Pańskie nazwisko to gwarancja wykonania operacji plastycznych na najwyższym poziomie. Pana i pana klinikę znają chyba już wszyscy. Czy spełniło się pana marzenie?
Dr Marek Szczyt: Moim marzeniem było, jest i będzie pomaganie pacjentom. Od ponad dziesięciu lat prowadzę prywatną praktykę. Jestem szczęśliwy, że dzięki mojej pomocy pacjenci przechodzą holistyczne, spektakularne metamorfozy, zmieniają swoje życie, spełniają się prywatnie i zawodowo. Spotkałem wielu pacjentów, którzy z powodu defektu postrzegali świat przez pryzmat swojego kompleksu, a po operacji ich widzenie świata diametralnie się zmieniało. Łzy szczęścia, momenty wzruszenia, podziękowania – to właśnie jest dla mnie największym wyróżnieniem. Dla takich chwil warto wykonywać ten zawód i to jest dla mnie najgłębszy sens, pełne zawodowe spełnienie.
Czy są jakieś operacje, podczas których realizuje się pan bardziej jako chirurg plastyk?
Każdy pacjent, każda operacja są dla mnie tak samo ważne i do każdej podchodzę w indywidualny sposób. Przyznam, że są operacje, które lubię szczególnie. To np. totalne korekcje nosa czy rekonstrukcje ucha z żebra. Takich operacji wykonałem setki i one przynoszą mi ogromną satysfakcję. Lubię wyzwania, dlatego im bardziej skomplikowana jest operacja, tym większą mam satysfakcję. Przez siedem lat operowałem w Polanicy-Zdroju, prawdziwej kuźni talentów i tam wspólnie z kolegami wykonywaliśmy wyjątkowo trudne rekonstrukcje. Dziś ta wiedza i umiejętności procentują. Miałem zaszczyt operować z prof. Kazimierzem Kobusem, cenionym na świecie chirurgiem plastycznym. W ramach akcji „Lekarze bez granic” operowałem w Afryce. Rekonstrukcje twarzy przeprowadzane w ekstremalnych warunkach pozwoliły mi podejść do mojego zawodu z jeszcze większą pokorą.
W pana klinice operują też inni chirurdzy plastycy. Musi mieć pan do nich zaufanie.
Z dr. Krzysztofem Potockim znam się od wielu lat. Z moją kliniką jest związany od roku 2006. Praktykował u nestora polskiej chirurgii prof. Michała Kraussa. Dr Maciej Kulicki ma również bogate doświadczenie, m.in. odbywał praktykę w Klinice Uniwersytetu Karoliny Południowej w Charleston w USA. Jest autorem wielu publikacji z zakresu chirurgii plastycznej. Dobrze się uzupełniamy i mamy do siebie zaufanie. W klinice oferujemy również inne zabiegi, np. przeszczep włosów, operacje żylaków, ginekologię estetyczną – pełny zakres medycyny estetycznej. Do współpracy w tym zakresie udało mi się zaprosić znanych lekarzy, m.in. dr n. med. Kamilę Padlewską, dr n. med. Aleksandrę Rymszę i dr Monikę Bujanowską.
W pana klinice są organizowane konferencje z udziałem międzynarodowych ekspertów, co również wpływa na podniesienie rangi kliniki.
Zależy nam na popularyzacji chirurgii plastycznej, która do niedawna była tematem tabu albo wzbudzała skrajne emocje. Nasze zaproszenia przyjmują prelegenci z całego świata. Dzięki takim spotkaniom mamy szansę pokazać Polakom najnowsze trendy, osiągnięcia z tego zakresu. Poruszamy też ważne sprawy, jak np. bezpieczeństwo w chirurgii plastycznej. Cieszymy się, że nas wspierają media. Realizowany przez TVN Style serial „Sekrety chirurgii”, który pokazywał pracę naszej kliniki, udowodnił, jak wielkie jest zainteresowanie tym tematem.
Pana klinika jest też znana z operacji plastycznych okolic intymnych – jako pierwsza w Polsce tego typu placówka zorganizowała na ten temat międzynarodową konferencję.
Nasze zaproszenie przyjął ekspert labioplastyki dr Red Alinsod. Konferencja, którą zorganizowaliśmy wspólnie z firmą Artimed, wzbudziła ogromne zainteresowanie i pokazała, że warto o tym mówić więcej. Ginekologia estetyczna stwarza kobiecie wiele możliwości, by się stać atrakcyjniejszą, ale przede wszystkim pozwala jej normalnie funkcjonować. Do naszej kliniki zgłasza się wiele pacjentek cierpiących z powodu np. wypadania organów, wiotkości pochwy, kanału porodowego czy wyjątkowo dużych warg sromowych. Dr n. med. Rafał Kuźlik, który odpowiada za tego typu operacje w mojej klinice, to ginekolog o bardzo dużym doświadczeniu i wyczuciu. Doświadczenie przez wiele lat zdobywał za granicą, bo w Polsce ten temat jest jeszcze nie tylko mało popularny, ale też wstydliwy.