Syndrom VIP sprawia, że opieka nad pacjentami z pierwszych stron gazet to prawdziwe wyzwanie. Bez względu na to, czy są hospitalizowani, czy nie. Przestrzeganie najlepszych praktyk kontroli zakażeń i zapewnienie jak najlepszej opieki powinno oczywiście dotyczyć wszystkich pacjentów. Także tych trudnych – VIP-ów. Łatwiej jednak powiedzieć niż zrobić.
Czym jest syndrom VIP?
Syndrom VIP polega na traktowaniu przez personel medyczny pacjentów VIP inaczej niż wszystkich innych. Chodzi o presję, którą czują na sobie medycy, by spełniać każde życzenie tych osób. Problemem zajęli się już nawet psychiatrzy, którzy podzielili tych trudnych pacjentów na trzy grupy: gwiazdy, które skupiają na sobie uwagę mediów, przez co kieruje się i ona na lekarzy, a ci wcale tego nie chcą. Druga grupa to budzące podziw VIP-y, przy których zespół medyczny może stracić obiektywizm. I w końcu trzecia z grup – potentaci, emanujący narcyzmem, który może się przenieść... na lekarzy, walczących o opiekę nad nimi.
O seks i narkotyki VIP-ów nie pytamy
Każda z tych grup może żądać od lekarzy specjalnej opieki. Oczekiwać wykonania konkretnych zabiegów, (nie)podawania konkretnych leków, sabotować przedstawiony plan leczenia. Z kolei lekarze mogą na skutek ich zachowania zlecać za dużo badań, bo będą się bali, że coś przeoczą. Może też być odwrotnie – u VIP-a tych badań wykona się mniej, żeby zaoszczędzić mu bólu, zakłopotania. Trudnych pacjentów z tego ostatniego powodu rzadziej też pyta się o nadużywanie zakazanych substancji czy ich aktywność seksualną.
Nierealistyczne wymagania VIP-ów mogą powodować nierozsądne decyzje kliniczne, źle wpływające na samo leczenie. Co więcej, szczególnie wymagające osoby nierzadko monopolizują opiekę całego personelu medycznego, który w tym samym czasie mógłby pomóc i innym pacjentom. Syndrom VIP poddano nawet specjalnym badaniom. Lekarzy z ośmiu miast w USA zapytano o to, czy kiedykolwiek sami pacjenci VIP lub ich rodziny, otoczenie, zgłaszali pretensje do lepszego traktowania niż innych pacjentów. Większość medyków odpowiedziała, że tak.
Wola Trumpa nie powinna stanowić zagrożenia dla innych
Donald Trump, nazywany w Stanach Pierwszym Pacjentem już nie raz w swojej walce z koronawirusem wymagał specjalnego traktowania. Jako jedyny na świecie leczony jest mieszanką trzech leków, wyszedł ze szpitala pierwszego dnia w czasie terapii, która u innych pacjentów wymaga 5-dniowej hospitalizacji. Trump machał też wspierającym go osobom z hermetycznie zamkniętego pojazdu. Tymczasem pacjent z COVID-19 powinien być izolowany, by nie zarażać innych – tych, którzy tę jego przejażdżkę zorganizowali. Zapewne jednak we wszystkich tych przypadkach zadziałał syndrom VIP i lekarze przestraszyli się swojego potężnego pacjenta. Jednak autonomia ludzi u władzy nie powinna stanowić zagrożenia dla innych. Nawet jeśli trudny pacjent zachowuje się lekkomyślnie, lekarze powinni unikać podążania za nim.
Czytaj też:
Donald Trump ma największy wpływ na dezinformację w temacie COVID-19? Nowe badania