Dlaczego COVID-19 jest znacznie gorszy niż grypa? Naukowcy alarmują

Dlaczego COVID-19 jest znacznie gorszy niż grypa? Naukowcy alarmują

Dodano: 
Grypa, zdjęcie ilustracyjne
Grypa, zdjęcie ilustracyjneŹródło:Fotolia / Andrey Popov
Eksperci twierdzą, że istnieje wiele powodów, dla których COVID-19 jest poważniejszą chorobą niż grypa sezonowa. Wskazują, że nie ma jeszcze szczepionki przeciwko COVID-19, a odporność w społeczeństwie nie wzrosła. COVID-19 jest również bardziej zaraźliwy niż grypa i ma wyższą śmiertelność oraz odsetek hospitalizacji.

Teoretycznie COVID-19 wygląda podobnie do grypy sezonowej. Obie choroby mogą powodować objawy takie jak gorączka i bóle ciała i bardziej grożą śmiercią osobom powyżej 65. roku życia. Wirusy wywołujące te choroby rozprzestrzeniają się w podobny sposób, głównie z osoby na osobę drogą kropelkową. Jednak COVID-19 nie jest grypą sezonową – pod wieloma względami jest znacznie gorszy.

W czasopiśmie Journal of American Medical Association zauważono, że zgony na grypę i te z powodu COVID-19 nie są zgłaszane tak samo. W artykule dra Jeremy'ego Samuela Fausta, specjalisty w dziedzinie stwardnienia rozsianego i specjalisty medycyny ratunkowej powiązanego z Brigham and Women's Hospital w Massachusetts można przeczytać, że zgony na grypę szacuje się, a zgony na COVID-19 są potwierdzonymi przypadkami. Naukowiec zauważa, że ​​w połowie kwietnia liczba zgonów z powodu COVID-19 w Stanach Zjednoczonych wynosiła około 15 000 tygodniowo. W typowym „szczycie tygodnia” liczba zgonów z powodu grypy wynosi około 750. Faust podsumowuje, że liczba zgonów z powodu COVID-19 wynosi od 10 do 44 razy więcej ofiar śmiertelnych niż w przypadku grypy.

Inni eksperci twierdzą, że istnieją również powody poza surowymi statystykami, które wskazują, że COVID-19 jest bardziej niebezpieczny niż grypa.

Czytaj też:
Gorączka nie jest wiarygodnym wskaźnikiem zakażenia koronawirusem?

Wiele niewiadomych w temacie COVID-19

Dr Michael Chang, specjalista chorób zakaźnych z McGovern Medical School w UTHealth w Houston mówi, że jednym z największych wyzwań w dziedzinie SARS-CoV-2, wirusa wywołującego COVID-19, jest to, że jest on całkowicie nowy. Oznacza to, że jest wiele rzeczy, o których nie wiemy: jak się rozprzestrzenia, jak zaraża ludzi, jak powoduje uszkodzenia w ciele, jak reaguje na niego układ odpornościowy. Z drugiej strony, grypa sezonowa istnieje już od dawna, więc naukowcy i lekarze wiedzą o niej wiele i znają najlepszy sposób leczenia.

– Mamy większe doświadczenie w temacie powikłań grypy, takich jak problemy z sercem i bakteryjne zapalenie płuc, które występują po zachorowaniu, ale w przypadku COVID-19 każde leczenie jest zasadniczo próbą – powiedział Chang.

Dostępna jest również coroczna szczepionka przeciw grypie sezonowej. Chociaż nie ma 100 procent skuteczności, zapewnia pewną ochronę i może zmniejszyć nasilenie choroby. Szczepionka przeciw grypie nie tylko chroni osoby zaszczepione. Chroni także większą społeczność, spowalniając rozprzestrzenianie się wirusa grypy.

Istnieją też leki zatwierdzone do leczenia grypy sezonowej. Mogą one skrócić czas trwania i nasilić objawy u osób z grypą. W przypadku COVID-19 szczepionka pojawi się najprawdopodobniej za 12-18 miesięcy, a obecnie nie ma zatwierdzonych metod leczenia.

Nowy koronawirus rozprzestrzenia się także łatwiej niż większość przypadków grypy. Średnio jedna osoba z koronawirusem przekazuje go 2-2,5 innym osobom w porównaniu z 0,9 do 2,1 osób zarażanych wirusem grypy. Osoby z koronawirusem mogą również przekazywać go innym do 3 dni zanim pojawią się objawy.

Czytaj też:
Eksperci: powszechniejsze szczepienia przeciw grypie ułatwiłyby diagnozę COVID-19

Więcej zgonów w krótkim czasie

Zgony przez COVID-19 miały miejsce w ciągu 2 miesięcy, podczas gdy typowy sezon grypowy trwa około 5 miesięcy. Całkowita liczba zgonów związanych z grypą jest równa mniej więcej połowie populacji osób zaszczepionych przeciwko grypie. W przypadku koronawirusa taki bufor odporności nie istnieje.

Niektórzy epidemiolodzy uważają, że powtarzające się fale infekcji SARS-CoV-2 mogą trwać do 2022 r Będzie to wymagało pewnej formy dystansu fizycznego, aby kontrolować przyszłe epidemie. Gdyby państwa i miasta nie wprowadziły środków zdrowia publicznego, takich jak dystans fizyczny i zalecenia pobytu w domu, eksperci twierdzą, że liczba ofiar śmiertelnych COVID-19 mogłaby być znacznie wyższa.

W marcowym raporcie Imperial College London w Wielkiej Brytanii oszacowano, że gdybyśmy nie podjęli żadnych kroków w celu spowolnienia rozprzestrzeniania się koronawirusa, 81 procent populacji zarażałoby się wirusem w trakcie epidemii.

Aby dowiedzieć się o śmiertelności zaraźliwych wirusów, naukowcy analizują wskaźnik śmiertelności infekcji (IFR) – stosunek całkowitej liczby zgonów do łącznej liczby osób z wirusem. Obecne szacunki IFR dla koronawirusa wynoszą od 0,4 do 1,5 procent, czyli od 4 do 15 razy więcej niż grypa, która ma IFR wynoszący około 0,1 procent.

Wyzwaniem związanym z oszacowaniem IFR dla koronawirusa jest to, że infekcje są trudniejsze do ustalenia niż zgony.

Wiele przypadków zakażenia SARS-CoV-2 przebiega bezobjawowo lub może nie zostać zgłoszonych z powodu braku badań. Ten sam problem występuje w przypadku śledzenia infekcji grypowych, ale naukowcy dysponują większą ilością danych z poprzednich lat, z których mogą skorzystać, by oszacować infekcje grypowe w populacji.

Przeciążone szpitale

Wpływ COVID-19 na szpitale jest jednym z najważniejszych przypomnień, że nie jest to tylko kolejna grypa. Grypa sezonowa zdarza się każdego roku, a większość szpitali jest w stanie nadążyć za leczeniem pacjentów hospitalizowanych z powodu tej choroby. Dlaczego?

Po pierwsze, ponieważ wiele osób otrzymuje szczepionkę przeciw grypie, wirusy grypy rozprzestrzeniają się wolniej w całej populacji. W rezultacie hospitalizacje są rozciągane na dłuższy okres. Ale, jak widzieliśmy w wielu miastach, wybuchy koronawirusa mogą prowadzić do dużej liczby osób wymagających hospitalizacji w tym samym czasie. Istnieje również duża różnica w odsetkach hospitalizacji między tymi dwiema chorobami.

Dane CDC pokazują, że w ciągu pierwszych 6 tygodni sezonu grypowego 2017–2018 – w przybliżeniu zgodnie z dotychczasową długością pandemii – 1,3 na 100 000 osób było hospitalizowanych. Tak jest w przypadku COVID-19 prawie 30 na 100 000.

Pacjenci z COVID-19 również potrzebują dużo więcej opieki niż ci z grypą, nawet ci, którzy nie są na OIOM-ie. To dłużej nakazuje wykorzystywać zasoby medyczne, nie tylko respiratory i inny sprzęt, ale także personel medyczny.

Czytaj też:
Koronawirus, HIV i polskie szpitalnictwo – co warto wiedzieć? Związki i podobieństwa wyjaśnił dr Bartosz Szetela