„Panie Ministrze Zdrowia! Jadłby Pan?” Pacjenci zniesmaczeni szpitalnym jedzeniem

„Panie Ministrze Zdrowia! Jadłby Pan?” Pacjenci zniesmaczeni szpitalnym jedzeniem

Dodano: 
Szpitalne jedzenie. Zdjęcie ilustracyjne
Szpitalne jedzenie. Zdjęcie ilustracyjne Źródło:Shutterstock / Robson90
Kiepska kondycja finansowa polskich szpitali coraz bardziej odbija się na serwowanych w nich posiłkach. W większości placówek porcje są niewielkie, a jedzenie mało odżywcze i niesmaczne, a do tego często nieadekwatne do stanu zdrowia pacjentów. Ministerstwo Zdrowia miało wprowadzić zmiany, aby poprawić standard żywienia w szpitalach, ale prace zostały wstrzymane.

W 2018 roku Najwyższa Izba Kontroli opublikowała miażdżący raport dot. szpitalnego menu. Z analizy wynikało, że dieta polskich pacjentów jest mało zróżnicowana i bardzo uboga, głównie w warzywa i nabiał. Brakowało też konsekwencji w nazewnictwie diet. W niektórych szpitalach wywodziło się ono od narządów (np. dieta wątrobowa), w innych od jednostek chorobowych (cukrzycowa), od twórców diet (dieta Schmidta) albo od nazwy składnika (bezglutenowa, bez laktozy).

Również pacjenci od dawna narzekają na jakość szpitalnych posiłków. W mediach społecznościowych dzielą się zdjęciami przedstawiającymi skromne porcje nudnych dań. W dyskusję włączyły się organizacje pacjenckie, jak np. Fundacja Imstrong, która na Instagramie zamieściła post ze zdjęciami posiłków ze słowami „Panie Ministrze Zdrowia! Jadłby Pan?”. W ubiegłym roku głos zabrało też Polskie Stowarzyszenie Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej, które zgłosiło do Ministerstwa Zdrowia swoje sugestie dot. wprowadzenia do szpitali diety bezglutenowej.

Dlaczego Ministerstwo wycofało się z planowanych zmian?

Resort zdrowia od lipca 2022 roku pracował nad rozporządzeniem, które miało uporządkować kwestię żywienia w szpitalach. Dokument zakładał wprowadzenie zapisu o 15 dietach i ich 9 modyfikacjach. Mowa była m.in. mowa o diecie łatwostrawnej, podstawowej, bogatoresztkowej, nisko- i bogatobiałkowej, płynnej, papkowatej, eliminacyjnej czy ubogoenergetycznej. Dokument mówił o środkach spożywczych rekomendowanych i przeciwskazanych w poszczególnych dietach, o ich wartościach energetycznych i odżywczych (m.in. ile kalorii, błonnika, tłuszczu i węglowodanów powinna zawierać dieta szpitalna).

Kilka dni temu media obiegła informacja, że Ministerstwo Zdrowia wycofuje się z prac nad tym dokumentem, głównie ze względu na brak pieniędzy. Jednak wczoraj resort poinformował Polską Agencję Prasową, że prace nad rozporządzeniem zostały przerwane po tym, jak uwagę do projektu zgłosiło Rządowe Centrum Legislacji. Dotyczy ona „konieczności modyfikacji upoważnienia ustawowego do wydania aktu wykonawczego zawartego w art. 72 ust. 6 ustawy z dnia 25 sierpnia 2006 roku o bezpieczeństwie żywności i żywienia”. Po uwzględnieniu zmian, prace legislacyjne mają zostać wznowione.

3 posiłki za 14 zł? Pracownicy szpitali: „Za to cudów nie wyczarujemy”

Nie ma wątpliwości, że od kilku lat wszystko rozbija się o pieniądze. W tej chwili średnia stawka żywieniowa w szpitalu (na cały dzień) wynosi 14 zł na osobę (jest to kwota tzw. "wsadu do kotła"). O ostatecznej wysokości stawki decyduje osoba zarządzająca placówką. Przy obecnej inflacji, po zakupie produktów, pole manewru jest niewielkie. Jeśli 14 zł rozłoży się na 3 posiłki, na jeden zostaje kilka złotych. Pracownicy szpitalnych kuchni mówią, że nie są w stanie „wyczarować za to cudów”

W efekcie kulinarna rzeczywistość polskich szpitali pozostawia wiele do życzenia – jest mało atrakcyjna i niestety uboga odżywczo. Nie ma wątpliwości, że bardziej wartościowa dieta powoduje, że pacjent szybciej wraca do zdrowia, dzięki temu mniej czasu spędza w szpitalu. Tym samym mniej pieniędzy pochłania jego leczenie. Jeśli pacjent dostaje kiepskie jedzenie, trudniej mu dojść do siebie. I powstaje błędne koło.

Byłoby łatwiej, gdyby wszystko nie rozbijało się o pieniądze. Dietetyczka Celina Całka-Kinicka z Centrum Medycznego Damiana przez półtora roku pracowała w jednym ze szpitali. Gdy zaproponowała wprowadzenie do diety pacjentów konkretnych przypraw np. majeranku, aby poprawić smak potraw, usłyszała od księgowej, że nie ma na to środków. Od ściany odbijają się również inni dietetycy, których w szpitalach zatrudnia się coraz częściej, jednak ich pole manewru jest mocno ograniczone.

Jak wyglądają posiłki w polskich szpitalach?

Teoretycznie w większości polskich szpitali uwzględnia się różne rodzaje diet. Niestety, zwykle są to zapisy tylko na papierze. Normą jest, że pacjenci otrzymują posiłki, nieuwzgledniające ich sytuacji zdrowotnej. Na przykład na śniadanie kawałek margaryny, kromkę białego pieczywa, liść sałaty, parówkę gorszego sortu, do tego herbatę lub bawarkę. Na obiad nieprzyprawioną pomidorową z garstką ryżu i makaron z twarogiem. Na kolację znów kromkę (lub dwie) białego chleba, margarynę, jabłko, pół pomidora i herbatę.

W szpitalnej diecie brakuje przede wszystkim warzyw i produktów bogatych w białko, którego pacjenci potrzebują, aby odbudować swoje komórki. Jeśli warzywa i owoce się pojawiają, to jest ich mało, pełnią raczej funkcję dekoracyjną i są nieświeże. Poza tym posiłki są mało smaczne, ponieważ nie używa się przypraw, a jeśli już, to tylko tzw. gotowce zawierające glutaminian sodu. Nie zawsze kiepska jakość posiłku jest wynikiem braku pieniędzy. Dietetycy podkreślają, że zdarza się, że osoby pracujące w kuchni nie mają odpowiedniej wiedzy, dzięki której mogłyby przygotować posiłek odpowiedni dla kobiety po porodzie, dla pacjenta po operacji czy dla osoby z chorobą Leśniowskiego-Crohna.

Ale jest też światełko nadziei. Kinicka słyszy od innych dietetyków, że w niektórych szpitalach w menu zaczynają pojawiać się warzywa strączkowe. „Niestety, ja takich posiłków na własne oczy nie widziałam. Za to zawsze na talerzu pojawiały się najtańsze produkty z białej mąki – białe pieczywo i białe kluski, a na nich nieco tłuszczyku, żeby zaspokoić wartość energetyczną” – mówi dietetyczka.

Coraz więcej szpitali chwali się w sieci serwowanymi posiłkami. Np. szpital w Prudniku serwuje na oddziale dziecięcym na śniadanie twarożek z rzodkiewką, a na obiad racuchy z jabłkami i zupę grysikową na rosole. W szpitalu w Barlinku (woj. zachodniopomorskie) szpitalną kuchnię chwalą nie tylko pacjenci, ale też mieszkańcy, którzy mogą zakupić posiłek dla siebie, po wyższej cenie.

Porcje jak dla dzieci albo komentarz: „Pani nie przysługuje”

Normą jest, że pacjenci dostają zbyt małe porcje, którymi się nie najadają. Przykładowo pacjent ważący 70 kg potrzebuje około 70 g białka. Aby dostarczyć go aż tyle, mężczyzna musiałby zjeść 200-gramowy kotlet oraz białkowy posiłek na śniadanie lub kolację.

Jest jeszcze inny problem. Regulaminy niektórych placówek są skonstruowane w taki sposób, że jeśli pacjenci przyjmowani są rano, czasem nie otrzymują obiadu. Chyba, że zostaną jakieś zapasy. Ale to zdarza się rzadko – muszą raczej liczyć na to, że bliscy przyniosą zupę w termosie. Często obiad nie przysługuje też w dniu wypisu. A jeśli wypis się przedłuża, pacjent wychodzi z placówki głodny.

Pacjenci skarżą się też na głód z innego powodu. „W Polsce też preferuje się, aby pacjent przed zabiegiem był na czczo, gdzie wytyczne amerykańskie czy krajów zachodnich od tego odchodzą” – wyjaśnia Celina Całka-Kinicka.

Jaki powinien być szpitalny posiłek?

Szpitalny posiłek nie musi być niedosmaczony i jałowy, ponieważ nie wszyscy pacjenci szpitalni mają wskazanie do diety łatwostrawnej. Zdaniem Celiny Całki-Kinickiej, wystarczy dieta prawidłowa, oparta na piramidzie prawidłowego żywienia, gdzie podstawą są warzywa, dostarczające organizmowi witamin i składników odżywczych. Mogą to być ogórki, pomidory, papryka czy sałata. Bardzo ważne jest białko – można czerpać je z drobiu, jaj, roślin strączkowych i ryb, najlepiej tych morskich zawierających kwasy omega-3 jak halibut, dorsz, tuńczyk czy łosoś a nie chudych jak mintaj czy panga.Jako idealne dania podaje zupę z soczewicy, która jest tania i łatwa do zrobienia, a jednocześnie dobrze tolerowana przez większość pacjentów. Dla osób, które nie mają wykluczeń zdrowotnych, idealna będzie fasolka po bretońsku.

„Dieta łatwostrawna nie oznacza, że danie musi być niesmaczne. Dozwolone w tej diecie jest stosowanie przypraw, jak niewielkie ilości soli czy pieprzu, ziół (bazylii, majeranku), oliwy czy oleju rzepakowego, którym można polać ziemniaki” – dodaje nasza rozmówczyni.

Czytaj też:
Dieta lekkostrawna – wskazania i zasady. Produkty dozwolone, zakazane i zalecane techniki obróbki kulinarnej
Czytaj też:
Śmierć od zatrucia pokarmowego? Sprawę 4,5-latka bada prokuratura