Ile jest jeszcze takich lampek ostrzegawczych?
Całkiem sporo. Kolejną jest zwiększająca się częstotliwość sięgania po alkohol. Jeśli ktoś zauważy wyraźną zmianę dynamiki picia (najpierw robi to z rzadka, potem co weekend, a potem i częściej), a także stwierdzi, że toleruje coraz większe ilości alkoholu (czyli może coraz więcej wypić), to nie powinien się wtedy cieszyć, że ma „mocną głowę”. Trzeba wiedzieć, że także w tej dziedzinie „trening czyni mistrza”, choć zazwyczaj tylko do pewnego czasu. W przypadku większości substancji psychoaktywnych mamy do czynienia z takim właśnie wzrostem tolerancji. Nasz organizm po prostu się adaptuje, poprzez wytwarzanie różnego rodzaju mechanizmów ułatwiających radzenie sobie z coraz większą ilością dostarczanej substancji psychoaktywnej.
Czy to już jest etap, kiedy trzeba zacząć się leczyć?
Niekoniecznie, to wciąż sygnały początkowe, którym warto się poprzyglądać. Kolejny poważny sygnał ostrzegawczy to sytuacja, gdy pijący zaczyna zaniedbywać swoje obowiązki, m.in. zawodowe. Dzwoni do szefa, że musi przełożyć spotkanie albo wziąć urlop na żądanie. Są to wszystko widoczne oznaki tego, że kontrola nad piciem jest u danej osoby coraz słabsza. Kolejna lampka powinna zapalić się wtedy, gdy ktoś po alkoholu decyduje się usiąść za kółkiem. Wtedy picie zaczyna być już bardzo niebezpieczne dla zdrowia i życia. Alkohol powoli przejmuje kontrolę nad życiem tej osoby. Oczywiście najwcześniej te znaki ostrzegawcze dostrzegają bliscy osoby nadużywającej alkoholu i w różny sposób dają jej o tym znać. Niestety, osoba pijąca najczęściej niczego z tym nie robi. To duży błąd, bo zgodnie z jedną z pierwszych definicji alkoholizmu, problem zaczyna się wtedy, kiedy picie powoduje szkody nie tylko u osoby pijącej, ale też u jej bliskich (m.in. szkody emocjonalne). A skoro bliscy się niepokoją, to widocznie ponoszą jakieś szkody. Aktualna definicja alkoholizmu, czyli uzależnienia od alkoholu jest oczywiście znacznie szersza. Uwzględnia ona m.in. to, że osoba uzależniona przestaje kontrolować swoje picie, a w związku z rosnącą tolerancją alkoholu, musi przyjmować coraz więcej alkoholu, aby uzyskać ten sam efekt co poprzednio, a kiedy usiłuje ograniczyć spożycie lub odstawić alkohol to pojawiają się u niej bardzo przykre objawy (alkoholowy zespół abstynencyjny), skłaniające do dalszego picia. Po to, żeby mniej cierpieć.
Dużo tych znaków ostrzegawczych. Przy którym z nich i w jaki sposób najlepiej zareagować?
Tu nie ma reguły. Generalnie, gdy sytuacja dojrzeje do tego, że bliska, życzliwa osoba zaczyna zdecydowanie zwracać pijącemu uwagę na jego problem alkoholowy, oznacza to, że nadszedł czas, aby zacząć coś z tym robić. Najlepiej poradzić się specjalisty. Nie warto zwlekać i udawać, że problemu nie ma, bo będzie się tylko pogłębiał. Ale osoby pijące same też dostrzegają wiele niepokojących sygnałów, takich jak np. palimpsesty alkoholowe, czyli luki w pamięci („przerwy w życiorysie”, „urwane filmy”) pojawiające się podczas picia alkoholu. Kiedy pijący nie pamięta wielu wydarzeń z dnia, kiedy pił, a głowę ma jeszcze nie najstarszą to nie da się ukryć, że ma poważny problem. Kiedyś przyszedł do mnie młody człowiek, pracujący w firmie handlowej, po mocno zakrapianym alkoholem spotkaniu z kontrahentami. Był załamany, bo następnego dnia po tym spotkaniu obudził się i pamiętał jedynie fragmenty z tego co zostało na nim ustalone. Uratowało go to, że nie był tam sam, ale bardzo wstydził się zapytać bardziej trzeźwego kolegę, co zostało tam ustalone. Na pewno niepokój powinny budzić także: przypadki samotnego sięgania po alkohol przez osoby, które dotychczas piły alkohol wyłącznie w sytuacjach towarzyskich, ukrywanie swojego picia przed bliskimi, nieudane próby zaprzestania lub ograniczania picia alkoholu, itp. Takich sygnałów ostrzegawczych nie wolno lekceważyć.
Gdzie trzeba się wtedy udać po pomoc? Do lekarza, psychologa, psychiatry?
Najbardziej kompetentni w tych sprawach nie są ani lekarze, ani też psychologowie, lecz odpowiednio przeszkoleni i posiadający certyfikaty specjaliści terapii uzależnień. Niestety, wiedza przeciętnego lekarza na temat alkoholizmu jest niewiele większa niż przeciętnego przechodnia, a w przypadku psychologów jest podobnie. Bardzo często jest tak, że udzielając różnych „światłych” i często nieprofesjonalnych porad lekarze czy psychologowie szkodzą osobom uzależnionym. Na przykład nie rozpoznają uzależnienia od alkoholu, lecz zaczynają u nich leczyć depresję, dają na to różne leki, niejednokrotnie uzależniające. Utwierdzają ludzi w błędnym przekonaniu, że mają depresję albo nerwicę, a tymczasem źródłem ich problemów zdrowotnych czy rodzinnych jest alkoholizm (uzależnienie od alkoholu).
Czytaj też:
Zatrucie alkoholowe to nie kac. Przyczyny, objawy, leczenie zatrucia alkoholowego
Wiele osób bagatelizuje problem nadużywania alkoholu. Piją dwa piwa czy dwie lampki wina dziennie i nie widzą w tym nic złego. Skąd się bierze wysoka społeczna tolerancja dla nadużywania alkoholu?
Wszystko zależy od celu spożywania alkoholu. Jeżeli ludzie robią to głównie po to, żeby zmienić swoje samopoczucie, to jest to niebezpieczne. Ale jeśli ktoś raz na jakiś czas napije się piwa ze znajomymi czy nawet upije się u cioci na imieninach, to nie można automatycznie w jego przypadku mówić o alkoholizmie. Choć oczywiście ja takiego zachowania nie mogę propagować i pochwalać. Niektórzy ludzie są tak skonstruowani, że będą mogli bez większych, widocznych szkód regularnie spożywać alkohol aż do późnej starości, zatrzymując się na określonej satysfakcjonującej ich dawce, np. lampce wina czy nawet setce wódki. Ale będą też i ludzie, którzy uzależnią się szybko i głęboko, ponosząc przy tym bardzo duże szkody. Z jednej strony nie można więc alkoholu demonizować: spożywanie go w granicach rozsądku to ludzka rzecz. Z drugiej strony nie można też zapominać o jego ciemnej stronie, czyli fakcie, że nawet sporadycznie przyjmowany alkohol generalnie działa szkodliwie na organizm (może zatem spowodować jakieś szkody zdrowotne, choć wcale nie musi).
Czy prawdą jest, że kobiety łatwiej uzależniają się od alkoholu od mężczyzn?
Tak, kobiety inaczej reagują na alkohol i łatwiej uzależniają się, z uwagi na swoją fizjologię, choć według statystyk zdecydowaną większość alkoholików stanowią mężczyźni. Brytyjskie badania z 2016 roku wykazały, że ryzyko dla zdrowia związane z piciem alkoholu nie różnicuje wyraźnie mężczyzn i kobiet. Określiły one, że tzw. „rozsądne” picie alkoholu, to zarówno w przypadku kobiet jak i mężczyzn, wypijanie maksymalnie 14 porcji alkoholu tygodniowo (gdzie 1 porcja zawiera 10 ml lub 8 g czystego alkoholu – przyp. red.). Niestety z badań wynika, że spożycie alkoholu przez młode Polki (20-40 lat) w ostatnich latach wyraźnie się zwiększyło. To bardzo zły prognostyk z perspektywy zdrowia publicznego, bo są to przecież kobiety w wieku rozrodczym. Picie kobiet to wynik dokonujących się na naszych oczach zmian kulturowych. Coraz więcej kobiet robi dziś karierę, przez co odkłada na później zakładanie rodziny, dzieci, małżeństwo. Są to często kobiety dobrze wykształcone, zamożne i dobrze „ustawione” w życiu, które pełnymi garściami korzystają z tego życia. Chętnie sięgają po alkohol, a część się niestety uzależnia.
Zastanów się, czy nie czas na ograniczenie alkoholu i poszukanie pomocy u specjalisty, jeśli:
-
Zauważasz, że sięgasz po alkohol dla poprawy nastroju i zmniejszenia napięcia
-
Pijesz częściej – np. nie raz-dwa, a cztery-sześć razy w tygodniu
-
Szukasz okazji do wypicia alkoholu
-
Coraz lepiej tolerujesz wypijany alkohol
-
Zaniedbujesz obowiązki z powodu alkoholu
-
Twoi bliscy zwracają Ci uwagę, że za dużo pijesz
-
Masz luki w pamięci z dnia, w którym piłeś alkohol.
Jeśli masz promile we krwi, a prowadzisz samochód, idziesz do pracy albo zajmujesz się dziećmi, to sygnał, że alkohol przejmuje kontrolę nad Twoim życiem.
Rozmawiał Wiktor Szczepaniak (zdrowie.pap.pl)Dr Bohdan Woronowicz, psychiatra
Terapią uzależnień zajmuje się od 45 lat. Jest absolwentem Akademii Medycznej w Warszawie oraz Studium Podyplomowego Profilaktyki Społecznej i Resocjalizacji przy Uniwersytecie Warszawskim. Doktor nauk medycznych, specjalista psychiatra, specjalista seksuolog, certyfikowany specjalista i superwizor psychoterapii uzależnień. Współzałożyciel Fundacji Biuro Służby Krajowej Anonimowych Alkoholików w Polsce. Wieloletni Prezes Zarządu Fundacji Zależni-Nie-Zależni. Odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski w uznaniu za wybitne zasługi i zaangażowanie w działalności na rzecz ludzi uzależnionych, laureat Nagrody Miasta Stołecznego Warszawy w 2018 r. Obecnie jest m.in. członkiem Zespołu Doradców Dyrektora Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych oraz Konsultorem Zespołu Komisji Episkopatu Polski ds. Apostolstwa Trzeźwości i Osób Uzależnionych. Autor ponad 200 artykułów naukowych i popularnonaukowych oraz kilku książek, w tym podręczników. Założyciel Centrum Konsultacyjnego AKMED, w którym od wielu lat pomaga osobom uzależnionym.
Czytaj też:
Dziękuję, ale nie przełknę