Zdrowie seksualne osób chorych na raka – o tym warto rozmawiać

Zdrowie seksualne osób chorych na raka – o tym warto rozmawiać

Dodano: 

Na „techniczne” i logistyczne problemy nakładają się sprawy relacyjne, np. konflikty między partnerami, które łączą się z chorobą i przekładają się na życie seksualne. Wielu pacjentów obawia się, czy aktywność seksualna jest dla nich bezpieczna, czy nic im się nie stanie. Inni odczuwają strach przed tym, jak ciało, zmienione przez chorobę, będzie odbierane przez partnera/partnerkę.

Pacjenci czasem martwią się własną nieatrakcyjnością, tym, że nie staną na wysokości zadania. Często są to obawy, które łączą się ze społecznymi stereotypami związanymi z leczeniem onkologicznym: przekonaniem o utracie kobiecości czy męskości w wyniku zabiegu chirurgicznego lub wypadania włosów, w związku z wyglądem bez peruki. Bywa, że to wszystko powoduje ogromne cierpienie. Zdarza się, że pacjent mówi: „Nie mam ochoty na seks, nie lubię swojego ciała”. Dobrze byłoby wtedy wysondować, czy to „nie mam ochoty” wynika ze strachu przed reakcją partnera/partnerki, czy to objaw depresji, a może jeszcze coś innego.

Problem negatywnego postrzegania swojego ciała to zresztą osobny temat, który najczęściej wymaga pracy terapeutycznej, jednak w niektórych sytuacjach nawet jednorazowa konsultacja i poradnictwo psychologiczne mogą pomóc.

Jest też cały szereg problemów związanych z efektami zabiegów ratujących życie, jak bywa np. w przypadku wyłonienia stomii. Dla wielu pacjentów może to być poważne utrudnienie, również w kontekście współżycia. Rolą lekarza czy terapeuty jest wsparcie i edukacja pacjenta, udzielenie mu informacji na temat tego, że życie seksualne ze stomią jest możliwe, że są sposoby, aby zabezpieczyć worek stomijny. Nie wszyscy np. wiedzą, że dostępna jest odpowiednia bielizna, która pomaga utrzymać worek stomijny „na miejscu”, a równocześnie nie odbiega wyglądem od klasycznych modeli.

Tak więc różnorodność problemów u pacjentów i pacjentek onkologicznych, które mogą mieć wpływ na ich życie seksualne, jest ogromna. Nie dla każdej osoby będą one równie istotne, ale warto pamiętać, że mogą się pojawić.

Czytaj też:
Czy wiesz, jak znaleźć wszystkie strefy erogenne ciała? O tych miejscach mogłeś nie wiedzieć

Czy kwestie światopoglądowe mogą przeszkadzać w leczeniu?

Raczej nie przeszkadzają, ale mogą mieć istotne znaczenie.

Przy wielu rodzajach leczenia cytostatykami, jeśli dana osoba jest aktywna seksualnie, wymagane jest stosowanie antykoncepcji, co dla niektórych osób bywa nie do przyjęcia. Takie rozmowy wymagają sporo wyczucia, aby szanując poglądy pacjentów równocześnie rzetelnie poinformować ich o potencjalnych zagrożeniach płynących z ewentualnego zajścia w ciążę. Zawsze warto mieć kontakt przykładowo do rozsądnego duchownego, który może wesprzeć tych pacjentów, dla których ważne jest nauczanie kościoła w kwestiach seksualnych.

Jednak światopogląd to także ogólne przekonania o aktywności seksualnej. Czasem słyszę też od pacjentek i pacjentów, że skoro już „normalnie się nie da”, to „szkoda zachodu”. To po raz kolejny brak edukacji seksualnej, bo wspomniane „normalnie” najczęściej oznacza dla pacjentów stosunek waginalny (penis-pochwa), a tymczasem seks to przecież dużo więcej, to różne sposoby podejmowania aktywności: stosunek oralny, analny, pocałunki, wzajemne pieszczoty, masturbacja, wzajemna masturbacja partnerów. Właściwie wszystko, co nazywane jest „grą wstępną”, to nie żaden wstęp, tylko już aktywność seksualna, która też może dać partnerom przyjemność i satysfakcję. Jeśli na ten moment nie mogą, nie chcą lub nie są w stanie podejmować aktywności seksualnej takiej, jaką podejmowali do tej pory, to być może warto rozważyć razem inną formę współżycia. Warto wspominać też o tym, że bliskość można budować stopniowo i nawet jeśli nie można podjąć „tradycyjnego” współżycia, to czułość, bliskość, pieszczoty, pocałunki mogą być ważne i odpowiadać na najważniejsze potrzeby chorego. Ciągle powtarzam, że we wszystkich tych tematach najważniejszy jest jednak jeden aspekt: szczera rozmowa obojga partnerów na temat swoich oczekiwań, lęków, chęci lub ich braku.

Choroba onkologiczna często dotyka pary, które są ze sobą od lat i wiele razem przeżyły, dlaczego więc teraz nie potrafią się dogadać?

Najczęściej właśnie z powodu braku rozmowy. Proszę sobie wyobrazić parę, w której ona jest po mastektomii i partnerzy uczą się bliskości na nowo. W głowie partnerki pojawia się przekonanie: „Nie jestem już kobieca, na pewno mu się nie podobam”, a jej partner, z szacunku dla niej, myśli: „Muszę być ostrożny i delikatny, żeby nie sprawić jej bólu”, ale nie mówią sobie o tym. To może powodować różne problemy, bo jeżeli partner zbliży się do swojej partnerki z takim przekonaniem i zacznie jej dotykać ostrożnie, to dla niej może to stanowić potwierdzenie jej przypuszczeń: „Aha, dotyka mnie tak ostrożnie, na pewno się do tego zmusza”. Odsuwa się więc, albo wzdryga, a on może wtedy pomyśleć: „Mimo wszystko ją zabolało, więc lepiej przestać”. Kiedy partner cofa dłoń, partnerka myśli, że go obrzydza i tak dalej... Tego typu sytuacje mogą wiązać się z ogromnym cierpieniem psychicznym i emocjonalnym, mogą prowadzić do utraty szeroko pojętej bliskości, a to głównie z powodu braku komunikacji.

Kiedy mówimy o związku seksuologii i onkologii warto pamiętać, że seksualność pacjenta to jest coś, z czym on już wchodzi w chorobę. To oznacza, że lekarze powinni – oprócz swojej specjalności – mieć choćby podstawową wiedzę na temat seksualności człowieka...

Zdecydowanie. Szczególnie, że może nam się „trafić” pacjent inny niż zwykle. Żyjemy w społeczeństwie, które jest nastawione jest na heteronormatywność, wychodzimy z założenia, że wszystkie osoby, z którymi się spotykamy są heteroseksualne, a ich tożsamość płciowa jest zgodna z płcią nadaną przy urodzeniu. Tymczasem tak nie jest i musimy umieć na to zareagować, szczególnie, że niejednokrotnie do wszystkich problemów, których dotychczas te osoby doświadczały, dochodzą teraz kłopoty związane z chorobą onkologiczną, co bardzo komplikuje ich sytuację. Na co dzień nie myślimy często o sytuacji osób nieheternormatywnych, więc tym bardziej nie wpadają nam do głowy ewentualne komplikacje związane z procesem choroby i leczenia, ale nawet, jeśli mielibyśmy towarzyszyć w takich sytuacjach rzadko, warto wiedzieć, jak zareagować.

Czytaj też:
Rak jajnika: Wcześniej wykrywać, leczyć najnowszymi metodami

Na przykład jeśli osoba transpłciowa nie przeszła jeszcze korekty płci, to znaczy funkcjonuje już społecznie jako kobieta, ale nie odbyła się jeszcze rozprawa sądowa, która metrykalnie zmienia jej płeć lub nie odbyła się chirurgiczna korekta płci, to pojawia się pytanie: na jakiej sali położyć taką osobę? Nie ma rozwiązań prawnych pasujących do każdej sytuacji, czasami po prostu trzeba pomyśleć jak zorganizować leczenie, by z szacunkiem i życzliwością potraktować każdego pacjenta. Można na przykład wygospodarować jakąś pojedynczą salę, by nie naginać przepisów, ale też jednocześnie nie tworzyć problemu. Do dobrych praktyk należy zapytanie takiej osoby, jak się do niej zwracać – badania pokazują, że używanie imienia jakiego życzy sobie osoba transpłciowa zmniejsza współczynnik samobójstw w tej grupie. Polskie prawo nie uwzględnia państwowego dostępu do ginekologa dla transpłciowych mężczyzn, którzy nie zdecydowali się na korektę płci i mają wewnętrzne bądź zewnętrzne narządy płciowe żeńskie. To oznacza, że tacy pacjenci nie są objęci ogólnodostępną, darmową opieką i profilaktyką zdrowotną, co może przekładać się np. na zbyt późne rozpoznawanie choroby nowotworowej.

Trochę inny rodzaj problemów mają osoby o orientacji psychoseksualnej innej niż heteroseksualna, a więc m.in. lesbijki, geje i osoby biseksualne. Obawa przed homofobią ze strony personelu medycznego, problemy rodzinne (np. odrzucenie przez rodzinę pochodzenia, brak wsparcia społecznego), brak możliwości wzięcia zwolnienia opiekuńczego na członka rodziny w przypadku braku prawnego sformalizowania związku, obawa o przyszłość wspólnie wychowywanych dzieci w przypadku śmierci biologicznego rodzica... Ale to już temat na osobną rozmowę. W kontekście pomocy psychoonkologicznej warto po prostu zadbać o to, żeby każdego pacjenta i każdą pacjentkę traktować z szacunkiem i uważnością w odniesieniu do ich indywidualnych rozterek, problemów i trudności, nie zakładając i nie narzucając rozwiązań, ale mając świadomość różnorodnych zależności.

W XXI wieku wiedza jest dostępna na wyciągnięcie ręki – aby dobrze pomóc każdej osobie zmagającej się z diagnozą choroby nowotworowej w możliwie wielu aspektach jej życia, warto zdobyć chociaż podstawową wiedzę psychologiczną i seksuologiczną.

Wywiad powstał dzięki wykładowi wygłoszonemu przez Martę Banout podczas V FORUM PSYCHOONKOLOGII, organizowanym przez Stowarzyszenie UNICORN w dniu 26 listopada 2020 r.

Czytaj też:
Jakie zmiany w polskiej onkologii zaszły w ostatnim roku?