W 2020 r w Portalu Medexpress ukazał się wywiad z Panem,,Polski wyrób medyczny wsparciem dla farmakoterapii”. Przeprowadzone od tego czasu badania kliniczne nie potwierdziły skuteczności klinicznej wielu leków antywirusowych w COVID-19, m.in. amantydyny. Czy w przypadku wyrobu medycznego Viofor JPS możemy powiedzieć, że on pokazał coś innego, jesteśmy krok dalej?
Lek i wyrób medyczny to dwie różne drogi, żeby dojść do tego samego celu, jakim jest dobrostan pacjenta. W zależności od pacjenta raz możemy zastosować produkt leczniczy, innym razem możemy stosować wyrób medyczny, czyli leczenie niefarmakologiczne, metodę magnetostymulacji. To dwie różne rzeczy. Dzisiaj nie można formułować tezy, że albo, albo. Nie wyszło nam z lekami, to teraz wszyscy zajmujemy się magnetostymulacją. Trzeba pamiętać o rozumnym umiarze w wyborze, ponieważ biologia nie jest tabliczką mnożenia, dwa razy dwa nie zawsze daje nam cztery. W związku z tym należałoby inaczej postawić pytanie: Czy magnetostymulacja jest interesująca, czy widzę przed nią szansę przy stosowaniu z patogenami wirusowymi?
A dostrzega pan taki jej potencjał?
Odpowiadam: oczywiście tak. Mówiąc to, opieram się na polskich i włoskich badaniach. We włoskiej publikacji z 2020 r., wykazano, że przez 24-godzinną ekspozycję na pole magnetyczne zwiększa się wytwarzanie interleukiny 10 i równocześnie tłumi się powstawanie interleukiny 6, prozapalnego mediatora.
Interleukiny to białka biorące udział w skomplikowanych procesach układu odpornościowego. Jak najprościej w tym przypadku opisać ich działanie?
Interleukiny to są takie diabełki w naszym organizmie. Jeden diabełek stymuluje hamowanie procesu zapalnego, drugi pobudza proces zapalny. Interleukina 6 jest diabełkiem pobudzającym pracę układu prozapalnego, natomiast interleukina 10 go hamuje.
Wszystko, co się dzieje w naszym organizmie, to efekt równowagi, homeostazy. Kiedy nie ma homeostazy, równowagi, w organizmie pacjenta dzieją się różne dziwne rzeczy.
A polskie badania – gdzie je przeprowadzano?
W Łodzi, w Zakładzie Kliniki Rehabilitacji i Medycyny Fizykalnej WAM w 2021 r. prof. Marta Woldańska-Okońska z zespołem przeprowadziła badanie, wykorzystując aparat do megnetostymulacji Viofor JPS u pacjentów chorych na COVID-19. Wykonano 14 zabiegów siedem razy w tygodniu. Po zastosowaniu zabiegów magnetostymulacji u chorych zaobserwowano poprawę. Pojawiło się zdrowienie, ponieważ następowało obniżenie stężenia prozapalnej interleukiny.
Zarówno badania włoskie, jak i polskie potwierdziły poprzez opublikowane i recenzowane materiały efektywność stosowania pola magnetycznego.
Czytaj też:
Pola magnetyczne w leczeniu hybrydowym
Jak w takich przypadkach działa magentostymulacja?
Magnetostymulacja w tej sytuacji nie zabija SARS-CoV-2 ani innych bakterii, bo w ogóle nie działa na wirusy ani na bakterie. Działa na interleukiny, powodując stymulację jednych i hamowanie drugich. Bo jeśli dochodzi do nadmiernej stymulacji interleukin prozapalnych, w naszym organizmie pojawia się straszny bałagan, taki jak po imprezie studenckiej w akademiku. W organizmie pacjenta ten bałagan prowadzi do zgonu. Chodzi o to, by wyhamować to wariowanie, żeby organizm wyciszył się i uspokoił.
I w tym właśnie pomaga magnetostymulacja.
Czy tę właściwość wykorzystywano w przypadku pacjentów z nawracającymi chorobami infekcyjnymi?
W Warszawie, w Klinice Pediatrii Wojskowego Instytutu Medycznego na Szaserów, zostało przeprowadzone badanie, którego wyniki zostały opublikowane. Dotyczyło immunokorekcyjnego wpływu pola magnetycznego Viofor w leczeniu dzieci z nawracającymi infekcjami dróg oddechowych.
Chodziło o dzieci, które się bez przerwy przeziębiają, w związku z tym część z nich bardzo źle reaguje na leki, tak więc efektywność farmakologii produktami leczniczymi jest niewielka. Zaczęto się zastanawiać, co zrobić, żeby te dzieci postawić na nogi. W Klinice Pediatrii na Szaserów stwierdzono, że w takich przypadkach magnetostymulacja pomaga.
Pomaga – czyli?
Stwierdzono immunokorekcyjny wpływ wolnozmiennego pola magnetycznego w leczeniu dzieci z nawracającymi infekcjami górnych dróg oddechowych. Dowiedziono, że przy bardzo niskiej liczbie limfocytów pole magnetyczne może być metodą przywracającą fizjologiczną równowagę limfocytów, stanowiąc tym samym skuteczną metoda leczenia chorych.
Mówiąc prostym językiem, wpływamy w różnorodny sposób na stymulację układu odpornościowego pacjenta.
Podobne wnioski jak z badania przeprowadzonego w szpitalu w Warszawie można było wyciągnąć z dużej obserwacji klinicznej na próbie ponad 600 dzieci, którą prowadzono w 1999 roku, czyli 22 lata temu. Viofor był stosowany na Oddziale Chorób Dzieci Wojskowego Szpitala Uzdrowiskowo-Rehabilitacyjnego w Ciechocinku. Tam leczono dzieci 12 miesięcy. Stwierdzono spadek liczby zaostrzeń infekcji górnych dróg oddechowych już po I kwartale stosowania magnetostymulacji, który potem się jeszcze zwiększał.
W mojej opinii to są bardzo istotne publikacje, które wskazują, że trzeba się przyglądać magnetostymulacji i ją stosować. Oczywiście zgodnie z zaleceniami, procedurą.
Jak z leczeniem powikłań pocovidowych – czy widzi Pan tutaj zastosowanie medycyny fizykalnej i magnetostymulacji?
Pandemia COVID-19 oraz popandemiczny long COVID i zespół pediatryczny PIMS wymusiły zastosowanie eskpozycji pacjentów na pole magnetyczne. Obserwowano interesujące rezultaty.
COVID-19 jest chorobą samoograniczającą się do siedmiu dni. Oznacza to, że po tym czasie nie walczymy z SARS-CoV-2, bo wirusa już nie ma w organizmie pacjenta. Problemem jest - jak już mówiłem - bałagan, jaki wirus zostawił po sobie - jak goście po imprezie w akademiku. Czyli np. pierwszy problem to burza cytokinowa, a następnie wszystkie zespoły pozakażeniowe, które dotykają także pacjentów, którzy chorowali łagodnie z objawami na niskim poziomie agresywności.
Powikłania, czyli ten bałagan po szaleństwie związanym z interleukiną szóstą, trzeba posprzątać. Wszystko zależy od tego, na czym on polega. Jeżeli na chorobie zakrzepowej, to leczymy zakrzepicę. Jeżeli jest problem z ośrodkowym układem nerwowym, to leczymy ten układ. Jaki jest problem, takie jest leczenie. Viofor, czyli magnetostymulacja, służy na pewnym etapie problemu do zatrzymania burzy cytokin.
Czy sądzi Pan, że zastosowanie pól magnetycznych może być również korzystne w niedoborach odporności?
Może być – pola magnetyczne są stosowane od 40-50 lat, powoli się ta nauka rozwija. Tak oczywiście – wydaje mi się, że trzeba obserwować publikacje bieżące, które wnoszą nowe obserwacje.
Pamiętajmy jednak o tym, że w każdej procedurze medycznej, jak twierdzimy, że coś pomaga, to pojawia się od razu pytanie – komu to pomaga i kiedy trzeba podać, żeby pomogło. Bo dany lek podany na początku choroby jest bez sensu, podany w środku leczy pacjenta, pod koniec choroby też nie pomoże. Trzeba go rozumnie stosować. Tylko w reklamach wszyscy są szczęśliwi i zdrowi. W życiu każdy problem powinien być rozwiązywany w różny sposób, dlatego że są różni pacjenci wymagający różnego podejścia, indywidualizacji leczenia. To jest medycyna spersonalizowana.
Na przykład w leczeniu nowotworów trzeba bardzo precyzyjnie określić, w którym genie jest mutacja, jaki rodzaj delecji mamy, w której pozycji ta delecja nastąpiła – dopiero do tego trzeba dobrać odpowiednie leki. Jeżeli pacjenci są leczeni na oko, ogólnie stosowanymi lekami, to nie bądźmy zdziwieni, że efektywność leczenia nowotworów jest w Polsce taka, jaka jest. Leczenie musi być spersonalizowane i poprzedzone wcześniejszymi badaniami molekularnymi, czyli tzw. medycyna celowana.
Widzi pan grupę pacjentów, u których można byłoby w przypadku powikłań albo zaburzenia odporności stosować metodę magnetostymulacji?
Myślę, że pacjenci, którzy wykażą załamanie immunoodporności, ciągle się przeziębiają, ciągle chorują, powinni być zdiagnozowani, dlaczego tak jest. A w ramach rozwiązania problemu powinni móc korzystać z wyrobu medycznego: aparatu do magnetostymulacji.
To może im pomóc?
Zawsze mówię pacjentom: nie ma żadnej gwarancji, że ten lek pomoże albo dana procedura uzdrowi, ponieważ nigdy nie wiemy, jak pacjent zareaguje. Jest wiele zmiennych.
Jakie tu mechanizmy wchodziłyby w grę?
To może iść w kierunku regulacji homeostazy w organizmie. To rzecz interesująca, wymagająca dalszych badań.
Pana zdaniem jako farmakologa, istnieje uzasadnienie poszukiwania innych, niefarmakologicznych, metod wspierających leczenie farmakologiczne?
Ależ oczywiście. Jest coś takiego jak medycyna komplementarna – to szukanie wsparcia w zdrowieniu pacjenta nie tylko za pomocą leków, nie tylko za pomocą operacji, ale również za pomocą wyrobów medycznych. Nie mówię tu o metodach stosowanych przez szamanów – mówię o działaniu potwierdzonym w normalnych, legalnych badaniach klinicznych, prowadzonych oficjalnie.
Medycyna komplementarna jest przyszłością. Jeśli ktoś mówi: „Nie, nie, stosujemy tylko leki”, to zawsze dyskutuję z taką opinią, bowiem w sytuacji, kiedy nie znamy wszystkich mechanizmów zdrowienia pacjenta, każda ścieżka naukowa, która prowadzi do tego zdrowienia jest właściwa. A Viofor jest zatwierdzony przez Urząd Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych. To nie jest szamaństwo, to jest normalna nauka.
A w jakich przypadkach można stosować magnetostymulację jako wsparcie leczenia farmakologicznego?
Rozmawiamy na temat homeostazy w organizmie. Jest wiele innych zastosowań, które wiążą się z homeostazą.
Magnetostymulacja działa na immunogenność człowieka, a problemy z immunogennością mogą się pojawiać w różnych chorobach, różnych miejscach. Są różne publikacje – wszędzie tam, gdzie widzimy, że coś dzieje się z immunogennością i to rzutuje na stan zdrowia pacjenta, mówimy OK, możemy to wypróbować.
Pora na pytanie: jak w ogóle działa pole magnetyczne na organizm człowieka?
Od ponad pół wieku wiemy, że stosowanie zmiennego pola magnetycznego o częstotliwości mniejszej od 100 Hz i indukcji magnetycznej rzędu 0,1-20mT prowadzi do wywołania oddziaływanie pola magnetycznego na prądy jonowe w organizmie oraz jonowego rezonansu cyklotronowego kationów i anionów płynu ustrojowego organizmu. I magnetomechanicznego oddziaływania pola magnetycznego na cząstki z nieskompresowanymi spinami magnetycznymi.
To bardzo skomplikowane, to poziom, jonów, komórek. A jeśli wejść na inny, wyższy poziom, to o jakim działaniu zmiennych pól magnetycznych można mówić?
Stosowanie pola magnetycznego wywiera działanie analgetyczne, przeciwbakteryjne, przeciwzapalne, przeciwobrzękowe, antykoagulacyjne. Pod wpływem zmiennego pola magnetycznego dochodzi do wzrostu dyfuzji i utlenowania hemoglobiny i cytochromów.
Zewnętrzne pole magnetyczne nasila procesy oddychania beztlenowego, hamując utlenianie lipidów prowadzące do destabilizacji błon komórkowych i enzymów oddechowych.
Zmienne pole magnetyczne przyspiesza wzrost syntezy kolagenu, angiogenezę, wcześniejsze pojawianie się naczyń włosowatych w ranie, działania wazodilatacyjne, rozwój krążenia obocznego w uszkodzonej tkance, przejście fazy fibrocytów w fibroblasty prowadzące do nasilenia procesów reperacji i regeneracji tkanki oraz epitalizacji, czyli naskórkowania.
Zjawisko stymulacji układu odpornościowego pacjenta wykorzystujemy w leczeniu trudno gojących się ran w następstwie owrzodzenia podudzia, oparzeń, odleżyn i wielu innych sytuacji patologicznych.
Skoro pola magnetyczne mają działania analgetyczne, to stosuje się również w leczeniu bólu?
Tak, słyszałem o leczeniu bólu, słyszałem również o dobrych wynikach, ale o tym trzeba rozmawiać z ludźmi, którzy się w tym specjalizują. Warto pamiętać, że nie jest to alternatywa dla NLPZ (niesterydowych leków przeciwzapalnych). Jeżeli boli głowa, nie mogę czytać, bo ledwie widzę, to sięgnę po NLPZ, bo się wyśpię i jutro przeczytam. Jeśli mam ból kręgosłupa od kilku lat, to NLPZ nie będę brał, bo to leki, które się bierze przez kilka dni, ale nie dłużej. Celem NLPZ jest szybkie zniesienie bólu w krótkim czasie. Natomiast magnetostymulacja jest metodą nie tylko zniesienia bólu, ale jakby ustawienia w organizmie metody niepowstawania bólu.
Czy takie metody fizykalne jak magnetostymulacja można stosować domu pacjenta?
Jeżeli interesujemy się magnetostymulacją i sądzimy, że może nam pomóc, to musimy korzystać z usług ludzi, którzy się na tym znają, a nie pierwszych lepszych terapeutów, który chcą na tym zarobić. Musimy korzystać z pomocy ludzi, który mają w tym doświadczenie kliniczne!
Tak więc jeżeli pacjent chce stosować metody fizykalne, to powinien się dowiedzieć w dobrym naukowym ośrodku, czy są one efektywne. Kiedy już w takim ośrodku podda się serii zabiegów i dowie się, że mu taka metoda pomaga, to powinien zapytać lekarza: „Czy pan uważa, że powinienem ten aparat kupić do domu?”. Doktor odpowie „tak” lub „nie”. Jeśli powie „tak”, to najczęściej doda: „Musi pan skorzystać z pomocy fizjoterapeuty, który panu aparat ustawi i nauczy, jak w pana środowisku, w domu, go stosować”.
Najpierw więc zadaję pytanie, czy w moim przypadku jest ośrodek, który się w tym specjalizuje. Jeżeli mnie tam przyjmą na leczenie – chodzę na to leczenie, a po zakończeniu jakiegoś kursu zadaję pytanie, czy kupić aparat – jeśli tak, to kupuję, ale specjalista musi powiedzieć, jak w moich warunkach go stosować.
Pytam Pana jako eksperta, byłego Prezesa Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, czym się kierować przy wyborze produktu medycznego do swoich potrzeb zdrowotnych? Bazować na wiedzy specjalistów, lekarzy?
I na zdrowym rozsądku. Przede wszystkim nie można się opierać na informacjach z internetu i używać wyrobów medycznych na własną rękę. Są różne dobre rzeczy, tylko musi być taka procedura postępowania, jak powiedziałem.
Wszystko pod kontrolą lekarza?
Ależ oczywiście. To leży również w interesie firmy produkującej wyrób medyczny. Nic tak firmy nie wykończy jak grupa idiotów, którzy będą dany wyrób stosować niewłaściwie i potem mówić, że to nie pomaga.
Dr n. farm. Leszek Borkowski
– były prezes Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych, współautor sukcesu harmonizacji leków, konsultant ds. rynku leków amerykańskich funduszy inwestycyjnych, członek zespołu doradczego przy Agencji Rządu Francuskiego, powołany do Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP, pacjent onkologiczny – założyciel Fundacji RAZEM W CHOROBIE. Były dyrektor Instytutu Nauk o Zdrowiu Uczelni Warszawskiej im Marii Skłodowskiej-Curie, profesor nadzwyczajny mianowany na podstawie uchwały Senatu Uczelni.
Doradca z ramienia Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju w Londynie, pracujący na rzecz Ukraińskiego Ministerstwa Zdrowia w zakresie produktów leczniczych i wyrobów medycznych.
Jedyny w zespole farmaceuta, farmakolog będący członkiem inicjatywy „Nauka Przeciw Pandemii” - grupy naukowców określających sposoby walki z pandemią, metody jej wykrywania i zwalczania produktami leczniczymi.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.