Fatalna pomyłka kliniki in vitro w Policach, gdzie zamieniono zarodki i pacjentka urodziła cudze dziecko z poważnymi wadami genetycznymi, ożywiła dyskusję o in vitro i dostarczyła amunicji jego wrogom. Pomyłek można by uniknąć, gdyby w Polsce istniały regulacje dotyczące samej procedury. A przynajmniej łatwiej byłoby ustalić winnych w przypadku, gdy obca kobieta musi się zaopiekować śmiertelnie chorym dzieckiem, a biologiczna matka nie ma do niego żadnych praw. Nadzieję budzi projekt ustawy o in vitro, który w marcu trafi pod obrady Sejmu. Najświeższy spośród kilku, może kilkunastu, które w ciągu ostatnich dziesięciu lat powstawały w resorcie, biurach poselskich i stowarzyszeniach. Mówi się, że premier Ewa Kopacz wykorzysta go jako zasłonę dymną dla innej niedotrzymanej obietnicy rządu PO – ustawy o związkach partnerskich.
BEZ WYBORU PŁCI
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.