Paulina Cywka, „Wprost”: Jak dowiedziała się pani o chorobie?
Karolina Skiba: Balsamowałam się po kąpieli i wyczułam guzka w piersi. I zaczął mnie wtedy strasznie boleć brzuch. Intuicja podpowiedziała mi, że coś jest nie tak. Poszłam na USG i lekarz, który je przeprowadzał, powiedział mi, że następnego dnia trzeba będzie zrobić biopsję, bo bardzo źle to wygląda. I właśnie przy biopsji wyszło, że to są sprawy nowotworowe.
Czy zauważyła pani u siebie jakieś inne niepokojące objawy, poza guzkiem w piersi?
Nie. Absolutnie. Nie miałam żadnych innych objawów. Wręcz przeciwnie. Byłam zdrowa, bardzo aktywna. Prowadziłam zdrowy tryb życia. Dobrze się odżywiałam. Moja diagnoza była dla wszystkich szokiem. Nikt się tego nie spodziewał. Ja również. Pierwszą godzinę po usłyszeniu diagnozy przepłakałam. Byłam wstrząśnięta. Później stwierdziłam, że trzeba podejść do tego zadaniowo. Jestem typem zadaniowca. Do wszystkiego w życiu podchodzę zadaniowo. Powiedziałam sobie, że trzeba to po prostu przejść.