badań z ich udziałem jest znacznie mniej, właściwie w każdym z nich podkreśla się, że podejmowanie aktywności zawodowej przez osoby chorujące na nowotwory może przynieść wiele korzyści. Przede wszystkim pomaga w utrzymaniu stabilności finansowej, zwłaszcza, gdy osoby chore nie mają już możliwości pobierania świadczeń i zasiłków. Nierzadko samo zachorowanie na raka wiąże się z dodatkowymi kosztami, wyjazdami do szpitala, zakupem sprzętu, leków, korzystania z nowoczesnych terapii itp., a to oznacza, że budżet chorego zostaje mocno nadszarpnięty. Powrót do pracy może przynajmniej w jakimś stopniu pomóc w rozwiązaniu tego problemu. Ponadto praca odgrywa bardzo ważną rolę porządkującą, wyznaczając jednocześnie strukturę codzienności osób z rakiem. Kiedy przeglądałam badania prowadzone na ten temat, często spotykałam się ze stwierdzeniem, że praca zawodowa pomaga chorym odzyskać poczucie „normalności”, jest symbolem „braku choroby”, oznaką zdrowia – mówi „Wprost” ekspertka.

Dodaje, że owa „normalność” polega na powrocie do takiego życia, jakie osoby chore prowadziły przed diagnozą.

– Praca to coś oczywistego, to aktywność, którą podejmuje większość dorosłych ludzi i jest to nieodłączny element ich życia. W rozmowach, które przeprowadzałam z pacjentkami onkologicznymi w ramach swoich badań, również się to potwierdziło. Moje respondentki podkreślały, że ważniejsza od wynagrodzenia była dla nich sama możliwość wstania rano i pójścia do pracy. Był to ich codzienny cel, do którego realizacji dążyły. Innym ważnym aspektem związanym z podjęciem pracy lub powrotem do niej jest możliwość odwrócenia uwagi od trudnych i bolesnych przeżyć, zajęcie umysłu w celu zniwelowania odczuwanego smutku, izolacji czy samotności oraz możliwość poczucia sprawowania kontroli nad sobą i swoim życiem. Dodatkowo praca jest lekarstwem na nudę, stagnację, zaspokaja poczucie przynależności społecznej. Właściwie można powiedzieć, że praca spełnia funkcję terapeutyczną i rehabilitacyjną – wpływa na poprawę jakości życia pacjentów, a także daje możliwość nawiązywania i utrzymywania kontaktów społecznych z innymi. Kilka moich rozmówczyń powiedziało wprost, że dzięki temu, że chodziły do pracy, miały ciągły kontakt z ludźmi, co przyczyniło się do poprawy ich stanu psychicznego – zaznacza Magdalena Pluta.

Czytaj też:
Lekarze mówili, że to „tylko węzełek”. W jej piersi rozwijał się rak

Pomoc i przepisy

W rozmowie z „Wprost” Krystyna Janda zwróciła uwagę na pewien problem, z którym ona sama – jako pracodawca – czasem się boryka. Chodzi o wykluczenie chorych z aktywności zawodowej.

– Mój problem, jeśli w ogóle mogę mówić o problemach innych, niż te dotyczące konfrontowania się moich znajomych z samą chorobą, polega na tym, że moje pracownice, mimo że są w trakcie leczenia, mają chemioterapię, lub radioterapię, są w dyspozycji zawodowej, dobrze się czują, ale nie mogą pracować. Takie są przepisy. Jeśli są na zwolnieniu nie mogą podejmować żadnej aktywności zawodowej, choćby to były dwie godziny dziennie na umowie zlecenie. To duży problem, czują się odsunięte, nie mogą się z nami spotykać w naturalny sposób, pomagać nam. Wykluczenie kogoś, kto jest chory, jest bolesne, niesprawiedliwe. Ale przepisy niestety nie pozostawiają żadnych możliwości rozwiązania tego – zaznaczyła Janda.

Magdalena Pluta podkreśla, że zachorowanie na raka wiąże się także z koniecznością wejścia w zupełnie nową rolę – pacjenta onkologicznego. A niestety często zdarza się, że rola ta przyćmiewa wszystkie inne dotychczas pełnione, co może doprowadzić do zachwiania własnej tożsamości.

– Wielu pacjentów wiąże chęć powrotu do pracy z przywróceniem własnego „Ja”, ze wzmocnieniem poczucia własnej wartości i postrzegania siebie, jako osoby potrzebnej i pożytecznej. Podejmowanie nowych wyzwań, stawianie sobie celów, świadomość swoich umiejętności i ich rozwijanie przyczynia się do kształtowania poczucia pewności i odzyskiwania równowagi po trudnych doświadczeniach.

Czytaj też:
Nie bój się tego, co pomyśli o tobie lekarz. Historia Agaty

Czasami jednak bywa tak, że na skutek choroby pacjenci zmieniają swoje priorytety i praca, która wcześniej plasowała się wysoko w ich hierarchii wartości, po diagnozie schodzi na dalszy plan. To, jakie znaczenie będzie miała praca dla osoby chorej zależy od wielu, indywidualnych czynników i trudno tutaj stawiać jednoznaczne wnioski. Niewątpliwie jednak powrót do pracy po chorobie i zaplanowanie tego czasu może przynieść choremu wiele korzyści, nie tylko tych materialnych – mówi naukowczyni.

Krystyna Janda zapewnia, że już po zwolnieniu lekarskim, gdy lecząca się onkologicznie pracownica wraca do teatru, otrzymuje wsparcie od jej zespołu. – To oczywiste. Nie wyobrażam sobie aby było inaczej. Zawsze jestem z nimi i zawsze pomagam – powiedziała.

Jak Polscy pracodawcy reagują na pacjentów onkologicznych?

Magdalena Pluta odnotowuje, że niestety nie wszyscy pracodawcy są wystarczająco wyczuleni na potrzeby pacjentów onkologicznych. Choć – jak podkreśla – badania wskazują, że wielu pacjentów onkologicznych chce być aktywnych zawodowo i próbuje po chorobie wrócić do pracy, to jednak często napotykają oni na swojej drodze liczne trudności.

Czytaj też:
„Kiedy zachorowałam, miałam 31 lat”. Wyjątkowa historia walki Dagmary z rakiem piersi

– Pomijając już wszelkie problemy formalne, czy prawne związane z kwestią przyznawania orzeczeń o niepełnosprawności, zasiłków i tym podobnych świadczeń (słowem- braku jednoznacznej regulacji prawnej w pełni uwzględniającej potrzeby i sytuację pacjentów z chorobą onkologiczną), podstawowym problemem jest brak wiedzy pracodawców i współpracowników na temat wsparcia chorych onkologicznie. Brak wiedzy łączy się z brakiem podejmowania działań wspierających. Leczenie onkologiczne niestety często zostawia po sobie ślad pod postacią skutków ubocznych takich, jak różnego typu niepełnosprawności, osłabienie sił fizycznych (chorzy szybciej się męczą, nie są w stanie być tak wydajni, jak wcześniej itp.) oraz psychicznych (problemy z koncentracją uwagi, zapominanie,ogólne osłabienie funkcji poznawczych). To wiąże się z potrzebą wdrożenia większej elastyczności w pracy, czasami nawet ze zmianą stanowiska lub miejsca pracy. Niewielu pracodawców zdaje sobie z tego sprawę – mówi Pluta.

I dodaje: – Moje rozmówczynie, w większości, wspominały, że początkowo spotkały się ze wspierającymi reakcjami ze strony współpracowników i pracodawcy. Przejawem tego wsparcia były zapewnienia, że stanowisko pracy zostanie zachowane, a chora ma wziąć zwolnienie i zając się zdrowiem. Problemy zaczynały się w momencie, kiedy zwolnienie się przedłużało, a długotrwała nieobecność pracownika stawała się uporczywa lub kiedy po powrocie okazywało się, że wcześniejsza wydajność pracownika na skutek przebytego leczenia spadła. Wśród moich respondentek były też takie kobiety, które od razu usłyszały od swoich przełożonych serię nieprzyjemnych komentarzy i zostały zwolnione. Były też nieliczne osoby, które otrzymały wsparcie, jakiego oczekiwały. Choć doświadczenia osób chorych dotyczące wsparcia w miejscu pracy są różne, to nie ulega wątpliwości, że bardzo oni tego wsparcia potrzebują – mówi.

Czytaj też:
Rak piersi: najważniejsze jest wczesne wykrycie

Pluta powołuje się na badania prowadzone wśród pracodawców w 2018 roku – „Choroby przewlekłe a polscy pracodawcy”, w ramach którego zapytano przedstawicieli 220 polskich firm o to, na jakiego typu wsparcie mogą liczyć ich pracownicy borykający się z poważnymi schorzeniami.

Aż 91,4 proc. pracodawców oznajmiło, że ich firma nie prowadzi żadnych programów wspierających powrót do pracy osób chorych przewlekłe, natomiast 38 proc. w ogóle nie ma programów wspierających chorych przewlekle pracowników. Większość pracodawców, bo aż 51,6 proc. nie dostrzegło żadnych wyzwań związanych z zatrudnieniem osób chorych przewlekłe. Przełożeni zapytani o to, jakie mają obawy w związku z zatrudnianiem osób z chorobą przewlekłą, wskazali, że obawiają się nadmiernego brania zwolnień lekarskich przez chorych pracowników (90 proc.), 73 proc. boi się spadku wydajności ich pracy, 33 proc. niechęci do podejmowania nowych zadań, a 25 proc. braku motywacji do pracy.

– Dla mnie najbardziej niepokojącym faktem było to, że tylko 6 proc. z poddanych badaniu firm zapewnia swoim pracownikom wsparcie psychologiczne. Myślę, że jednym z głównych powodów takiego stanu rzeczy jest, poza brakiem wiedzy, brak narzędzi i konkretnych rozwiązań, które pracodawcy mogliby wdrożyć w swoich firmach wobec osób chorujących. Uważam również, że kolejnym powodem mającym wpływ na sytuację osób chorych na rynku pracy jest niedostatecznie przygotowany system pomocy państwowej. Skupia się on głównie na świadczeniach finansowych i podtrzymywaniu pasywnego stylu życia osób chorych. Pacjenci natomiast mają inne potrzeby i potrzebują szerszego wsparcia – dodaje badaczka.

Jak zaznacza Krystyna Janda, to szczególnie ważne dzisiaj, w kontekście pandemii, gdy leczenie, nawet raka, stało się tak trudne. - Zresztą bardzo wiele kobiet z powodu pandemii, ale też z powodu kondycji służby zdrowia, z możliwości leczenia jest wykluczanych.

Artykuł został opublikowany w 44/2021 wydaniu tygodnika Wprost.

Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App StoreGoogle Play.