Jaki jest związek między zmianami klimatu a chorobami zakaźnymi?

Jaki jest związek między zmianami klimatu a chorobami zakaźnymi?

Dodano: 

PAP: Raport ostrzega też przed bakteriami Vibrio w Bałtyku; mogą one powodować zapalenie żołądka i jelit, a także zakażenia ran i posocznicę. W 2018 r. było aż 107 dni na wybrzeżu Bałtyku odpowiednich dla rozwoju Vibrio.

Dr A.A.: Jeśli wzrośnie średnia temperatura powietrza w danym regionie, to następuje też ocieplanie się wód powierzchniowych. Gdy mamy zatem kilka lub kilkanaście dni z bardzo wysoką temperaturą powietrza, wzrasta temperatura wody. W takiej wodzie mogą się pojawić bakterie i wirusy bardziej dostosowane do warunków cieplejszych. I odwrotnie – obserwujemy istotne zaburzenie zlodowacenia wód zimą.

W Polsce środkowej temperatury powietrza coraz częściej – tak jak w tym roku – oscylują zimą wokół 0℃. prognozy zmian klimatu sugerują, że z końcem XXI wieku nasza zima będzie bezśnieżna – będzie za ciepło na utrzymanie się pokrywy śnieżnej. Burza śnieżna w Warszawie w poniedziałek 17 stycznia jest znakomitym przykładem: w środku zimy mieliśmy gradobicie, intensywne opady śniegi i… wyładowania atmosferyczne, typowe dotychczas dla okresu wiosenno-letniego. Kilka godzin później śnieg się stopił.

PAP: Pojawienie się pandemii COVID-19 było przypadkowe czy w jakim stopniu jest jednak związane ze zmianą klimatu?

Dr A.A.: Musimy przede wszystkim odróżnić czas skolonizowania ludzi przez wirusa odzwierzęcego, jakim jest SARS-CoV-2, od jego rozpowszechnienia się między ludźmi. Etap pierwszy odbył się w warunkach naturalnych, przynajmniej jak na razie wszystko na to wskazuje. Tu czynnikiem ryzyka nie była zmiana klimatu, ale agresywne przekształcanie środowiska przyrodniczego i skracanie dystansu między zwierzętami dzikimi, domowymi i ludźmi. Publikowane wyniki badań genetycznych struktury wirusa SARS-CoV-2 na razie nie wskazują na to, aby słuszna była koncepcja laboratoryjnej fazy w ewolucji wirusa.

PAP: Chodzi o to, czy ludzie nie majstrowali w DNA tego patogenu?

Dr A.A.: Nie jestem specjalistą w tej dziedzinie, jednak gdyby w cyklu ewolucyjnym tego wirusa był etap laboratoryjny, to widoczne byłoby to w jego strukturze genetycznej jako "przerwa reprodukcyjna", czyli stabilność struktury genetycznej wirusa. A takiego dowodu oczywiście jak na razie nie mamy. Niezależnie od tego nie ulega wątpliwości, że jest to wirus pochodzenia odzwierzęcego, wywodzący się z natury.

PAP: Badania to potwierdzają?

Dr A.A: W latach 2014-2018 brałam udział w badaniach w Azji Południowo-Wschodniej, w Kambodży i Losie, podczas których były odławiane nietoperze i przeprowadzono analizy genetyczne wykrywanych u nich patogenów. Te z nich, które były nosicielami koronawirusów, przemieszczały się w swej aktywności życiowej bliżej człowieka. Ludzie zwykle tak zmieniają środowisko, że sprzyja ono sąsiedztwu nietoperzy różnych gatunków, które w warunkach naturalnych nie mają ze sobą kontaktu. Dla przykładu rozwój elektryczności przyciąga owady, będące pożywieniem dla nietoperzy – zatem nietoperze owadożerne adaptują się do warunków życia w sąsiedztwie ludzi. Z kolei nietoperze owocożerne – wędrują za sadami owocowymi. Proces transferu nietoperzy do socjo-ekosystemów jest epidemiologicznie niebezpieczny. Ale to nie znaczy, że to nietoperze są niebezpieczne. To nasze zarządzanie zasobami środowiska przyrodniczego jest daleko niewystarczające i niedostosowane do nieoczywistych zagrożeń.

PAP: Podczas tych badań wykryto koronawirusa spokrewnionego z SARS-CoV-2?

Dr A.A.: Nie, w naszym projekcie nie wykazaliśmy obecności koronawirusów, będących bezpośrednimi krewnymi SARS-CoV-2 – a zatem tego, który skolonizował ludność w Wuhan w Chinach. Jednak w styczniu 2019 r. zaczęto przeszukiwać bazę danych dotyczących koronawirusów odzwierzęcych. Moi koledzy, z którymi prowadziłam badania w Kambodży i Laosie, w 2020 r. opublikowali wyniki analiz z tych krajów i okazało się, że wśród nietoperzy lokalnie krążył koronawirus bardzo mocno spowinowacony z tym z Wuhan. Zatem w regionie Azji Południowo-Wschodniej na skutek naturalnej ewolucji były warunki do prób takiej kolonizacji. To był naturalny i długi proces dopasowania wirusa do kolejnego żywiciela.

PAP: Aż został zaatakowany człowiek lub grupa ludzi, u których SARS-CoV-2 mógł się namnożyć, a potem rozprzestrzenić?

Dr A.A.: Wszyscy w ciągu swego życia doświadczamy prób skolonizowania naszego organizmu przez różnego rodzaju bakterie, wirusy i pasożyty. Jednak tylko niektóre z nich kończą się sukcesem, zdecydowanej większości się to nie udaje.

PAP: Nie było to związane ze zmianą klimatu?

Dr A.A.: Nie. Miało to raczej związek z szybkim, wręcz rabunkowym wejściem człowieka do środowiska naturalnego i skróceniem dystansu między człowiekiem i dzikimi zwierzętami.

PAP: Co zatem najbardziej sprzyjało szybkiej kolonizacji człowieka przez SARS-CoV-2?

Dr A.A.: Już po sześciu miesiącach od wybuchu epidemii w Chinach koronawirus ten był obecny w każdym kraju. Główną tego przyczyną był transport, ponieważ od zakażenia do pojawienia się objawów najczęściej mijało aż pięć, sześć dni. W tym czasie można było się przemieścić na dużą odległość i przenieść infekcję w dowolny zakątek świata.

PAP: Jakie kolejne zakażenia mogą nam jeszcze zagrażać?

Dr A.A.: Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) wymienia dziesięć takich zagrożeń, koronawirusy od początku były wysoko na tej liście. Artykuł z naszych badań ostrzegający przez tymi patogenami ukazał się w 2018 r., a już jesienią 2019 r. pojawiła się epidemia w Wuhan. Dla nas nie było to zaskoczeniem.

PAP: A jakie nowe owady mogą być wektorami chorób zakaźnych?

Dr A.A.: W Europie pojawił się pochodzący z Chin szerszeń azjatycki (Vespa velutina), przeniesiony do Europy około 2004 r., prawdopodobnie wraz z transportem porcelany. Świetnie się odnalazł w Europie Zachodniej, jest już obecny we Francji, Włoszech oraz w Niemczech – i zbliża się do Polski. Nie drażniony, nie robi ludziom nic złego, ale zaczyna być dominującym owadem w niszach ekosystemów, w których się pojawia, i tym samym obniża bioróżnorodność owadów typową dla europejskiego ekosystemu. Nasze europejskie biedronki – tak dobrze w Polsce znane z naszego dzieciństwa też jest zastępowana/wypierana przez owady z Azji.

Czytaj też:
Nowe zagrożenie: COVID-19 i grypa równocześnie. Dr Kuchar: Choroby i czynniki ryzyka w Polsce kumulują się
Czytaj też:
Spadła średnia długość życia w Polsce. Eksperci: Tak źle jeszcze nie było

Źródło: Nauka w Polsce PAP / Zbigniew Wojtasiński