Bunt dwulatka – fakty i mity. Jak przetrwać trudny czas?

Bunt dwulatka – fakty i mity. Jak przetrwać trudny czas?

Dodano: 
Bunt dwulatka
Bunt dwulatka Źródło:Shutterstock

Gdy twój spokojny i poukładany dotąd dwulatek nagle zaczyna wszystkiego odmawiać, możesz być pewien, że właśnie rozpoczął się bunt dwulatka. To trudny okres zarówno w życiu dzieci, jak i rodziców. Można go jednak przetrwać w miarę bezboleśnie, jeśli tylko podejdziemy spokojnie do tematu.

Co to jest bunt dwulatka?

Bunt dwulatka to czas najczęściej pomiędzy 18. a 26. miesiącem życia, kiedy dziecko nagle odkrywa, że jest odrębną od rodzica istotą i swoim zachowaniem może wpływać na rzeczywistość. Zaczyna więc nieustannie używać słowa „nie”, sprawdzając na ile może sobie pozwolić.

„Nie chcę tej bluzki”, „nie chcę się bawić”, „nie chcę jeść kanapki”, „nie lubię tego misia”, „kup mi lizaka”, „nie będę teraz spał”, „chcę spać z tatą/mamą”, „nie lubię cię” –to przykłady zachowań, z którymi rodzice muszą mierzyć się kilkanaście razy dziennie. Niestety nie jest to sytuacja krótkotrwała, bo może trwać nawet do 6 miesięcy. Dlatego warto zastanowić się, jak pomóc dziecku przejść przez ten trudny czas i w ten sposób ułatwić funkcjonowanie całej rodziny.

Moje dziecko jest złośliwe! – MIT

Dziecko nie chce zjeść w miseczce, w której dotychczas zawsze jadło; nie chce włożyć bucików; kłóci się o zieloną bluzkę, a nie czerwoną. Chce bawić się klockami, a gdy je dostaje, płacze, że nie lubi klocków, woli samochody, a najchętniej to by teraz obejrzało bajkę. A gdy tę bajkę dostaje to zaczyna wymuszać, że chciało obejrzeć inną albo domaga się kolejnej.

Uff... Po takiej scenie cierpliwość rodzica zaczyna się kurczyć. A gdy taka sytuacja powtarza się kilkanaście (!) razy w ciągu dnia, wielu rodziców jest przekonanych, że trafił im się złośliwy egzemplarz, który przez cały dzień robi wszystko, by wyprowadzić ich z równowagi i zrobić im na złość.

Tylko że tak nie jest.

Dziecko przeżywa stres – FAKT

Proces dorastania i dojrzewania jest dla człowieka niezwykle trudny. Zanim więc pomyślimy, że nasz kochany maluch chce nas wykończyć, warto sobie uświadomić, że system nerwowy dwuletniego dziecka nie jest jeszcze w pełni rozwinięty. Ba, można powiedzieć, że dopiero pączkuje. Stąd te wszystkie płacze, histerie, wymuszania – dziecko nie radzi sobie z własnymi emocjami i nie wie, jak w inny sposób poinformować świat (czyli rodziców) o tym, że coś mu nie odpowiada.

Czytaj też:
Ile ruchu i snu potrzebują małe dzieci?

Bunt dwulatka jest wychowawczą porażką – MIT

MIT. Żądanie innej łyżki, innych spodni czy zabawek nie wynika z rzeczywistego pragnienia dziecka. Ono jedynie sprawdza na ile może sobie pozwolić i czy swoim zachowaniem jest w stanie skłonić rodzica do zmiany decyzji. Uczy się również samodzielnie je podejmować, a proces ten jest dla niego trudny i wyczerpujący emocjonalnie.

Dwulatek uczy się podejmowania decyzji – FAKT

Wybór koloru bluzki czy skarpetek wydaje nam się rzeczą błahą, ale dla dwuletniego dziecka to sprawa ogromnej wagi. Bo oto ja, mały człowiek, mogę swoim zachowaniem wpłynąć na dorosłego i zdecydować o c z y m ś. Dla takiego malucha to szokujące odkrycie.

Może więc lepiej czasem odpuścić, nie tłumaczyć po raz kolejny, że zielona bluzka nie pasuje do czerwonych spodenek albo że okulary przeciwsłoneczne nie są potrzebne w mieszkaniu i pozwolić mu samodzielnie podjąć decyzję. Dziecko będzie tak przejęte, że szybko się uspokoi, a sytuacja wybuchowa zostanie zażegnana.

Dziecko to mały człowiek – FAKT!

Może to wydawać się absurdalne, ale często o tym zapominamy. Nasz dwulatek to nie tylko rozkoszny lub w ostatnim czasie niesforny dzieciaczek, ale też mały człowiek. Ma prawo do własnego zdania, innych upodobań smakowych czy do gorszego dnia.

Zanim więc wybuchniemy złością, że nasz syn lub córka po raz kolejny nie chcą zjeść brukselki albo toczą wojnę o założenie innego podkoszulka, pomyślmy, że mają prawo czegoś nie lubić albo mieć inny gust. To zaskakujące, ale tak małe dzieci mają już swoje upodobania i czasem naprawdę wystarczy pozwolić im zdecydować w jakiejś kwestii, by uniknąć wybuchu płaczu i złości.

Świadomość, że wychowujemy małą istotę, pozwala również niejako „wyjść” spoza tej sfery złości. Możemy wtedy zauważyć ze zdziwieniem, że stoi obok nas mała odrębna istota, która ma inne gusta i która nie jest nami. I to odkrycie może zaskoczyć rodzica.

Bunt dwulatka to nie wojna z rodzicem – FAKT

Nasze nastawienie do całego procesu nauki asertywności i samodzielności u dziecka odgrywa ogromną rolę. Musimy sobie uświadomić, że ten cały „bunt” to nie atak przeciwko nam. A to bywa trudne. To nie jest żadna wojna, którą dziecko postanowiło nam wytoczyć i nie musimy skupiać się na tym, by wygrać tę batalię.

Gdy rodzic przez cały dzień zajmuje się dzieckiem, pielęgnuje je, przygotowuje mu posiłki, wymyśla zabawy, zabiera na plac zabaw, a w zamian tylko słyszy „nie” i „nie”, odbiera to jako atak. A to tylko etap rozwoju systemu nerwowego – brzmi dużo lepiej, prawda? To nic innego, jak nauka asertywności, czyli cechy, którą bardzo cenimy w dorosłym życiu. Chcemy, by nasze dziecko było pewne siebie, zdecydowane, miało własne poglądy – ale tego trzeba się nauczyć. A nauka ta rozpoczyna się właśnie od tej błahej decyzji dotyczącej wyboru koloru koszulki.

Bunt dwulatka można przejść spokojnie – FAKT

Aby przetrwać ten trudny proces dojrzewania malucha, trzeba wykazać się dużą empatią i zrozumieniem. To oczywiście nie jest łatwe, ale procentuje. Wyobraźmy sobie, że każdego dnia w pracy kilkanaście razy dziennie mamy spięcie z innym pracownikiem czy z szefem. Nie jesteśmy nawet w stanie wyobrazić sobie takiej sytuacji! Już jedno niemiłe zdarzenie w ciągu dnia potrafi skutecznie obniżyć nam nastrój i wypompować z nas całą energię. To przekłada się na nasze funkcjonowanie również w sferze prywatnej – po trudnej sytuacji nic nas nie cieszy i ciężko nam wrócić na właściwe tory.

A dziecko tego nie potrafi, bo dopiero uczy się, które tory są właściwe. Reagując złością czy agresją na jego próby nauki samodzielności, powodujemy u niego jeszcze większy stres. Bo ono nie rozumie, dlaczego mama czy tata tak się złoszczą. Przecież chciało tylko inną łyżeczkę, a rodzice krzyczą na nie całe popołudnie. Nie warto walczyć z dzieckiem, złościć się na nie, bo to tylko dodatkowo stresuje dziecko i utrudnia maluchowi zrozumienie całej sytuacji. Im bardziej elastycznie podejdziemy do tego etapu, tym łatwiej będzie nam go przetrwać. A przecież wszystkim nam zależy, by w domu był spokój i zrozumienie.

Czytaj też:
Jak sobie radzić z „dobrymi radami” przy wychowaniu dzieci?