Nie bez powodu fish pediure budzi sporo kontrowersji. Chodzi bowiem o usuwanie martwego naskórka ze stóp z wykorzystaniem żywych organizmów. Klient lub klientka zanurza stopy w akwarium pełnym malutkich rybek z gatunku Garra rufa (Brzana ssąca), które żywią się martwym naskórkiem. Zabieg nie jest bolesny, a klienci, którzy z niego skorzystali na ogół mówią, że czuli łaskotanie. Są jednak i tacy, którzy nigdy by się na taki zabieg nie zdecydowali. Już na samą myśl czują obrzydzenie.
Nie trzeba mieć bujnej wyobraźni, żeby zdawać sobie sprawę z potencjalnych zagrożeń. To gabinetów kosmetycznych trafiają różni ludzie, a stanu ich zdrowia czasem nie da się ocenić na pierwszy rzut oka. Rybki, które zjadają z ich skóry martwy naskórek teoretycznie mogą być narażone na różne choroby. Chociaż ryzyko jest niewielkie, eksperci z brytyjskiej Agencji Ochrony Zdrowia już w 2011 roku apelowali o zachowanie ostrożności. Ich zdaniem fish pedicure grozi zakażeniem wirusem HIV oraz WZW typu C. Oprócz osób z obniżoną odpornością, z takich zabiegów powinni także zrezygnować chorzy na cukrzycę oraz pacjenci z łuszczycą. Eksperci podkreślają, że choć ryzyko jest bardzo niskie, to nie można go wykluczyć.
Czytaj też:
Wyrzucasz tę część arbuza? Ona podnosi libido
Co zrobić, żeby uchronić się przed niechcianą pamiątką? Przede wszystkim należy poszukać miejsca, w którym ściśle przestrzegane są zasady higieny. Woda w akwarium powinna być wymieniana po każdym kliencie. Poza tym personel, zatrudniony w gabinecie kosmetycznym, powinien za każdym razem przeprowadzać krótki wywiad z klientem na temat stanu zdrowia oraz dokładnie oglądać jego stopy. Wszelkie rany i zmiany grzybicze są przeciwskazaniem do wykonania zabiegu.
Klienci, którzy są świadomi niektórych swoich schorzeń i chorób przewlekłych, powinni zawsze informować personel o swoim stanie zdrowia. Dzięki temu mogą zapewnić bezpieczeństwo innym osobom.